W walce z goblinami padło sporo szczurów, a ich towarzysze porzucili je na polu bitwy. Mysichuch śliniąc się z radości zaczepiał zdobycz na kiju i jakoś zapomniał, że w pobliżu kręci się sporo gobasów i orkasów. W ostatnim momencie oprzytomniał i rzucił się w bok, unikając ciężkiego kopniaka.
- Z drogi Mysibobku! - usłyszał, zbierając się z podłogi. Odwrócił się odruchowo zasłaniając kijem, ale nikt się nim więcej nie interesował. Powoli wstał i zaczął się oddalać od co większych i groźniejszych osobników. Zauważył wychodzącego z tunelu Fika i postanowił zbliżyć się do niego. Skoro ten nawiedzony snotling najpierw uciekał, a potem wrócił to znaczy, że albo w tunelu jest coś gorszego niż tutaj, albo tutaj jest coś lepszego niż w tunelu. Mysichuch był bardzo dumny z tej błyskotliwej myśli i powtarzał ją sobie w kółko, starając zapamiętać na przyszłość, żeby móc się nią komuś pochwalić.
Gdy już zbliżał się do Fika, na ramię wypełzł mu pająk.
Ostatnio edytowane przez Gladin : 10-04-2018 o 17:44.
Powód: Pająk na ramieniu
|