10-04-2018, 22:34
|
#912 |
| - Najwyraźniej jak krasnoludom od czasu do czasu nie spadnie kamień na łeb, to chorują. Zobacz jakie zadowolone - cicho, niemalże do ucha Wolfganga zażartował Lothar, jakiś czas po tym gdy już odeszli poza zasięg słuchu krasnoludów. Poprzestał na cichych słowach - byli zbyt poobijani na porozumiewawczą sójkę w bok, niezależnie od humoru. Obaj przeżyli. Kolejny raz wyszli mniej więcej cało z tarapatów. Tym razem - ze spotkania z armią goblinów. ***
Nie był to jednak koniec spotkań z goblinami w ich życiu. Nawet nie koniec w tym dniu. Już po chwili znaleźli nieprzytomnego goblina. Powodów jego stanu mogło być co najmniej kilka, ale sytuację wyjaśniła leżąca obok patelnia.
Lothar szybko związał i zakneblował stworka, a w razie potrzeby (gdyby się więzień obudził) zamierzał pomóc sobie sztyletem. Rękojeścią w łeb, nie ostrzem po gardle.
A potem z bronią w ręku stanął przed drzwiami i nasłuchiwał, by ocenić ilu jest za nimi wrogów. I by dać czas magowi na przygotowanie zaklęć. Tym razem nie sugerował zawalenia wieży razem z goblinami. Sądząc po odgłosach walki zgadywał, że odnaleźli się zaginieni zwiadowcy.
__________________ Ostatni
ProszÄ™ o odpis: Gob1in, Druidh, Gladin |
| |