| Yin x Zafara Coś się popsuło i nic się nie stało, czyli to znaczy, że niedobrze Nie można było odmówić Soni, że dziewczyna naprawdę starała się jak mogła, ale przy wstrząsach ziemi, które towarzyszyły walce w oddali, przy rozwijającym się w okolicy chaosie, stawało się to coraz trudniejsze. Latarnie Yina alarmowały, że do miasteczka nadciąga fala potężnego shinso, które może pouszkadzać budynki czy stojące na przeszkodzie latarnie i niegłupim pomysłem byłoby wycofać się w bezpieczniejsze miejsce.
Ale to nie koniec atrakcji.
W momencie, gdy Soni już zaczęła robić postępy w hakowaniu sprzętu, całą zabawę musiała oczywiście popsuć straż miejska, którą to jednak ktoś powiadomił o tym, że jakaś trójka chuliganów dokonuje aktów wandalizmu i pomimo niebezpieczeństw będą musieli ich zwinąć. W międzyczasie z drugiego teleboksu wypadła grupa stworzeń, która w popłochu uciekała w sobie znanym kierunku – wszyscy bez wyjątku byli przemoczeni, ubrudzeni ziemią, co niektórzy też pokrwawieni, a kilku z nich było mocno pouszkadzanych. Z teleboksu wyszła też grupka też mocno „doświadczonych” stworów; co niektórzy z nich pomagali swoim towarzyszom ruszyć z miejsca, bo mieli np. pouszkadzane nogi.
- Wspaniale, że panowie tutaj są! Potrzebujemy pomocy, mamy rannych! – ktoś wykrzyczał z tłumu do straży, która musiała ogarnąć nie tylko „wandali”, ale miała jeszcze na głowie wybuchy z oddali i przybyłych rannych, którym też trzeba było pomóc.
Wtem latarnie ponownie, tym razem dobitniej zaalarmowały, że potrzebna jest męska decyzja w kwestii natychmiastowej ewakuacji z miejsca. Yin niemal automatycznie sprawił, że on, Zafara i Soni zostali „wyłączeni” z rzeczywistości, wraz z jego latarniami. I wyszło na to, że latarnik ocalił im życie. Co prawda oni niczego nie poczuł, ale trójka regularnych mogła obserwować jak fala czystej energii uderza w teleboksy i mocno je uszkadza; przedtem z budyneczku wyskoczył... Kostek, który w ostatniej chwili wyskoczył przez drzwi i przeturlał się po ziemi. Szkieletor spojrzał na teleboks, cała sytuacja chyba go mocno spiorunowała, ale chyba nie poszło tutaj o to, że transport poszedł się paść.
- LOLA! – wykrzyczał zrozpaczony Szkielet, a Yin poczuł, że traci grunt pod nogami. A później jego uszy przeszył przerażony krzyk Soni, a wzrok - oślepiający blask. Trwało to wszystko bardzo krótką chwilę, a po chwili, kiedy mniej mroczków skakało przed oczami oszołomionego włócznika i gdy powrócił mu słuch, zobaczył spalony grunt, dosłownie niecałe połowy (lub mniej) stróżów (bo reszta została zwęglona i z nich pryskała krew oraz ulatywał dym), którzy mieli ich zabrać ze sobą, a Soni – ujrzała stopione na płyn urządzenia kontrolujące magiczne przystanki teleportacyjne. Cała jej praca poszła na nic.
Tymczasem ci stróże, co ocaleli, rozproszyli się, pomagając przybyłym uciec z niebezpiecznego miejsca. Szkieletor też się oddalał od zniszczonych teleboksów, nie będąc świadomym tego, że nie tylko on przeżył stratę małej shinsoistki – lecz w obliczu zagrożenia nie mógł sobie pozwolić na użalanie się nad sobą. Tymczasem miasteczko przedwcześnie się obudziło – do mieszkańców najwyraźniej dotarło, że to nie są tylko głupie i niebezpieczne zabawy Szczurów; bo takie szkodniki nie byłyby chyba zdolne do czynienia takich zniszczeń i grozy. To nie była wichura śnieżna, przy której mogli zostać zasypani i wywiani w siną dal. Wybuchła jakaś niespodziewana bitwa, w której nikt nie miał ochoty uczestniczyć, która toczyla się w oddali, ale skutkami sięgała o wiele dalej. Soni, Yin i Zafara na razie byli bezpieczni, ale mężczyzna wiedział, że jego sztuczka nie będzie trwać w nieskończoność. Jeśli będzie ich dalej trzymał pod tym niewidzialnym „kloszem”, to sam straci siły na dalsze działanie, a ochrona i tak zaniknie. Soni zdążyła się pozbierać, ale za dużo rzeczy zdarzyło się naraz i chyba potrzebowała szybkiego resetu, żeby ogarnąć, co się podziało.
- Już myślałam... żę zginęliśmy – wydukała, kiedy spojrzała w miejsce bitwy. Tym razem ponownie zobaczyła złoty błysk uderzający z impetem w czerwony ognik. Po tym ponownie rozlała się niszczycielska fala.
- Tam jest walka. Jakieś dwa byty walczą między sobą – oznajmiła Soni. - a przy okazji sieją zniszczenie, pewnie rankerzy albo nieregularni. Musimy stąd uciekać jak najszybciej.
Zafara mógł użyć portalu, żeby przenieść się do supermarketu, gdzie wylądował ze Strife'm. O ile ktoś go w zupełności nie rozproszył. Przypomniało mu się też, że w podziemiach też zostawił portal, który zamknął, jednak tu też nie miał gwarancji, że ta brama jeszcze istniała.
__________________ Every time you abuse Schroedinger cat thought's experiment, God kills a kitten. And doesn't. Na emeryturze od grania.
Ostatnio edytowane przez Ryo : 07-04-2018 o 10:46.
|