"Pięciu zbrojnych? Może być to dla nas błogosławieństwo albo przekleństwo. Mam nadzieję, że mają jakiegoś sensownego dowódcę... - pomyślał Hans, gdy natknęli się na grupę żołnierzy. Miał już dość niańczenia idiotów, jeżeli ktoś będzie mógł przejąć ten obowiązek, to z pewnością będzie szczęśliwszy. Postanowił więc ruszyć za nimi i chwilowo się słuchać.
W tak zwanym międzyczasie zbliżył się do Eriki i powiedział jej nieprzyjemnym tonem:
- Następnym razem trzymaj się planu. Mieliśmy przejść przez drogę, a nie odgrywać koncert skrzypiącymi osiami. - Myśliwy westchnął. - Wiem, że nie tylko ty dałaś tutaj dupy, ale po tobie akurat spodziewałem się rozsądku. Mogliśmy tam wszyscy zginąć, bo pieprzona elfka zamarzyła sobie uciąć łapy trupowi, krasnolud, kurwa, chciał zabrać skrzynię, a ty postanowiłaś poskakać po wozie. Wystarczyło, na rogi Taala, po prostu przejść.