Ciało smoczego konstrukta zdawało się być jedynie powłoką. Pod twardą skórą znajdowały się jedynie kości, oraz wrośnięty w kręgosłup kamień wielkości ludzkiej dłoni. Był błękitny, a w świetle mienił się różnymi odcieniami niebieskiego. Venora długą chwilę mocowała się z kamieniem, który wyglądał jakby wrósł w kręgosłup golema.
-
Nie damy rady gołymi rękami. Trzeba go porąbać toporem…- skomentował Farafir.
Paladynka pokręciła głową z niezadowoleniem wymalowanym na twarzy.
-
Mam tylko ciężki buzdygan - odparła i zajrzała do torby. Wyciągnęła wspomniany przedmiot. -
Na szkielety świetnie się sprawuje, miażdżąc kości. Może tu też się nada - za jej słowami poszły czyny i biorąc buzdygan oburącz zrobiła zamach i łupnęła kilka razy w kręgi, chcąc je rozłupać. Kości smoka były twarde jak skała. Zresztą, najpierw trzeba było jakoś przebić się przez łuski na plecach.
-
Venoro tracimy czas. Chodźmy do Arla. Wrócimy tu później.- skomentował łucznik.
-
Masz rację - odpowiedziała rycerka i odpuściła. W głównej mierze, potrzebowała poobijać te truchło choćby po to, żeby rozładować złość jaka ją ogarnęła po tym jak potraktował ich Silwer. Nie czekając już ani chwili dłużej ruszyła w drogę powrotną do portalu.
Marsz trwał kilka chwil. Poddenerwowana rycerka maszerowała niczym barbarzyńca z gór, który całe życie musi się wspinać. Farafir ledwie za nią nadążał. Kiedy dotarli do portalu Dundein i Segrid byli już na miejscu, w towarzystwie Agness.
-
A wy gdzie żeście poleźli?- krzyknął Moradinita, kiedy jednak dostrzegł poważny wyraz twarzy rycerki, on sam spoważniał.
Panna Oakenfold skrzywiła się na twarzy i odruchowo przeczesała palcami włosy. Zezłościła się jeszcze bardziej, gdy zaraz po tym na dłoni zobaczyła krew, która zaczynała zasychać.
-
Bardzo topornie idzie mi uczenie się na błędach - fuknęła Venora, ale zaraz się opamiętała i poskromiła zdenerwowanie. -
Tam dalej, w lochach, natrafiliśmy na smoczego golema. Strażnika więzienia jakie tu urządził sobie szmaragdowy smok - wyjaśniła. -
Był tylko jeden więzień... Niestety jak go uwolniłam to sparaliżował nas jakąś dziwną mgłą, zabrał mój miecz... I pobiegł walczyć ze smokiem... - na koniec westchnęła cierpiętniczo.
-
Jak to? Zabrał twój miecz?- Agness uśmiechnęła się pod nosem. -
Odnajdziemy go. Wypoczęłam i mam ochotę komuś rozłupać czaszkę!- wojowniczka zacisnęła dłoń w pięść.
-
Dobrze widzieć cię w formie - Venora odrobinę rozpogodziła się na słowa exkultystki. -
Osobnik ten przedstawił się jako Silwer, wyglądał jak elf, nie miał w sobie aury zła. Mówił, że walczył z tym smokiem już kilka razy ale nigdy nie wygrał. To może potwierdzać naszą teorię z usuniętym sercem. Wspomniał, że smok korzysta z mocy psionicznych za pomocą jakiegoś kamienia, który jest w sali z wieloma portalami. Żywię odrobinę nadziei, że tam on właśnie pobiegł - opowiedziała im to czego się dowiedziała. -
Nie zmienia to faktu, że ten "elf" jest dziwny. Wziął do ręki mój miecz i go nie zmroziło ręki. Do tego ta mgła która wydobyła się z jego nosa i ust... Kompletnie nas ten zapach sparaliżował. On po prostu wyjął sobie mój miecz z dłoni
-
Jesteś cała poobijana. Jak się czujesz?- Dundein przerwał rozmowę, przyglądając się Venorze.
-
A na tym cwaniaku nie ma nawet zadrapania…- Segrid spojrzała na Farafira.
-
Ej, to nie moja wina, że jestem łucznikiem! Atakuje na dystans, nie walczę wręcz jak wy.- tłumaczył się.
-
Daj mu spokój - odezwała się Venora do krasnoludki w obronie łucznika. -
Golemy to cholernie trudni przeciwnicy. Raz żeby jednego pokonać to potrzebowałam pomocy dorosłego smoka, a i tak byliśmy oboje poturbowani walką - wyjaśniła i spojrzała na Dundeina. -
Będę rada jeśli mnie nieco podleczysz... - powiedziała do niego szczerze, nie starając się na siłę ukrywać, że jest obolała.
Brodacz skinął głową i sięgnął po swój symbol młota i kowadła. Dundein już zamknął oczy i miał wypowiedzieć słowa modlitwy, kiedy w jaskini nagle rozległ się świetlisty rozbłysk.
-
Udało się!- krzyknął Arlo, który w rozmowie nawet nie brał udziału, skupiając się w pełni na rozpracowaniu portalu.
-
Ha! Udało ci się!- Segrid od razu doskoczyła do czarodzieja, poklepując go po plecach. Xor zbliżył się do grupy, badając wzrokiem portal.
-
Nie wiem jak to zrobiłem, bo jeszcze nie udało mi się do końca rozwiązać tej zagadki.- wyjaśnił czarodziej w purpurze. Niespodziewanie energia magii teleportacyjnej zafalowała na tafli międzywymiarowej bramy. Oczom grupy ukazał się osobnik w złotej zbroi, równie pięknej co ta którą nosiła Venora. Hełm przypominający smoczy łeb skrywał jego tożsamość, ale Venora od razu poznała w nim Silwera. W lewej ręce trzymał piękną włócznię, a w prawej trzymał
Szpon Zimy.
-
Dałem słowo, że oddam.- usłyszała spod hełmu paladynka.
Venora natychmiast zapomniała, że cokolwiek ją boli i kilku susach pokonała schody i doskoczyła do portalu. Widząc elfa, a raczej słysząc jego głos i widząc swój miecz, ogarnęła ją mieszanina uczuć. Była w pewien sposób zadowolona, że wrócił, ale też targała nią obawa, bo nie miała pojęcia czego po nim się spodziewać.
-
Kim ty jesteś? Dlaczego smok ciebie nie zabił? - spytała. -
I gdzie pobiegłeś?
-
Musiałem odzyskać swój pancerz i broń. Nie udałoby mi się tego dokonać gołymi rękami.-
-
I tak szybko znalazłeś swoją zbroję, założyłeś ją, odnalazłeś portal i się tu pojawiłeś?- spytał Farafir, trzymając łuk w gotowości.
-
To nie Toril przyjacielu. Tutaj czas płynie inaczej.- odparł mu Silwer. -
Proszę, twój miecz.- dodał wyciągając przed siebie prawą rękę, w której trzymał lodowe ostrze.
Paladynka chwilę mu się przyglądała nieufnym spojrzeniem, aż w końcu wyciągnęła dłoń i pochwyciła swoją broń. Oględnie przyjrzała jej ostrzu w poszukiwaniu śladów walki, po czym znów skupiła wzrok na elfie.
-
Potrafisz używać tych portali? - zapytała dla upewnienia się. -
Jesteś w stanie sprawić, żeby z tego udać się w konkretne miejsce? - dodała w tonie wyjaśnienia.
-
Nie wiem, czy potrafię otworzyć każdy, ale kilka na pewno.- odparł. -
Jaki macie plan?- spytał Venorę.