- Więc chciałbyś ruszyć ze mną chłopcze? - Zapytał Bosch. - Nie. Nie trzeba mi giermka. Nawet prędzej, niż później źle by się to dla ciebie skończyło. Uwierz na słowo. - Pokręcił głową. - I nie była by to miła śmierć. Lepiej ucz się rzemiosła swego ojca i rób to na czym się znasz, a nie bez celu będziesz się włóczył po szlakach.
Na widok Otwina, machnął mu ręką i i podszedł w jego stronę. - Widze ładnieś się urządził. - Pokiwał głową, opierając się o plot i oceniając chałupę. - Przytulnie, ale żałuj żeś tą pieczeń przegapił. Jestem pewien żeś nic podobnego w życiu nie jadł. No i może jakiś pieniądz da radę tutaj zarobić. - Pokazał zerwane ogłoszenie. - Zawsze można sprawdzić o co się rozchodzi. Na dodatek nie uwierzysz jakieśmy atrakcje w nocy mieli. I nie, nie mam tu na myśli dziewek. Tych niestety jak na lekarstwo. Parsknął rozbawiony. - Po drodze ci opowiemy. - Kiwnął głową, wskazując kierunek.