Czyżby Hraban miał rację? Przedłużone biesiadowanie przy ognisku dało wreszcie rezultaty w postaci niecodziennego spaceru mieszkanki. Czy staruszka mogła być czarownikiem lub z takim współpracować? I w jakim celu?
Na słowa Berwina, aby czekać na rozwój wypadków Elmer ruszył przyczajony gdzieś z jednej strony cmentarza. Widząc niedowierzanie na twarzy verenity Santiago wzruszył ramionami i pokazał kierunek, w którym i on zamierzał się udać. Po chwili zniknął w ciemościach stąpając ostrożnie i starając się zanadto nie zbliżyć do cmentarza i pilnujących go Stirgan. Na miejscu przygotuje kuszę i poczeka na to, co starucha mogła kombinować.
De Ayolas był całkiem zaciekawiony wynikami ich nocnych podchodów.