Wątek: Agenci Spectrum
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-04-2018, 23:38   #60
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 16

Czas: 1940.II.16; godz. 23:40
Miejsce: południowa Norwegia; wody Jossingfjord; pokład “Altmark”, śródokręcie
Warunki: noc, mroźno, deszcz ze śniegiem, dość silny wiatr, średnie fale



st.ag Baumont; poziom IV; galeryjka


- Oczywiście ma’am. - zgodził się jeden z zagadniętych marynarzy z brytyjskiego oddziału abordażowego, kiwając talerzykowatym hełmem Brodiego. Chwilę obserwowali odchodzącego agenta Spectry i kolegę Curtisa z tego samego co oni oddziału. Przy okazji spoglądali na wzburzone morze za burtą. Teraz już nie można było mieć wątpliwości, że niemiecki tankowiec zaczął proces hamowania. Może nawet w końcu się zatrzyma. A gdy się zatrzyma była szansa, że na niemiecki pokład dojdą ta część oddziału abordażowego która nie zdążyła wskoczyć korzystając z okazji gdy jednostki mijały się poprzednio.

Marynarze jednak na dany znak przygotowali broń by przygotować się do szturmu przez schody na pokład wyżej. Zbyt długo zwlekać nie mogli jeśli nie chcieli dać przeciwnikowi zbyt dużo czasu do dyspozycji.

We trójkę, jedno za drugim wbiegli przez schody stawiając na szybkośc niż na zaskoczenie. Te ostatnie i tak było ciężkie do osiągnięcia jeśli ktokolwiek był na nadbudówce powyżej to miał wyjście schodów jak na widelcu. No i rzeczywiście zostali przywitani ogniem ledwo pokazała się pierwsza sylwetka wybiegająca na pokład powyżej przeskakując nad nieruchomym ciałem w ciemnym mundurze.

Przeciwnik był słabo widoczny. Głównie jako majaczące sylwetki z owalami jasniejszych twarzy i błyskiem huczącej wystrzałami broni. Ołów smigał tuż obok trójki aliantów a ci odpowiadali tym samym. Krótka, gwałtowna chaotyczna strzelanina gdy każdy przeryglowywał w szaleńczym tempie karabin i próbował pośpiesznie oddać kolejny strzał nim zrobi to przeciwnik. Strzelali się do tych błysków sylwetek ledwo lufa broni była wycelowana w kierunku majaczące sylwetki. Strzelali i trafiali bo na te góra kilka kroków między strzelcami obydwu stron w takim zagęszczeniu ołowiu nie było co liczyć, że tylko norweska śnieżyca w tym fiordzie będzie trafiana.

Jeden z brytyjskich marynarzy towarzyszący agentce Spectry w tej strzelaninie przeryglowywal właśnie Enfielda gdy krzyknął boleśnie i zachwiał się gdy pocisk przeciwnika szarpnął jego ciałem. Upadł na kolano próbójąc podtrzymać się dłonią o zimny i mokry pokład gdy oberwał ponownie. Tym razem już tylko jęknął i upadł na wznak na pokład. W odpowiedzi alianci trafili też jakiegoś niemieckiego marynarza bo trafionym ciałem rzuciło a wypuszczony karabin zagrzechotał o pokład. Zaraz potem jednak kolejne trafienie powaliło drugim towarzyszem agentki Baumont. Siła uderzenia rzuciła go na barierkę galeryjki. Zajęczał boleśnie wciąż jeszcze żywy ale rany od pocisków karabinowych potrafiły wyłączyć z akcji nawet pojedynczym trafieniem.

Na galeryjce zostało chyba ze trzech strzelających niemieckich marynarzy. Gabrielle zdobyczny Mauser zastukał pustką magazynka chociaż była już na tyle blisko by móc doskoczyć do najbliższego Niemca nim ten zdąży wystrzelić. Była szansa, że jego koledzy wstrzymają ogień by go nie trafić. Nadal jedna mieli przewagę liczebną na osamotnioną Francuzką i ciężko rannym brytyjskim marynarzem.



mł.ag Wainwright; poziom II; nadbudówka



- Ja, nicht schießen. - niemiecki jeniec zgodził się z owal jego twarzy spoglądał pewnie po otaczających go owalach twarzy należących do przeciwników. Trzęsący zębami agent i marynarz wrócili razem z nim do nadbudówki którą niedawno opuścili. Wewnątrz ledwo przekroczyli próg buchnęło w nich przyjemne ciepło. Jeniec przytrzymując się za zranione postrzałem ramię doprowadził ich jeszcze o poziom niżej niż poprzednio toczyli walkę. Tam zaś do czegoś co chyba było jakąś suszarnią bo na sznurkach wisiały różne elementy ubrań. Od zewnętrznych spodni i bluz marynarskich po bieliznę. Na dotyk jednak okazały się całkiem suche. Przynajmniej zgrabiałym dłoniom wychłodzonych Brytyjczyków wydawały się cudownie suche i naturalnie ciepłe.

Dali radę zrzucić z siebie mokre kurtki a potem resztę przemoczonego umundurowania, pasy z ekwipunkiem, kabury i jednym słowem powstała na podłodze kupa przemoczonych ubrań o konsystencji zamarzających, mokrych szmat. Niemiecki marynarz też nie miał widocznie zamiaru pozostać w przesiąkniętych mokrą wodą ubraniu bo również zaczął się przebierać w suche rzeczy. On jednak nie miał oporów przed zakładaniem niemieckich mundurów na wierzch. Zdążył ubrać się w spodnie i podkoszulek gdy wziął jakieś gacie i rozdarł je usiłując obwiązać sobie świeże rany. Miał ich więcej niż jedną i wszystkie musiały powstać od postrzałów z lekkiej broni.

Para Brytyjczyków wciąż była boso i choć już zdążyła ubrać suchą bieliznę która wręcz w cudowny sposób wydawała się ogrzewać przemarznięte ciała dalej było im dość daleko w kompletowaniu ubioru. Mieli do wyboru założyć z powrotem przemoczone mundury brytyjskie albo suche niemieckie. Wedle konwencji podpisanych przez ich kraj te drugie wyjście mogło już być traktowane jak szpiegostwo czy sabotaż. Jednak na pewno w tej chwili dla przemoczonych i wymarzniętych ciał było to zdrowsze i bezpieczniejsze rozwiązanie. Zwłaszcza, że hełmy i peleryny brytyjskiego sortu wciąż leżące na podłodze powinny zamaskować to co pod spodem. Przynajmniej na pierwszy rzut oka. Gdzieś w międzyczasie cała trójka marynarzy zorientowała się, że “Altmark” wyraźnie już zwolnił jakby przymierzał się do całkowitego zatrzymania.

- Any Englishmen here? - zza drzwi dobiegł ostry pytający głos z brytyjskim akcentem. Wydawało się, że właściciel głosu jest gdzieś na korytarzu za drzwiami ledwo kilka kroków od tej suszarni w jakiej była trójka przemoczonych, przemarzniętych i przebierających się ludzi. Marynarz Curtis wciąż szczękając zębami spojrzał z konsternacją na oficera wywiadu. - Obawiam się, że to dość niezręczna sytuacja sir. - zauważył kwaśno spoglądając wymownie na ten cały przebierankowy bałagan. W tej chwili rzeczywiście mieli na sobie mieszaninę ubioru z dwóch zwalczających się marynarek wojennych pewnie mało wzbudzającą zaufanie u jakiegokolwiek przedstawiciela którejkolwiek z nich.



mł.ag Gulbrand; poziom IV; galeryjka



- Gegen die Wand!* - ten Niemiec z pistoletem wyraźnie zarządzał tą grupką niemieckich marynarzy. Jeden z nich wciąż trzymał wycelowany w Norwega karabin, pozostali celowali w schody gdzie przed chwilą ktoś do nich strzelał z dołu. Niemiec był wyraźnie zdenerwowany gdy stanął za norweskim jeńcem ale w tej sytuacji pewnie wszyscy widoczni ludzie byli zdenerwowani. Pośpiesznie obszukał norweskiego agenta Spectry, zwłaszcza pusta kabura po utraconym Webley’u na chwilę przykuła zainteresowanie niemieckiej ręki. Rozbroił jeńca także z ładownic które opadły z trzaskiem na mokry i śliski pokład. Gdy przez chwilę nic więcej się nie działo sytuacja wydawała się względnie normować albo Niemiec zastanawiał się co teraz zrobić z jeńcem. Statek wyraźnie już wytracił na prędkości jakby miał zamiar się zatrzymać.

- Verdammt! - syknął Niemiec za plecami Norwega. Ten też widocznie usłyszał. Gdzieś nieco wyżej wiatr, noc, huk fal rwał słowa ale dało się słyszeć urywki francuskich, niemieckich i angielskich słów. Wykrzykiwanych przez megafon. Coś o konwencjach, prawie wojennym, sądach, prawach i żądaniach.

Ani Niemiec ani Norweg nie zdążył nic powiedzieć czy przedsięwziąć w związku z tym gdy po schodach wbiegły kolejne postacie i otworzyli do nich ogień. Niemieccy marynarze również odpowiedzieli ogniem. W efekcie i niemiecki oficer i jego norweski jeniec zostali się w obszar rażenia ołowiu i szrapneli, głównie od właścicieli talerzykowatych hełmów. Niemiec złapał za ramię Edvarda i cisnął nim z powrotem na barierkę zza jakiej dopiero co powstał. Sam grożąc mu wycelowanym pistoletem - Wirf es über Bord! - krzyknął ponaglająco wskazując gestem wolnej ręki na dziwną skrzynię z jeszcze dziwniejszymi glifami. Niemiec kucał od również kucającego Norwega ledwie o krok czy dwa od niego. Edward miał szansę rzucić się na niego jednak pewnie Niemiec zdążyłby chociaż raz wystrzelić z pistoletu. Walka o parę kroków dalej przeszła w następne, zredukowane ołowiem stadium. Padli kolejni zabici i zranieniu po obydwu stronach. Obie stronę krzyczały, szczękały przeładowywanymi karabinami i stękały głosami zranionych ludzi. Nie sposób było przewidzieć która ze stron okaże się zwycięzcą tej potyczki.


---


*Gegen die Wand! - (niem.) Pod ścianę!
**Wirf es über Bord! - (niem.) Wyrzuć to za burtę!
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline