Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-04-2018, 17:03   #55
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Przełęcz Lodowego Wichru, Góry Czarne
14 Vorgeheim, 2529 K.I.
Świt

Po krwawo stoczonej walce nikt nie miał już wątpliwości, że tego dnia nie uda im się zajść daleko. Słońce powoli zmierzało na spotkanie z horyzontem, oni zaś mieli rannych w swoich szeregach, których otrzymane w boju obrażenia wymagały natychmiastowej uwagi. Trzeba więc było szukać schronienia, nie tylko przed grasującymi po okolicy bandytami i bestiami, lecz także przed pogodą, a ta w wyższych partiach gór potrafiła być zabójcza, szczególnie nocą. Do tego zadania wytypowany został Durak, który po dłuższym czasie intensywnych poszukiwań znalazł wejście do jaskini, wydrążonej w litej skale zaledwie kilkanaście metrów ponad gościńcem. Wbrew pozorom, kryjówka nie była oczywista i trzeba było wytężyć wzrok, aby dostrzec ją z poziomu przełęczy. Zaglądając do środka, awanturnicy znaleźli pozostałości po innych wędrowcach - trzy śpiwory, pięć wełnianych koców, garść zwierzęcych skór oraz drewno na opał. Nad przygotowanym paleniskiem zawieszony został nawet opróżniony kociołek, który nosił ślady wielokrotnego użytkowania. Durak wyjawił pozostałym awanturnikom, że tego typu miejsca są dość powszechne w pobliżu krasnoludzkich królestw i służą wędrowcom jako schronienie przed pogodą oraz innymi zagrożeniami. Pokrzepieni tą informacją, bohaterowie mogli wreszcie odpocząć po długiej i męczącej podróży.

Noc upłynęła bez żadnych przykrych niespodzianek, choć dla Leliany okazała się ona istnym piekłem, bo kiedy adrenalina po stoczonej walce wreszcie opadła, ból w przedramieniu powrócił ze zdwojoną siłą, uniemożliwiając jej zaśnięcie. Na szczęście dla niej, Durak całą noc czuwał u jej boku, starając się pomóc kobiecie na miarę swoich sił. Krasnolud zmieniał przesiąknięte krwią opatrunki, obkładał mokrą szmatą rozpalone gorączką czoło, a także karmił do oporu przygotowaną przez Dai potrawką, albowiem Leliana miała spore trudności z posługiwaniem się swoją ranną ręką. W końcu jednak i ona zdołała na chwilę zmrużyć oczy, lecz mimo to ciche pojękiwania kobiety towarzyszyły awanturnikom niemalże przez całą noc...
Kolejny dzień przywitał ich znacznym pogorszeniem się pogody. Wiatr przybrał na sile, a wieczorna mżawka o świcie przybrała postać nawałnicy. Stan Leliany nieznacznie uległ poprawie, choć wciąż trawiła ją silna gorączka i ledwo chodziła o własnych siłach. Awanturnicy wiedzieli, że jeśli nie otrzyma porządnej opieki medycznej, to śmierć będzie tylko kwestią czasu. Na szczęście dla niej, Daireann zdołała uratować w wiosce swojego wierzchowca od trucizny, którą ktoś mu podał i teraz Wiesiołek mógł ponieść na grzbiecie ranną kobietę.
Karl mając na względzie fatalną pogodę i równie kiepski stan towarzyszki podróży, nawet nie próbował forsować dalszego marszu, ale mimo to każdy wiedział, że kolejne godziny zwłoki mogą okazać się dla nich zgubne. Postanowiono więc opuścić jaskinię o świcie i ruszyć dalej w drogę, próbując tego dnia zajść najdalej jak to tylko było możliwe u boku rannej towarzyszki.

Gościniec, którym się poruszali piął się coraz wyżej, przez co lejący z niebios deszcz sprawiał, że musieli teraz zmagać się z formującymi się na dnie przełęczy potokami wody, spływającym błotem i drobnymi kamieniami, które wydawały się spadać na nich na równo z deszczem. Nie były to warunki sprzyjające podróżom, jednakże Karl był zdania, że takie załamanie pogody jest dla nich błogosławieństwem, albowiem znacząco opóźni pościg.
- Zostawiliśmy po sobie wiele śladów. Wiedzą, że byliśmy w wiosce, niebawem pewnie też dowiedzą się, że przekroczyliśmy Bramę Lodowego Wichru, jeśli znajdą ciałą bandytów, ale wątpię, aby zdecydowali się na dalszy pościg w warunkach takich jak te. To dla nas wielka szansa, przyjaciele, aby zostawić ich daleko w tyle - mówił podczas podróży tonem głosu, który sugerował, że sam siebie próbuje przekonać, aby się nie poddawać w obliczu wrogich im sił natury.

Awanturnicy podróżowali gościńcem przez wiele długich godzin, choć w tym czasie zdołali pokonać zaledwie pięć mil, co i tak było zdumiewającym tempem, jeśli wziąć pod uwagę trudności z jakimi musieli się zmagać. Przemoczeni do suchej nitki, trzęśli się z zimna, a mimo to, w swoim uporze, nie poddawali się ani na chwilę. Z czasem zaczęli się coraz bardziej zbliżać w stronę ośnieżonych szczytów Gór Czarnych. Wielokrotnie podczas swojej wędrówki usłyszeli też odległe, echem odbijajace się od górskich ścian przełęczy odgłosy trąb, które świadczyły o bliskości Rogatego Grodu. Pokrzepieni tą informacją, przyspieszyli tempa w nadziei, że przed końcem dnia przekroczą granicę krasnoludzkiego królestwa Karak Hirn.
Dotychczasowa podróż, choć bardzo uciążliwa, obyła się bez większych niespodzianek. Wszystko jednak miało się już wkrótce zmienić. Na kilka godzin przed zmierzchem, Lilou jako pierwsza wyczuła jak gościniec pod ich nogami zaczyna drgać jakby zmierzało w ich stronę stado galopujących koni lub co gorsza - górska lawina. Na swoje szczęście, awanturnicy pokonywali właśnie odcinek przełęczy, który charakteryzował się nieznacznie podniesionym terenem po obu stronach gościńca, na który dość łatwo dało się wspiąć. Nie mieli jednak dość czasu, aby zastanawiać się nad właściwą kryjówką, albowiem cokolwiek się do nich zbliżało, poruszało się wyjątkowo szybko i było bardzo blisko ich pozycji. Decyzja więc musiała zostać podjęta błyskawicznie i równie sprawnie wyegzekwowana…

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline