Gnorix Okrutniak omiótł wzrokiem pobojowisko. Zielonoskórzy pod jego przewodnictwem rozleźli się po jaskini grabiąc trupy i zajmując się uzupełnianiem zapasów. Czarny ork pokręcił głową i wziął głęboki wdech. Ta bitwa kosztowała go wiele zdrowia, ale znacząco przechylili szalę zwycięstwa na korzyść klanu Złamanego Kła.
-Urzog!- krzyknął do pobratymca. Kiedy ten zbliżył się do Gnorixa, Okrutniak wycedził przez zaciśnięte zęby.
-Widziałżem Blorka...- krótką chwilę wyczekał na reakcję współplemieńca. -Nie wyglondał jakby chciał zabić wrogie gobliny. Wyglondał jakby im dowodził...- rzekł. Gnorix uniósł swój topór i chwilę przyglądał się zasychającej krwi na żelaznej głowicy.
-Jak Blork nas zdradzić, to jego głowa być następna na liście Gnorixa. Ty być ze mnom?- spytał i dając czas do namysłu Urzogowi wejrzał w kierunku reszty bandy.
-Wy tam parszywe łajzy! Koniec odpoczynku! Tam nasze chopaki jeszcze bijom! Poczebujom nas! Łapać mi za broń i do mnie! Bitewniak! Zagoń mnie tu wszystkie gobosy i snoty ale to już!- zwrócił się do goblina.
-Ty!- wskazał palcem Zarga, którego gęby nie kojarzył. -Teraz walczyć dla Gnorix! Biere dzide, abo miecza i rusza dupe, albo straci łeb!- werbowanie nowych członków do hordy zawsze było atutem Okrutniaka.
-Hagu! Renbajło! Zanim Gork i Mork wlezom na czarne niebo rozpalim paleniska i zeżrem wielkom uczte z bebechów naszych wrogów! Ale najpierw cza ich podobijać! Ten który zabije wiencej przeciwników bendzie lepszym orkiem!- w motywowaniu swych współplemieńców też miał talent.
-Gotowi?! Ruszajta! Ruszajta po trupy tych łajnowonchaczy – wilków!- krzyknął unosząc swój topór. Gnorix spojrzał w kierunku jaskini, z której dobiegały go odgłosy walki. Wiedział, że jest mocno poobijany i może nawet nie przetrwać kolejnej walki, ale był orkiem i taka już była jego natura.
-Waaaaaaghhhh!- zawył i ruszył truchtem, by gobliny i snotlingi mogły nadążyć za większymi.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |