28-03-2018, 12:42 | #141 |
Administrator Reputacja: 1 | Magią i stalą... Jak się okazało, połączenie tych dwóch elementów świetnie działo, chociaż - niestety, do czasu. Magia przestała działać gdy Ianvs zwalił się na ziemię. Nieco zbyt wcześnie, przynajmniej jak na gust Cedmona, który musiał w miarę szybko zamienić łuk na oręż bardziej przydatny w zwarciu. Gdy tylko tarcza i "odziedziczona" po Igwe szabla znalazły się w dłoniach Gmanagha, ten z pasją zaatakował truposze, których zainteresowania w tym momencie skupiły się nie na przezwyciężeniu magicznej bariery, a na intruzach. |
02-04-2018, 21:01 | #142 |
Reputacja: 1 | Enki zaklęła, kiedy bariera pękła, a trupy zakotłowały się przy Ianusie. Teraz sytuacja w grobowcu z "czystej" zrobiła się tak zagmatwana, że strzelanie w tą masę kłębiących się ciał mogło wyrządzić więcej szkody, niż pożytku. Podobnie jak Cedmon, chwyciła za ostrze i skoczyła za łucznikiem naprzód, byle odciągnąć zwłoki od osłabionego legionisty. Zresztą po jakie demony Ianus i Zahija pchali się naprzód, zamiast spokojnie wykończyć strażników i dopiero wziąć się za radosne plądrowanie?!
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! |
02-04-2018, 23:56 | #143 |
Reputacja: 1 | Trupy pełzły w ich stronę wyciągając chciwie łapska. Legionista był pewien, że wytrzymałby jeszcze wystarczająco długo. Ale musiał przyznać, że czar rzeczywiście był kosztowny. Mimo iż stał na nogach, czuł się jakby go gorączka trawiła, a słabość wygrywała z każdym kolejnym mięśniem. Potrząsnął głową jak pies i oburącz chwycił tarczę, co by i jej nie wypuścić. Zamierzał teraz głównie się bronić i cofać. Cedmon i Enki raczej pokonają leżące trupy. Ale gdyby musiał to powinien mieć jeszcze dość sił by uderzeniem scutum pogruchotać kilka kości. Do tykania łupów mu się zresztą nie śpieszyło. Miał też nadzieję, że i Saadiemu się nie śpieszy. - I co? - sapnął - Był tu kiedyś Jusuf?
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
03-04-2018, 10:08 | #144 |
Reputacja: 1 | Na pełen pretensji krzyk Enki wiedźma syknęła w odpowiedzi. Nie lubiła gdy ktoś ją pouczał, a szczególnie niewdzięczna Ghaga nie miała ku temu praw. Zahija zerknęła kątem oka na Ianusa. Wiedziała, że czar musiał go wydrążyć z sił życiowych, doskonale znała opłaty za magię. Ożywieńców nie zostało wcale tak dużo, poza tym były wolne jak muchy w smole. Oszacowała siły na zamiary. Zasłoniła Thoera własnym ciałem na wypadek gdyby jednak miał osunąć się na ziemię. Dobyła zza pasa zakrzywiony sejmitar. Zahija rzadko posługiwała się bronią ale wolała to niż mitrężyć kolejne pokłady magii. W pamięci miała wciąż lekcję z poprzeniej nocy. Na języku czuła spleciony czar krwawych macek ale miała zamiar użyć go tylko wtedy gdy będzie naprawdę źle. Enki i Cedmon zdawali się panować nad sytuację. Zahija wspomoże ich ostrzem i zobaczy jak to wyjdzie. |
03-04-2018, 23:29 | #145 |
Reputacja: 1 | - Nie... Ten grobowiec był zamknięty przez ostatnie jedenaście stuleci. Dopiero niedawno ci głupcy go otwarli i padli ofiarą klątwy - odpowiedział głos w głowie Ianusa. Trzy ostrza unosiły się i opadały na zmianę, siekąc nieumarłych wijących się u stóp awanturników. Tylko jednemu z nich, zanim zostali ostatecznie unicestwieni udało się uchwycić i poharatać nogę Enki. A gdy już wszyscy byli członkowie orszaku młodego szejka zostali powtórnie zabici, można było przystąpić do oglądania skarbu złożonego wokół doczesnych szczątków Władcy Jeźdźców. Oczywiście awanturnicy zainteresowani byli przede wszystkim niezwykłą bronią i kosztownościami. Pomiędzy nich wepchali się dwaj Irunoi, którzy po walce wysunęli się do przodu i teraz zaczęli metodyczne przerzucanie skarbu. Zupełnie ignorowali nęcący ciężar złotych grudek. Ich oczy pomijały przepiękny blask szlachetnych kamieni. Nie przypinali sobie do szat kunsztownie wykonanych ozdób, ani nie łaknęli wypróbować jak starożytna broń leży w dłoniach. Szukali czegoś innego. W końcu Peleki zakrzyknął coś w swojej mowie i wzniósł w górę znalezisko. Okazało się ono kawałkiem kamienia, na którym przed wiekami mozolnie wyryto jakieś symbole lub litery, tworzące od wieków zapomniane przez ludzi pismo. - Reszta jest Wasza - powiedział w końcu Peleki, gdy skończył pełną ekspresji, acz niezrozumiałą dla pozostałych rozmowę z Hanohano. Potem obaj kupcy odwrócili się i wyszli z grobowca, z wielkim szacunkiem traktując znalezioną pośród skarbów tabliczkę. Ładowanie i sortowanie skarbu zdobytego w grobowcu, a potem wynoszenie go na powierzchnię zajęło sporo czasu. Wszystkie złote i srebrne monety, grudki i przedmioty, a także szlachetne i ozdobne kamienie zostały upchnięte do kilku sakw przyniesionych z obozowiska Khalila. Poza tymi kosztownościami awanturnicy zabrali także dwa ostrza, łuk i kołczan. Irunoi naciskali na szybki powrót do Hazalah a potem do Vazikh. Oczywiście nie mieli nic przeciwko zabraniu całego dobytku i koni przemienionego w strażnika grobowca młodego szejka. W na wpół zrujnowanym Hazalah na bohaterów czekały złe wieści. Okazało się, że Igwe rzeczywiście na skutek ugryzienia przemienił się w wilkołaka. Podczas nieobecności awanturników, mimo że związany i odurzony, w jakiś sposób uwolnił się i chciał uciec. Wieśniacy nie ryzykowali ponownego spotkania z mustadhyibem i natychmiast zaatakowali Igwego. W rezultacie zarażony wilkołactwem Ghaga został dotkliwie pobity, a potem ciśnięty w ogień. Jego zwłoki właśnie dopalały się na stosie... |
06-04-2018, 09:48 | #146 |
Administrator Reputacja: 1 | Niewolnicy grobowca na szczęście nie byli najlepszymi wojownikami. Woli walki i determinacji im nie brakło, lecz to nie gwarantowało przecież zwycięstwa, szczególnie wtedy, gdy 'intruzi' walczyli nie tylko stalą, ale i magią. Kupcy, fałszywi zapewne, interesowali sie tylko jednym przedmiotem, który z kolei nie wywołał zainteresowania Cedmona. Bo i na co by mu się przydał kamień z jakimiś znaczkami? Zdecydowanie bardziej cieszyły oko szlachetne kamienie. Ale skoro tamci nie chcieli skarbów materialnych, to Cedmon nie miał nic przeciwko temu, by opróżnic skarbiec ze wszystkiego, co mogło zostać zamienione na srebro czy złoto. Złotem człowiek sie nie naje, ale za złoto można kupić wiele różnych różności. Jednak i Cedmona przestało interesować złoto, gdy w oczy wpadł mu wspaniały łuk... wart zapewnw więcej, niż wszystkie pozostałe skarby razem wzięte. Prócz, być może, sejmitarów, o których Zahija nic nie potrafiła powiedzieć. - Ja wezmę ten łuk - zaproponował - a wy całą resztę. Gdyby się nie zgodzili... Pewnie jakoś by to przeżył. Jeśli chodziło o ciało młodego szejka... Cedmon doszedł do wniosku, że trzeba je odwieźć do stapionego rodzica, by ten mógł pochować, godnie, zwłoki swego syna. Gdyby wpadła za to obiecana nagroda, to byłoby bardzo miło, ale jeśli nie... No i trzeba by oddać konie. Znaczone były, trudno by było je sprzedać. - Wrzućmy ciało Bekesha do grobowca i zasypmy wejście - przedstawił kolejną propozycję. |
08-04-2018, 22:39 | #147 |
Reputacja: 1 |
__________________ "Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014 Nieobecna 28.04 - 01.05! Ostatnio edytowane przez Autumm : 10-04-2018 o 11:34. |
09-04-2018, 18:47 | #148 |
Reputacja: 1 | Kiedy Peleki uniósł ponad głową glinianą tabliczkę Zahija wytężyła wzrok i spróbowała wywnioskować w jakim piśmie mogą być spisane i co za tajemnicze zaklęcie mogły zawierać? Ze skarbów z grobowca w oczy rzucały się kusztownie wykonane łuk i sejmitary. O ile łuk do Zahiji przemówił to ostrza milczały. Cedmon wyraził ochotę by łuk zachować dla siebie. - Nie widzę problemu. To w naszym wspólnym interesie by każdy z nas był jak najlepiej doekwipowany. Nieraz bronimy sobie nawzajem pleców. Jeszcze chwilę kręciła się po grobowcu. Nie żeby nie była nieusatysfakcjonowana z łupów ale tego typu tajemnicze, odcięte od świata miejsca często lubiły być wzbogacone o skrytki. Zahija chciała się przekonać, że nic takiego nie przeoczy. Co do dalszych planów to powrót do Vazikh wydawał się rozsądny. A stamtąd będą mogli ruszyć bezpośrednio do szejka. Oddać mu ciało syna, jego znaczone konie i przedmioty jego wojowników. Zahija uważała, że należy oddać mu jego własność, głównie po to by uniknąć problemów na później. Pogrzebali za sobą trupy, zapakowali zdobycze na wozy. Zahija nie wrzuciła do całej reszty jedynie sejmitarów. Sprzedanie ich jako zwykłych byłoby marnotrawstwem. Przytroczyła je do pasa i może było to nierozsądne ale ostrza jej się podobały. Mocne i zakrzywione jak zęby drapieżnika. Może w Vazikh będzie w stanie znaleźć inną osobę wyznającą się na magii i ta pomoże oszacować moc sejmitarów. Wtedy zdecydują czy je sprzedać czy zachować. W drodze do Vazikh zrównała się znów z legionistą. - I co teraz? - zapytała. - Gdzie znajdziemy twego ucznia? Załatwmy twoje sprawy i zostawisz Ianusa w spokoju. Mamy już dość twojego towarzystwa, choć muszę przyznać, że tamto zaklęcie w podziemiach było dość imponujące. Mógłbyś mnie nauczyć - wbiła w niego parę jasnych oczu, paciorki przy woalu zatańczyły zmysłowo i zagrzechotały. Ostatnio edytowane przez liliel : 09-04-2018 o 18:51. |
09-04-2018, 23:38 | #149 |
Reputacja: 1 | Potrzebował chwili by dojść do siebie na tyle, by się schylić i dobyć ponownie gladiusa. Ale wtedy było już po wszystkim. Enki dziko rzuciła się na trupy, a i Cedmon nie pozostał z tyłu. Również Zahija... choć jej sylwetka małą i kruchą mu się zdała w tym grobowcu, to właśnie ona stanęła między nim, a wyciągającymi szpony trupami...
__________________ "Beer is proof that God loves us and wants us to be happy" Benjamin Franklin |
11-04-2018, 21:03 | #150 |
Reputacja: 1 | Ci z mieszkańców Hazalah, którzy zdecydowali się pozostać w zrujnowanej, skrwawionej wsi nie kryli zadowolenia z prezentu jaki ofiarował im thoerski legionista. Za taką ilość pieniędzy mogli odbudować sobie życie. Wieśniacy w podzięce Ianusowi padli na kolana i bili czołami w proch u stóp jego wierzchowca. Potem cała karawana skierowała się ku Vazikh. - Mógłbym nauczyć Cię wielu potężnych zaklęć - odpowiedź czarownika na słowa Zahiji popłynęła ustami Thoera. Ianus powoli zaczynał przyzwyczajać się do towarzyszących temu sensacji. - Ale raczej tego nie zrobię, a powody są dwa. Pierwszy to fakt, iż szkolona jesteś w innej tradycji. Czary, jakimi posługują się Nefer-Inet w inny sposób pobierają moc z użytkownika niż Twoje prymitywne sztuczki. Mogłabyś nimi władać, ale kosztowałoby Cię to zbyt wiele sił, czyli jednym słowem gra nie warta świeczki. A po drugie, poznając moje moce mogłabyś się stać zbyt potężna i próbować w jakiś sposób wyrwać mnie z jaźni Thoera lub co gorsza zniszczyć, a na to nie mogę się zgodzić. To chyba dobre argumenty, prawda? - Jusufa nie wyczuwam zbyt dobrze. Może ukrywa się w Yarakanie, albo gdzieś w odizolowanych od świata dolinach Res Horab. Ale może być i tak, że w swej podróży przez świat zawędrował gdzieś dalej, na rubieże Imperium Thoertianum, w niegościnne puszcze Yassańskiej Dziczy albo i dalej na ziemie zamieszkałe przez czarnoskórych Ghaga. Zdążając na zachód musicie wypytywać o niego, szukać śladów zatartych przez te kilkadziesiąt lat. W Vazikh już wiedziano o nieszczęściu jakie spotkało Hazalah i o tym, w jaki sposób awanturnicy przyczynili się do pokonania mustadhyiba. Gdy tylko bohaterowie zawitali z powrotem do miasta, urządzono na ich cześć wystawną ucztę, a ich samych posadzono na honorowych miejscach obok starszego Hasrama i wróża Malika. Trzech Irunoi również zaproszono na biesiadę, ale ci wymówili się zmęczeniem po podróży i pozostali w swoim gronie, najwyraźniej chcąc omówić sprawy związane z tajemniczą tabliczką wydobytą z grobowca Władcy Jeźdźców. Nim jednak zaczęto ucztować, Upokoina który od swych rodaków usłyszał już co wydarzyło się podczas wyprawy do grobowca Maharija, poprosił bohaterów na krótką rozmowę. - Oto obiecana zapłata - powiedział, wyciągając z kuferka ozdobionego rzeźbionymi wężami pokaźną sakiewkę. - Znajdują się tu klejnoty, które mieliście otrzymać za wyprawę. Mogę Wam zaoferować kolejne cztery takie woreczki, jeśli zdecydujecie się na dalszą podróż z nami. Naszym celem jest miasto Sabol, położone u stóp gór. Zastanówcie się i dajcie mi odpowiedź jutro, gdy już dojdziecie do siebie po uczcie. Zależy nam na czasie. Na początku fety wyprawionej na cześć bohaterów, Hasram i towarzyszący mu imam Ali zanieśli modły dziękczynne do Fahima i złożyli mu w ofierze dwa koźlęta. Malik skorzystał z okazji i z wnętrzności zwierząt złożonych na ołtarzu przed całopalną ofiarą, wywróżył powodzenie dla Vazikh i długie życie dla zabójców wilkołaka. Potem ucztowano i bawiono się przy dźwiękach darbuki, lutni, fletów i tamburynów. Awanturników częstowano najlepszymi kąskami, a wokół nich cały czas kręcili się przystojni młodzieńcy i usłużne dziewczęta, będący gotowi spełnić każdą zachciankę gości. |