Gnorix śnił o bezkresie ludzkich osad, które można było plądrować, grabić i palić. Śnił o wieśniakach nabijanych na pale i ludzkich szczeniętach zabranych do niewoli by służyć w klanowej jaskini. Okrutniak przechadzał się w tym śnie po jaskiniach doglądając przygotowań do kolejnej bitwy. Krótką chwilę poświęcił na dokarmienie jucznych świń pomyjami z wiadra. Niestety wiadro było praktycznie puste, więc nakazał jednemu z orków poderżnąć gardło małego człowieka i jego ścierwem nakarmić świnie.
Gnorix zawsze sporo czasu poświęcał na treningi walki wręcz. Lubił to i choć jego współpracia gardzili taktykami, on nie raz wychodził nocą z jaskiń i ćwiczył różnego rodzaju ruchy topora, elementy zaskoczenia, czy sposoby sparowania ataku wroga. Kiedy dotarł do miejsca, gdzie kilkudziesięciu goblinów uczyło się pchnięcia włóczni na martwym już jeńcu z wioski nieopodal, ork zatrzymał się i krótką chwilę przyglądał. Gobliny były strachliwymi istotami lecz kiedy trzymał je w ryzach odpowiedni osobnik potrafiły siać takie samo spustoszenie jak inne oddziały zielonoskórych. Trzeba było nimi tylko dobrze pokierować. Gnorix ruszył dalej. Po godzinie przechadzek po jamie w końcu dotarł do wyjścia na zewnątrz. Zapach soczystej trawy i południowego wiatru wypełnił jego płuca. Ork uniósł wzrok i ujrzał w czerwoną łunę ognia na horyzoncie. Coś go wzywało by podpalić cały świat.
~***~
Kiedy Gnorix otworzył oczy dotarło do niego, że to był tylko sen. Rzadko śnił, ale ten sen zapamięta do końca życia. Wciąż jeszcze czuł ten zapach i pamiętał ognistą łunę, jakby dosłownie chwilę temu ją ujrzał.
I wtedy się zaczęło. Jego ciało było tak poobijane, że znów go zamryczyło na moment. Stracił sporo krwi a troll pogruchotał mu chyba wszystkie kości. Ale żył.
-
Żyjem...- odburknął do skaczącego obok Bitewniaka. -
Jeszcze żyjem.- dodał po chwili i powoli, nie kryjąc doskwierającego bólu podniósł się na nogi. Troll był martwy. Chopaki wykonali zadanie i Gnorix był z nich dumny.
-
Melduj...- syknął do Urzoga, stając za nim. Dopiero wtedy drugi z czarnych orków dostrzegł powrót Gnorixa Okrutniaka do żywych.