|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
10-04-2018, 22:02 | #911 |
Reputacja: 1 | Uciekający przed Axelem goblin zaczął biegać wokół łóżka, kryć się za meblami i wywrzaskiwać jakieś niezrozumiałe dla ludzi słowa. Mayerowi ciężko było nadążyć za zielonoskórą pokraką, goblin niemal cały czas pozostawał poza zasięgiem miecza. Tylko raz Axelowi udało się drasnąć zielonoskórego w plecy, ale była to rana powierzchowna, której głównym efektem był kolejny potok krzyków i jęków wydobywających się z gobliniej gardzieli. W końcu goblin dopadł do drzwi, które już nie były pilnowane przez Bernhardta i zniknął w sąsiednim pomieszczeniu. Tymczasem kapłan toczył bój z goblinim transwestytą. Niemal w tej samej chwili, w której ruszył do ataku jego wzrok padł na wiszący na ścianie za goblinem obraz. Przedstawiał on jakąś damę, pewnie Etelkę Herzen, dokładnie w tej samej sukni, w której panoszył się teraz zielony. Do tego na udrapowanych fantazyjnie włosach dama miała diamentową tiarę, która zdobiła czoło gobosa. Ostrze gobliniego topora świstało wokół Berniego, który jak tylko mógł uchylał się przed ciosami. Sam czekał na możliwość kontry. Gdy ta się nadarzyła, zaatakował. Ostrze miecza było na dobrej drodze, żeby oddzielić ramię gobliniego wodza od reszty ciała, ale ten bez trudu zasłonił się tarczą. Bernhardt długo nie czekał na odpowiedź. Topór uderzył w zastawę miecza, krzesząc iskry. Goblin podskakiwał z uciechy i ponawiał ataki na spoconego Zinggera. Nieco oszołomione skutkami katastrofy w kopalni krasnoludy nie za bardzo oponowały, gdy Lothar zalecił im pozostanie na straży. W ich mniemaniu zrobiono to co należało - gobliny w khazadzkiej kopalni stały się przeszłością. Cóż, kopalnie można przecież odgruzować... Wolfgang i Lothar ruszyli w stronę wieży, wciąż jeszcze potrząsając głowami, dłubiąc w uszach i wytrzepując resztki pyłu z włosów. Pierwsze co zobaczyli w wejściu, to leżącego na posadzce, nieprzytomnego goblina i porzuconą obok jego głowy patelnię... Gdzieś z góry, z piętra budynku dobiegały jakieś niezrozumiałe krzyki, które awanturnicy uznali za mowę goblinów i odgłosy walki. Co gorsza, goblinią mowę słychać było także zza jednych z drzwi prowadzących z okrągłego holu do przyległych pomieszczeń. |
10-04-2018, 22:34 | #912 |
Reputacja: 1 |
|
10-04-2018, 23:00 | #913 |
Administrator Reputacja: 1 | Goblin nie zając, nie ucieknie... To sobie powtarzał Axel, gdy jeden z goblinów skorzystał z okazji by opuścić pomieszczenie. Co prawda powinien za nim pobiec, ale zawsze istniała szansa, że jeszcze zdąży zbiec na dół i ustrzeli zielonoskórego uciekiniera, nim tamten odbiegnie zbyt daleko. A teraz warto było załatwić sprawę pięknej królewny, z którą Bernhardt toczył wyrównany bój. Warto było przechylić szalę na odpowiednią stronę i zakończyć starcie. Z tego też powodu Axel bez wahania zaatakował goblina, nie zważając na to, iż nie wypada we dwóch atakować kogoś, kto, na dodatek, jest mniejszy. |
11-04-2018, 09:08 | #914 |
Reputacja: 1 |
|
12-04-2018, 14:19 | #915 |
Reputacja: 1 | Bo do tańca trzeba dwojga jak mawiają w Reiklandzie. Ale w walce trzecia osoba nie zawsze przeszkadza, szczególnie gdy jest to twój kompan a Ty tańcujesz z goblinim transwestytą, który może obić Ci ryło. Tak sobie klarował Mości Zingger, gdy wespół z Panem Mayerem poczęli atakować goblina-Etelkę. - No to teraz sczeźniesz wiedźmo! - Berni wczuł się za bardzo w rolę niczym z eposu, ale Axelowi to jak widać nie przeszkadzało. Ostatnio edytowane przez kymil : 12-04-2018 o 18:25. |
12-04-2018, 22:26 | #916 |
Reputacja: 1 | Lothar stanął przed drzwiami, skutecznie uniemożliwiając komukolwiek znajdującemu się za nimi, swobodne wyjście do centralnie położonego holu. Za sobą słyszał inkantującego Wolfganga i po cichu miał nadzieję, że z palców maga nie wystrzeli teraz kolejna błyskawica. Równocześnie kalkulował ile goblinów jest za drzwiami i doszedł do przekonania że całkiem dużo, a może nawet za dużo. Ale było już za późno na kombinowanie, bo w tym momencie drzwi otworzyły się i szlachcic zobaczył kilka sięgających mu nie wyżej niż do piersi zielonoskórych pokrak, odzianych w przeróżne, ufajdane łachy i kawałki pancerzy, a uzbrojonych w swoją prymitywną, charakterystyczna dla owej rasy broń. Nieco nad sobą usłyszał krzyki i kątem oka dostrzegł następnego goblina, który wrzeszcząc wniebogłosy zbiegał na dół. Nim dotarł jednak na parter, potknął się i ostatnie kilka stopni przekoziołkował, lądując bezradnie u stóp schodów. Gobliny w drzwiach jednogłośnie ryknęły śmiechem. Moment wykorzystał Techler podchodząc do drzwi i kierując w nie rozwarte dłonie. Potężny podmuch wiatru uderzył w gobliny, obalając je, wywracając i tarmosząc. Wszystkich pięciu natychmiast znalazło się po przeciwnej stronie pomieszczenia, na bezładnej kupie pod ścianą. Dochodziły z niej jęki bólu, bo prawdopodobnie nie obyło się bez połamanych kości, a guzy i zadrapania były pewne. Tymczasem na górze, Axel i Bernhardt połączyli siły. Osaczony z dwóch stron goblin, dodatkowo nieco zaplątany w czerwoną suknię, musiał przejść od ataku do obrony. Ciosy spadały na niego z obu stron. Parował je to toporem, to tarczą. Co jakiś czas miał też szansę się odciąć, a efektem tego było zranienie Bernhardta w brzuch. Jednak i goblin nie pozostawał w pełni sił. Ciosy awanturników, w miarę jak toczyła się walka, zaczynały przenikać przez obronę wodza. Szczególnie miecz Axela okazał się okrutny dla goblina, raniąc go w udo, ramię i kolano. W końcu goblin zaryzykował i poniechał walki. Odskoczył w tył i wykorzystując sprężynujące łózko, odbił się, chcąc wylądować jak najdalej od bohaterów. Wszystko poszłoby zgodnie z planem, ale do porażki przyczyniła się moda. Podczas lądowania pokraczne, goblinie kończyny zaplątały się w suknię i przebieraniec runął na podłogę, na chwilę znikając w fałdach czerwonego materiału. Tiara w końcu spadła mu z głowy i spadła na ziemię, tocząc się w pobliże solidnej, drewnianej skrzyni postawionej pod ścianą. |
13-04-2018, 09:38 | #917 |
Administrator Reputacja: 1 | Podobno nie kopie się leżącego. Powody podawane przez różnych ludzi są różne - od bardzo mądrych, po bardzo głupie. Axel nie zawsze zgadzał się z ludowymi mądrościami, tym razem jednak nie zamierzał wycierać goblinem butów. Ale też nie zamierzał go szlachtować, jako że goblin zdał mu się kimś ważnym, a w każdym razie ważniejszym od przeciętnej zielonoskórej pokraki. Dlatego też postanowił jedynie ogłuszyć "czarodziejkę", a potem związać goblina jakimiś szmatami, by móc później wyciągnąć z niego jakieś informacje. Oczywiście zamierzał się też zaopiekować walającą się na podłodze koroną. Sprawdzenie całego pokoju zamierzał zostawić na później, gdy już z całego domu pozbędą się zielonej zarazy. - Złap tego, co uciekł! - rzucił w stronę Bernhardta. |
13-04-2018, 22:56 | #918 |
Reputacja: 1 |
|
13-04-2018, 23:29 | #919 |
Reputacja: 1 |
|
15-04-2018, 10:07 | #920 |
Reputacja: 1 | Rana na brzuchu zadana goblińskim toporem piekła. Bernahardt syczał przy gwałtowniejszym ruchu. Szczęśliwie obyło się tylko na takim draśnięciu. "Cal głębiej i byłoby gorzej" skonstatował Herr Zingger krytycznie patrząc na zadrapanie. Nie wdając się w rozmowy z Axelem pokuśtykał za kolejnym uciekinierem. Miecz dzierżył w dłoni na wypadek, gdyby zielonoskóry chciał wziąć go znienacka. Na odchodne, widząc jak kompan szamocze się z goblinem zakutanym w kieckę zakrzyknął. - Widzę, że lubisz ogniste kobietki, Panie Mayer i przechodzisz od razu do sedna. To ja Was teraz gołąbeczki zostawię na kwadrans - puścił znacząco oko i już go nie było. |