Walka co prawda była zwycięska, ale nie obyło się bez strat. A Liliana oberwała na tyle poważnie, że obawa o jej życie była uzasadniona. Całe szczęście, że Durak zdołał odnaleźć jaskinię, w której można było spędzić całą noc, na dodatek w warunkach o wiele lepszych, niż jakikolwiek nocleg, który mogliby zorganizować na własną rękę. Ktoś dbał o to miejsce - zapewne każdy rozsądny podróżny, któremu udało się tutaj trafić - bądź przez przypadek, bądź kierowany informacjami uzyskanymi od innych wędrowców.
A Dietrich postanowił, że nim opuści to miejsce, to (chociażby) uzupełni zapas drewna.
Noc nie należała do najspokojniejszych.
Fakt - miejsca było dosyć, nikt nikomu nie wchodził na głowę, ognisko dawało trochę światła i ciepła. Ale pozostawała sprawa Leliany, która nie tylko z trudem zdołała cokolwiek zjeść, ale i spać nie mogła. A to nie napawało optymizmem.
Trzeba było jak najszybciej znaleźć medyka, a stan zdrowia dziewczyny wykluczał jakikolwiek pośpiech.
Pogoda również jakby się sprzysięgła przeciwko nim. Zimno, deszcz, wiatr... Nawet zimowa odzież nie do końca spełniała swoją rolę. A gdy wreszcie zamajaczył cień szansy na dotarcie do bezpiecznego miejsca, nadciągnęło kolejne niebezpieczeństwo.
- Tam! - Dietrich wskazał towarzyszom niedoli tę stronę szlaku, gdzie (jego zdaniem) łatwiej było było się ukryć.
Sam złapał kuca za uzdę i pociągnął go na drugą stronę, gdzie Wiesiołek zdoła się dostać bez problemów.