Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-04-2018, 20:42   #169
Ardel
 
Ardel's Avatar
 
Reputacja: 1 Ardel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputacjęArdel ma wspaniałą reputację
Ściemniało się, gdy grupa w końcu wyszła poza bramy miasta i wojskowego obozu, który przy niej przycupnął. Brenton dosiadał konia, podobnie jak Pol i Dawid. Dwójka krasnoludów wraz z Margot szli piechotą, prezentując tym samym obraz rasizmu i mizoginizmu – trójka ludzkich mężczyzn wywyższająca się ponad rasę niższą i płeć bez jaj. Były to głównie myśli Margot, która z zazdrością patrzyła na wierzchowce, które mogłyby za nią ponieść jej ciężki plecak.

W każdym razie grupa ruszyła na południe i potem, zgodnie z Brentonową wolą, skręciła na zachód. Zachodzące słońce przepięknie rozświetlało trawy, kępy naparstnic i niskie drzewa. Widok był prawdziwie sielankowy. Wtem Brenton dostrzegł jakiś ruch w kępie drzew, wydawało mu się, że widzi tam błysk metalu.

Zdążył krzyknąć: „Do broni!”, gdy w jego kierunku pomknął bełt wystrzelony z kuszy ukrytego przeciwnika. W ostatniej chwili uniósł tarczę, od okutego brzegu której odbił się pocisk, nie czyniąc mu większej krzywdy.

Ragnar wyszarpnął z pętli przy pasie swój topór, Margot przygotowała kuszę. I wtedy wydarzyła się rzecz najdziwniejsza. Pol uniósł swój łuk, wycelował w plecy Brentona i wystrzelił przygotowaną wcześniej strzałę. Krzyk Margot kazał mu odwrócić głowę na czas, by móc wykonać jeszcze unik. Przypadł do końskiej szyi i strzała przeleciała mu tuż nad głową. Prawie spadł z konia, ale tylko dzięki szczęściu udało mu się utrzymać w siodle.

Zza krzaków wypadła piątka zbirów – dwóch uzbrojonych w kusze, trzech z toporami i tarczami. Dawid spiął konia i… ruszył cwałem w kierunku miasta.


Franz ruszył za Janine, która zaprowadziła go pokoju w Solance. Nawet zbyt długo z nim nie gawędziła, dosyć szybko dowiedział się, dlaczego nazywana jest Łysą Janine. Po niezbyt długim czasie musiał przyznać, że niziołki, które dotychczas nie zajmowały zbyt wiele miejsca w jego erotycznych rozmyślaniach, chyba zagrzeją tam miejsce. Cała ta sytuacja była nieco szalona i niesamowita.

A jeszcze bardziej niesamowity był moment, w którym, gdy Franz chwilę odpoczywał na łóżku, nagusieńka niziołka stanęła nad nim okrakiem i wycelowała mu w twarz kuszę.

Słuchaj i nie ruszaj się, Franz – zaczęła wyjątkowo poważnym, jak na siebie tonem. – Przez tego idiotę, pseudo-rycerza, straciłam jakieś dwadzieścia koron, gdyby nie jego durny pomysł z zachodem, ruszylibyśmy na wschód i zgarnęli nagrodę.. Jak mi tyle dasz, to nie dość, że przeżyjesz, to jeszcze pozwolę ci, i pomogę, uratować twoich kompanów. Pol, gdy tylko was rozpoznał, uznał, że łatwiej będzie zgarnąć nagrodę za twoją i krasnoluda głowę, niż przekonać rycerzyka do sensownego kierunku zwiadu. Za twoją śliczną mordkę jakiś Czopek oferuje sto koron. Wolę twojego Kleofaska niż sto koron, stąd moja oferta. Obiecaj mi te dwadzieścia złotych monet, Kleofaska na wyłączność na tydzień, to za chwilę ruszymy za twoimi kompanami i zjebiemy mordę Polowi. Co ty na to, Franz?
 
__________________
Prowadzę: ...
Jestem prowadzon: ...

Ardel jest offline