Fik nie wiedział co odpowiedzieć, ani tym bardziej co zrobić. I choć tajemniczego głosu w głowie zapewne nie zachwycała wizja hordy zielonych wyznawców, to zapewne było to o wiele lepsze niż nic. Prorok zastanawiał się dlaczego nie uciekł, kiedy miał taka okazję. Gdyby dotarł do wyjścia z jaskini, jakoś na pewno by mu się udało. Prześlizgnął by się obok, a tak zapewne niedługo będzie żałował, że odrzucił szansę ucieczki.
Zamiast tego odpowiedział na wezwanie, serce tłukło mu jak oszalałe, bogu wiedział, że snotling wpadł w panikę. Fik czuł ciarki, a jego głowę wypełniała się jakby watą. Oddychało mu się z trudem, dlatego bogu przejął kontrolę. Prorok nieświadomy zrobił krok do przodu, jego krzywa paszcza był krzywo rozwarta.
Dla Fika świat wybuch białym światem, mógł mieć nadziej, że on i pająk jakoś to przeżyją. Tak naprawdę pokraka w tym momencie zachodził do swoich towarzyszy i próbował udzielać im błogosławieństwa uzdrawiania.