Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2018, 13:33   #53
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Lilou i Karl - Awantura o list gończy

List gończy za Karlem zdziwił Lilou bardzo. Szukała informacji o powodzie, dla którego był poszukiwany, a potem ze znaną sobie wściekłością podeszła do mężczyzny i machnęła mu listem przed oczami.

- Co to ma być do cholery?! Kim ty jesteś, łajzo? - zaatakowała go słownie wystarczająco głośno, aby wszyscy ją słyszeli. Nie dała jednak wyrwać ze swych rąk listu gończego.

- Rozbieraj się do gaci i pokazuj czy nie masz śladów po należności do jakiegoś gangu!


Karl stał na skraju rozpadliny, sprawiając wrażenie kompletnie niewzruszonego słowami elfki. Jego długie, pozlepiane ze sobą włosy powiewały na silnym wietrze, przesłaniając jego oblicze. Mężczyzna przez dłuższą chwilę stał nieruchomo z nieodgadnionym wyrazem twarzy, przyglądając się poczynaniom Dietricha, który ruszył śladem banity.

- Uspokoiła byś się wreszcie - odparł po pewnym czasie, odwracając się w stronę Lilou.
- Ty jedna powinnaś ich przejrzeć, bo skoro pytasz o przynależność do gangu na podstawie znaków, to albo sama należysz do półświatka, albo do ludzi, którzy go zwalczają. Musisz mi wybaczyć, ale do tych drugich jednak mi nie pasujesz… - wyszczerzył zęby w niezdarnym uśmiechu. - Ludzie, których zabiliście to pospolici bandyci, widać to już na pierwszy rzut oka. Jasne... Niejeden stróż prawa ma pewnie więcej za uszami od tych tutaj, ale przynajmniej reprezentantów naszych najjaśniejszych elit na ogół zdobią uniformy, czy inne nie pozostawiające wątpliwości strojne lub oznaczenia. Ci zaś - wskazał ruchem głowy legnące wokół truchła - wyglądają jakby pół swojego życia spędzili kryjąc się po krzakach, a po drugie… Jeśli list gończy wydany zostałby przez władze, to zostałby oznaczony stosowną pieczęcią. W przeciwnym razie byle głupek mógłby wyznaczyć nagrodę za czyjąś głowę - Karl skrzyżował ramiona na piersi.
- Dlaczego wciąż mi nie ufasz? Wybacz mi moją zuchwałość, ale za pieniądze, które wam oferuję niejeden by zamknął dziób na kłódkę, byle tylko położyć na nich swe chciwe łapska.

- Nie pytam cię o nich, więc nie strzęp języka. A pieniądze które nam oferujesz, to wybacz, o najłaskawszy, ale na tym liście dają więcej
- Lilou zmrużyła gniewnie oczy nie schodząc z tonu. Poczyniła krok w jego kierunku, przyciskając mężczyznę niemal na skraj przepaści. Póki co dostali po dziesięć złotych na łeb, ale nie miała w zamiarze dyskutować o forsie.
- Łachy zdejmuj. Nie pytałam cię o zdanie ani o ocenę, może i jesteś bardziej wyględny i uprzejmy niż ja, ale to nie czyni cię kimś lepszym.

Karl w odpowiedzi parsknął śmiechem.
- Nie mam zamiaru dać się poniżać. Tym bardziej przez… kobietę - zmierzył ją od góry do dołu pełnym dezaprobaty spojrzeniem. - Jeśli chcesz zdobyć nagrodę za moją głowę, to proszę bardzo – zepchnij mnie. Założę się tylko, że nie ma tam opisane kto ją wystawił, a kiedy przyjdzie co do czego, to Viddlebergowie umyją od tego ręce. To zwykłe tchórze, którzy nawet zawartych umów nie potrafią dotrzymać. Cały ich majątek nie został uczciwie zdobyty…

- Już się poniżyłeś pozwalając, bym cię chroniła i eskortowała
- Lilou uśmiechnęła się półgębkiem jak mały wredus - Więc skoro nie masz nic za uszami, nie powinno ci sprawić problemu udowodnienie tego. Coś podejrzanie się bronisz jak na niewinnego, a ponoć tylko winni się tłumaczą - wyszczekała butnie.

- Dobrze, w takim razie się nie tłumaczę i nic nie udowadniam, bo nie mam takiego zamiaru. Liścik zachowaj na pamiątkę - odparł pozbawionym emocji głosem, po czym odwrócił się do niej plecami.

- Nie unoś się na nią boś za cienki. Komuś kto Ci szlachecką dupę uratował należy się szacunek. Może i prosty ze mnie chłop, ale jeśli chciałbym znaleźć tego co ten świstek rozesłał to zacząłbym szukać u Viddlebergów, czy jak oni się tam nazywali. Z tego co mówiłeś to są oni żywo zainteresowani twoim rychłym zgonem a i o jakiejś pogoni wspomniałeś przy rekrutacji. Może ogary wyprzedziły zwierzynę i zaczaiły się na szlaku. Także ciesz się żeś nas wynajął, bo samemu byście już kwiatki woniali od spodu. A skoro my ich ubili, to chyba nasze usługi lepsze i na nagrodę zasługują - odezwał się Słowik.

- To czy mi dupę uratujecie, to się jeszcze okaże - odparł buńczucznie Karl. - Oczywiście, że to sprawka Viddlebergów, ale wątpię, abyście otrzymali od nich jakąkolwiek nagrodę. Nie jestem poszukiwany przez władze i czy wam to odpowiada, czy też nie – musicie taką odpowiedź zaakceptować, bo ja i moja rodzina płacimy wam za to. O ostatecznej stawce będziecie dyskutować z moim ojcem, nie ze mną. Mam nadzieję, że utnie to kolejne próby wyłudzenie ode mnie złota pod pretekstem nieufności.

- Złota od ciebie wyłudzić nie próbuję, a twoja rodzina póki co nic nam nie płaci.
- Lilou parsknęła, jakby odpowiadanie na taki zarzut ją rozbawiło. Mężczyzna chyba lubił odwracać kota ogonem.
Zepchnięcie Karla w przepaść stało się marzeniem na wyciągnięcie ręki. Niestety, było to nieopłacalne. Już się z nim związali umową i nawet, jeśli go się pozbędą, prawdopodobne jest to, że jego wróg zacznie i na nich polować. A prócz niego rodzina Karla.
- Nie chcesz udowodnić swojej szlachetności, to nie. - fuknęła Lilou chowając list gończy
- Ale już nigdy więcej mnie nie pytaj, czemu wciąż ci nie ufam. - po tych słowach odwróciła się i kiwnęła głową do Słowika, że póki co mogą iść.
- Mam tylko nadzieję, że zauważyłeś z jaką precyzją i celnością umiem polować na szuje - rzuciła jeszcze zupełnie na odchodne. Ciała poległych już przeszukała, więc postanowiła zejść na dół. Powinna się zainteresować co z innymi.

Niewzruszony otrzymaną odpowiedzią Karl spojrzał w kierunku, w którym śladem banity podążał Dietrich z Hansem. Obu mężczyzn nie było w zasięgu wzroku, ciała poległych zostały już przeszukanie, więc nie pozostawało tu nic, co by mogło ich zatrzymać na dłużej. Karl wytarł zakrwawione ostrze miecza o płaszcz jednego z nieboszczyków, po czym ruszył za Lilou.
- Cóż… swój do swego ciągnie - mruknął pod nosem, komentując przechwałki elfki o jej zdumiewających umiejętnościach polowania szumowin. Ona jednak postanowiła pokazać brak zaufania i szacunku, więc nawet nie obdarzyła Karla spojrzeniem. Zupełnie tak, jakby nic nie usłyszała.
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline