Ci z mieszkańców Hazalah, którzy zdecydowali się pozostać w zrujnowanej, skrwawionej wsi nie kryli zadowolenia z prezentu jaki ofiarował im thoerski legionista. Za taką ilość pieniędzy mogli odbudować sobie życie. Wieśniacy w podzięce Ianusowi padli na kolana i bili czołami w proch u stóp jego wierzchowca. Potem cała karawana skierowała się ku Vazikh.
-
Mógłbym nauczyć Cię wielu potężnych zaklęć - odpowiedź czarownika na słowa Zahiji popłynęła ustami Thoera. Ianus powoli zaczynał przyzwyczajać się do towarzyszących temu sensacji. -
Ale raczej tego nie zrobię, a powody są dwa. Pierwszy to fakt, iż szkolona jesteś w innej tradycji. Czary, jakimi posługują się Nefer-Inet w inny sposób pobierają moc z użytkownika niż Twoje prymitywne sztuczki. Mogłabyś nimi władać, ale kosztowałoby Cię to zbyt wiele sił, czyli jednym słowem gra nie warta świeczki. A po drugie, poznając moje moce mogłabyś się stać zbyt potężna i próbować w jakiś sposób wyrwać mnie z jaźni Thoera lub co gorsza zniszczyć, a na to nie mogę się zgodzić. To chyba dobre argumenty, prawda?
-
Jusufa nie wyczuwam zbyt dobrze. Może ukrywa się w Yarakanie, albo gdzieś w odizolowanych od świata dolinach Res Horab. Ale może być i tak, że w swej podróży przez świat zawędrował gdzieś dalej, na rubieże Imperium Thoertianum, w niegościnne puszcze Yassańskiej Dziczy albo i dalej na ziemie zamieszkałe przez czarnoskórych Ghaga. Zdążając na zachód musicie wypytywać o niego, szukać śladów zatartych przez te kilkadziesiąt lat.
W Vazikh już wiedziano o nieszczęściu jakie spotkało Hazalah i o tym, w jaki sposób awanturnicy przyczynili się do pokonania mustadhyiba. Gdy tylko bohaterowie zawitali z powrotem do miasta, urządzono na ich cześć wystawną ucztę, a ich samych posadzono na honorowych miejscach obok starszego Hasrama i wróża Malika. Trzech Irunoi również zaproszono na biesiadę, ale ci wymówili się zmęczeniem po podróży i pozostali w swoim gronie, najwyraźniej chcąc omówić sprawy związane z tajemniczą tabliczką wydobytą z grobowca Władcy Jeźdźców.
Nim jednak zaczęto ucztować, Upokoina który od swych rodaków usłyszał już co wydarzyło się podczas wyprawy do grobowca Maharija, poprosił bohaterów na krótką rozmowę.
-
Oto obiecana zapłata - powiedział, wyciągając z kuferka ozdobionego rzeźbionymi wężami pokaźną sakiewkę. -
Znajdują się tu klejnoty, które mieliście otrzymać za wyprawę. Mogę Wam zaoferować kolejne cztery takie woreczki, jeśli zdecydujecie się na dalszą podróż z nami. Naszym celem jest miasto Sabol, położone u stóp gór. Zastanówcie się i dajcie mi odpowiedź jutro, gdy już dojdziecie do siebie po uczcie. Zależy nam na czasie.
Na początku fety wyprawionej na cześć bohaterów, Hasram i towarzyszący mu imam Ali zanieśli modły dziękczynne do Fahima i złożyli mu w ofierze dwa koźlęta. Malik skorzystał z okazji i z wnętrzności zwierząt złożonych na ołtarzu przed całopalną ofiarą, wywróżył powodzenie dla Vazikh i długie życie dla zabójców wilkołaka. Potem ucztowano i bawiono się przy dźwiękach darbuki, lutni, fletów i tamburynów. Awanturników częstowano najlepszymi kąskami, a wokół nich cały czas kręcili się przystojni młodzieńcy i usłużne dziewczęta, będący gotowi spełnić każdą zachciankę gości.