Wątek: Rycerska Rzecz
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-06-2007, 23:45   #22
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Źrenice Sary rozszerzyły się z przerażenia, gdy rozbiegane błądziły po przedziwnych sylwetkach, które zbliżały się coraz bardziej. Powoli, lecz nieustannie postacie kierowały się ku dziewczynie, przywodząc na myśl pochód umarłych. Ci ludzie byli jednak z pewnością żywi – obłąkani, lecz żywi.
Dziewczyna cofała się i cofała nie wiedząc co czynić i czego mogą chcieć od niej! Gdy zetknęła się z zimną powierzchnią cembrowiny, pod jej stopą chrupnęła jakaś kość. Sara zagryzła zęby.
Ci naokoło, to nie mogli być również mieszkańcy wsi, skoro szczątki wieśniaków znajdowały się miedzy innymi pod stopami młodej alchemiczki.

Ze zbiorowiska, które zgromadziło się wokół i szeptało między sobą w jakimś przedziwny języku, bliżej wyszedł mężczyzna. Był młody, a jego ciało cechowała siła i sprężystość ruchów. Kto wie czy w normalnych warunkach Sara nie uznałaby go za urodziwego, jednak teraz krwawy znak smoka wyryty na jego piersi, budził tylko jej przerażenie.

„Kim oni są? Smok...znów smok... przekleństwo smoka! Po cóż ja tu szłam, dlaczego nie udałam się razem z rycerzem?! Myśl! Myśl głupia... ci ludzie... czyżby obrzędem sprowadzali bestię? Cóż łączyło ich ze smokiem?”


Nie było dane dziewczynie zastanowić się nad odpowiedzią na to pytanie. Dłoń, należąca do mężczyzny ze znamieniem, wyciągnęła się do niej, jakby oferując pomoc...
Przestraszona tym, ze nie ma już jak się cofnąć, Sara obnażyła ostrze miecza i skierowała je w stronę człowieka. Uskoczył w tył, lecz zaraz na jego ustach pojawił się uśmiech, który jeszcze bardziej wzmógł trwogę dziewczyny. Stała teraz na rozstawionych lekko nogach i mimo że drobna dłoń drżała, to miecz w niej spoczywał pewnie. Wyćwiczone mięśnie pozornie tylko wiotkich ramion naprężyły się.

- Odejdź ode mnie! –
warknęła, choć głos jej zabrzmiał raczej piskliwie niż groźnie, przywodząc na myśl zapędzone w róg zwierze, które wie, że jedyną formą obrony może być już tylko atak.

Uśmiech na wargach mężczyzny tylko się poszerzył. Coś wybulgotał w tym swoim dziwnym języku, jakby tłumacząc sytuację, po czym spoważniał. Znów wyciągnął dłoń w stronę Sary, potrząsając nią lekko, jakby poganiał obcą.
Reszta gawiedzi wciąż trzymała się w pewnym oddaleniu. Język, w którym do siebie szeptali, był – jak zdążyła zauważyć dziewczyna – przedziwny: śpiewny, a zarazem bełkotliwy, jakby wszyscy nim władający mieli jakieś dysfunkcje narządów mowy.

- Ostrzegam, nie zbliżaj się!

Sara rzekła z pewnością w głosie, trzymając teraz miecz w jednej ręce, wyciągnięty przed siebie. Obecnie chyba nikt nie mógł mieć wątpliwości, że ręka dziewczyny nawykła do posługiwania się tą bronią i jeśli będzie musiała...

Powolnym ruchem alchemiczka oparła drugą dłoń na biodrze, dyskretnie usiłując wymacać odpowiednią kieszeń.

Mężczyzna znów zagulgotał i podszedł bliżej. Ostrze miecza oparło się teraz o jego zakrwawioną pierś. Jedno pchnięcie starczyłoby, aby ją przebić. Jedno pchnięcie i jedna śmierć... Sara nigdy w życiu nie myślała, że stanie przed takim problemem!
Jej poszukiwania w okolicy paska spódnicy stały się gorączkowe, już nie próbowała ukryć swych ruchów.
Człowiek zdziwiony powiódł wzrokiem za jej ręką...

„Jest!”

- Żryjcie to!
– krzyknęła i zamaszystym ruchem dłoni rozsypała wokół utarte ziele pieprzu.

Zanim zamknęła oczy, by samej uniknąć podrażnienia, ujrzała jeszcze, jak mężczyzna cofa się, gwałtownie pocierając oczy. To samo działo się teraz z ludźmi, którzy stali dość blisko, by drobny proszek sięgnął ich twarzy.

„To moja szansa!”

Dziewczyna, zaciskając powieki, rzuciła się w bok, gdzie wcześniej widziała największą możliwość przedarcia się przez zbiegowisko. Ruszyła do biegu jak mogła najszybciej, lecz i tak poczuła muskające ją zimne dłonie.

- RATUUUUUNKU!

Rozpaczliwy krzyk rozdarł jej płuca, tu wszak nie było już miejsca na bohaterstwo, tu mogło chodzić o jej życie!
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline