Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-04-2018, 23:13   #329
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Najpierw wrócił słuch. Jakieś zamieszanie wokół niego, czyjeś rozgorączkowane głosy. Życie wciąż z niego uchodziło z każdą kroplą krwi i każdym tchnieniem...

Martwi nie oddychają...

Otworzył oczy tylko po to, by zaraz zamknąć je z powrotem. Spróbował ponownie, ale ciężkie powieki po prostu nie chciały się poddać jego woli.

Martwi nie widzą...

Ktoś lub coś szarpnęło i uniosło go z ziemi na której leżał i nie pozwoliło upaść ponownie. Wsparty pod ramiona czuł, że jest gdzieś przenoszony. Nie miał siły poruszać nogami, więc te wlokły się z nim kreśląc ślady w rozmokłym gruncie.

Martwi nie czują...

W końcu udało mu się odchylić powieki na tyle, by dostrzec ulicę, po której był ciągnięty przez dwie osoby. Nie miał pojęcia kim były, ani czego od niego chcą. Nie miał pojęcia, dlaczego jeszcze nie umarł... Wydawało mu się, że pomiędzy kolejnymi mrugnięciami mija zaledwie krótka chwila, jednak za każdym razem otoczenie było inne. Zdał sobie sprawę, że musiał na przemian tracić i odzyskiwać przytomność.

* * *

Wreszcie otworzył szeroko oczy i łapczywie zaczerpnął powietrza. Gwałtownie zerwał się na nogi i zaraz tego pożałował, gdyż fala bólu i dziwna niemoc niemal zwaliły go z nóg. Chwycił oparcie krzesła i rozejrzał się po dziwnie znajomym pomieszczeniu. Wokół byli ludzie, którzy też wyglądali znajomo...

Świadomość i wspomnienia niedawnych wydarzeń powróciły z siłą górskiego wodospadu odbierając mu dech. Serce zaczęło walić tak mocno, jakby miało wyskoczyć z piersi.

- Martwy? - dokończył słowa wypowiedziane przez Otto, jednak nie odpowiedział. - Czy ja jestem martwy? - rzekł zduszonym głosem kierując pytanie do starca.

Całym obolałym ciałem odczuwał ciosy zadane rękami mieszkańców zaślepionych obietnicami pielgrzymów. Tam pod spalonym młynem umierał. Nie miał co do tego wątpliwości. Wiele razy odnosił rany, jednak te były znacznie poważniejsze. Powinien już być martwy... A może tak właśnie jest?

- Była tam Greta... - zaczął cicho wbijając spojrzenie w poznaczone śladami krwi dłonie. - Okazała się jedną z nich. Pielgrzymem. Roznosicielem zarazy. Wyglądała na chorą, ale nie chorowała. - Mówił chaotycznie.

- Zabiłem ją... i jeszcze kilku, którzy z nią byli. Nie dałem rady im wszystkim. Oni nie chorują. Są silni i oddadzą życie w obronie pielgrzymów. Oni... - zamilkł.

- Nie odpowiedziałeś starcze - ponownie spojrzał na mężczyznę - Czy ja jestem martwy? - zapytał patrząc Niederlitzowi w oczy. W oczach von Kursta nie było złości, lecz przygnębienie.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline