Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-04-2018, 14:01   #54
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dietrich i banita

- Odsuń się, psubracie! - krzyknął uzbrojony w topór banita, który znalazł schronienie w płytkiej pieczarze. Odwrócony plecami do ściany, wyraźnie kulał i jedną rękę cały czas trzymał w pobliżu rany, z której wciąż wystawała strzała Lilou. Obok jego nogi oparta była tarcza, po którą w każdej chwili mógł wyciągnąć rękę.
- Do diabła z wami! Prędzej sczeznę niż się poddam!
- Jedno drugiego i tak nie wyklucza - odparł z szyderczym uśmiechem Dietrich. - Możesz się poddać i, być może, ocalić życie, a możesz zginąć tu i teraz. Wybór chyba nie jest skomplikowany.
Mężczyzna splunął na ziemię i zaśmiał się nerwowo.
- Nie mam żadnej gwarancji - powiedział twardo banita. - I tak jestem martwy. Z ranną nogą nigdzie nie ucieknę… Wilki rozszarpią mnie po drodze. Równie dobrze możesz oszczędzić mi cierpienia - po tych słowach chwycił za leżącą obok tarczę i ścisnął mocniej topór.
- No, dawaj! Pokaż na ile cię stać! - Uderzył kilka razy toporem o tarczę, lecz mimo to nie ruszył się.
- Może i racja, że nie masz wielkich szans - stwierdził Dietrich. - Skoro więc wolisz zginąć, miast podjąć próbę, być może nieudaną, ratowania swego życia, to nie będę ci się sprzeciwiać. Nie mogę pozwolić, byś dotarł do swoich kompanów i powiedział im o nas. Ale możesz spróbować kupić sobie życie. A nuż zagrabiłeś dosyć złota... - dodał w lekką kpiną w głosie.
- Nie ma innych kompanów - zająknął się w odpowiedzi banita. - To co zostało z naszej bandy leży teraz martwe lub dogorywa na urwisku. Złoto za życie, hę? - Zamyślił się nad propozycją Dietricha. - Wątpię, abym przetrwał w dziczy z ranną nogą, ale jest tylko jedna możliwość, aby się o tym przekonać. Jaką mam gwarancję, że mnie zostawicie w spokoju?
- Nic nie ryzykujesz, jeśli się zgodzisz porozmawiać z pozostałymi - odparł Dietrich. - Ja ci gwarancji dać nie mogę, bo nie ja tam rządzę. Nikt nie rządzi, prawdę mówiąc. Mogę dać ci słowo, że osobiście cię zadźgam, jeśli nie dojdziemy do porozumienia. A może się okazać, że ujdziesz z życiem, na co, jeśli nie spróbujesz, raczej nie masz szans.
- Rozumiem - odpowiedział banita, w milczeniu rozglądając się po pieczarze. - W takim razie wolę zginąć, jak na wojownika przystało. - Choć rana w nodze potwornie krwawiła, mężczyzna rzucił się na Dietricha ze zdumiewającą prędkością, jednakże przepatrywacz był już na to przygotowany. Trzymany przez niego łuk napiął się w mgnieniu oka i wypuścił strzałę w stronę banity. Pocisk prześlizgnął się między żebra i zatopił się głęboko w sercu, zabijając go na miejscu. Na twarzy malował się pośmiertny grymas zaskoczenia… W chwili, kiedy Dietrich powalił banitę, do pieczary wkroczył Hans.
- Nie chciał współpracować? - Hans zapytał Dietricha, który przed chwilą ubił ostatniego ocalałego banitę. - Trzeba ich będzie przeszukać, może dowiemy się kto ich nasłał i dlaczego znajdowali się właśnie tu i teraz. Być może faktycznie ma to coś wspólnego z Karlem.
- Tak jakoś niezbyt - odparł zagadnięty. - Zaproponowałem mu, żeby za zdobyte skarby kupił sobie życie, ale wolał zginąć, niż zaryzykować współpracę z nami - wyjaśnił, może ciut mijając się z prawdą.
- Skoro nie chciał oddać skarbów to może ich nie mieli. Trzeba ich przeszukać. - Hans odparł Dietrichowi, po czym sam ruszył w kierunku zabitego przeszukując go dokładnie, po to by następnie rozejrzeć się po jaskini.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 10-04-2018 o 17:07.
Kerm jest offline