|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
02-04-2018, 20:01 | #321 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | Zemdloną Ernę szczurołap odłożył czym prędzej na posłanie, jakby parzyła go w ręce. Wodę miał, uspokajać nieprzytomnej nie było sensu a opatrywać nie potrafił, toteż do słów Roela nie zastosował się wcale. - Jesteś głupia, już drugi raz dzisiaj - szepnął akolitce szczurołap do ucha. Svein kolejny raz w życiu czuł się jak jedyny trzeźwy na długim festynie. I choć potrafił się z grubsza odnaleźć, nie potrafił ukrywać zdumienia. Otaczający go ludzie wygadywali wierutne bzdury i proponowali coraz bardziej ryzykowne działania. Ich przetrwanie na krótką metę zależało od wydostania się za miejskie mury, toteż szczurołap postanowił się rozejrzeć. - Jak wróci Roel to krzyknijcie. Ale powinienem widzieć - uprzedził pozostających w domu Josefa. Gdy wyszedł dobył toporka i udał się na szaber do najbliższego domostwa w poszukiwaniu lin, lamp, oliwy i wszelkiego żelastwa do krzywdzenia bliźnich. Zapobiegliwie psa pozostawił w kącie domu zmarłego maga. |
03-04-2018, 12:54 | #322 |
Reputacja: 1 |
|
04-04-2018, 17:35 | #323 |
Reputacja: 1 | -Wracajcie szybko!-powiedział głośno Oskar do wyruszających towarzyszy-Psia mać, wolałbym iść z nimi zamiast gnieździć się jak jakiś tchórz w tym domu... ale ktoś ich musi upilnować- powiedział szeptem do siebie. Kiedy wyszli zaczął niespokojnie chodzić po pomieszczeniu. Okrążał meble, raz na jakiś czas wyglądał przez okno, kopnął walający się po podłodze śmieć... Był zdenerwowany, ponadto od dawna nie miał w ustach ani kropli wina. Nie mógł się doczekać aż towarzysze wrócą z Erichem i wspólnie podejmą decyzję co robić dalej. |
05-04-2018, 21:07 | #324 |
Reputacja: 1 |
__________________ Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych! Ostatnio edytowane przez pi0t : 05-04-2018 o 21:10. |
06-04-2018, 07:38 | #325 |
Reputacja: 1 |
|
06-04-2018, 14:14 | #326 |
Administrator Reputacja: 1 | Trudno było się nie zorientować, iż "Czerwony Kogut" stał się mniej czy bardziej oficjalnie główną siedzibą przeklętych fałszywych pustelników. Wlazło ich tam co najmniej czterech, a na dodatek kręciły się tam prawdziwe tłumy wiernych wyznawców. |
08-04-2018, 21:33 | #327 |
Reputacja: 1 | Oskar czekał, czekał aż się wreszcie doczekał powrotu towarzyszy. -No nareszcie jesteście. Wchodźcie, nikt za wami nie szedł? To dobrze. - następnie pomógł im położyć rannego w skazanym przez Dziadygę miejscu. To co się następnie wydarzyło, bardzo wpłynęło na szlachcica. Był świadkiem rytuału, którego sam stał się "ofiarą" w wiosce. Obserwując jego przebieg, reagował na niego zmiennymi grymasami twarzy i wyraźnym niepokojem. Pod koniem rytuału uczynił szybki znak młota. Teraz, gdy oglądał to z bliska, czuł do samego procesu wyraźną niechęć. Dlatego odetchnął z ulgą, gdy się zakończył. -Weźmy najpotrzebniejsze rzeczy i chodźmy stąd jak najszybciej.- powiedział do maga. Szlachcic wręcz wyrywał się do działania. Znudziło go siedzenie w tej dziurze i przeklętym mieście. |
12-04-2018, 19:47 | #328 |
Dział Fantasy Reputacja: 1 | [i]- Weźmy najpotrzebniejsze rzeczy i chodźmy stąd jak najszybciej - powiedział Oskar w chwili, gdy Svein przekraczał próg. - No ja żem trochę tego znalazł - odparł szczurołap, wysypując z worka zdobyte fanty. Pośród nich najcenniejszym łupem była sprawna kusza, choć latarnia i bukłak oleju również były niczego sobie. Cienki, przeciwskrętny sznurek był w nieładzie, więc nim Svein zajął się w pierwszej kolejności zwijając go ciasno i mocując do plecaka. Gdy ubrał się w nowy dobytek schował też worek i dobrze, bo śmierdział trupem. - Dokąd ruszamy? Jak trza kogoś znaleźć to teraz, póki cicho w okolicy - zasugerował szczurołap i wyszedł z budynku za Oskarem, który wyglądał na podobnie zdeterminowanego do wydostania się z Fortenhaf. |
12-04-2018, 23:13 | #329 |
Reputacja: 1 | Najpierw wrócił słuch. Jakieś zamieszanie wokół niego, czyjeś rozgorączkowane głosy. Życie wciąż z niego uchodziło z każdą kroplą krwi i każdym tchnieniem... Martwi nie oddychają... Otworzył oczy tylko po to, by zaraz zamknąć je z powrotem. Spróbował ponownie, ale ciężkie powieki po prostu nie chciały się poddać jego woli. Martwi nie widzą... Ktoś lub coś szarpnęło i uniosło go z ziemi na której leżał i nie pozwoliło upaść ponownie. Wsparty pod ramiona czuł, że jest gdzieś przenoszony. Nie miał siły poruszać nogami, więc te wlokły się z nim kreśląc ślady w rozmokłym gruncie. Martwi nie czują... W końcu udało mu się odchylić powieki na tyle, by dostrzec ulicę, po której był ciągnięty przez dwie osoby. Nie miał pojęcia kim były, ani czego od niego chcą. Nie miał pojęcia, dlaczego jeszcze nie umarł... Wydawało mu się, że pomiędzy kolejnymi mrugnięciami mija zaledwie krótka chwila, jednak za każdym razem otoczenie było inne. Zdał sobie sprawę, że musiał na przemian tracić i odzyskiwać przytomność. * * * Wreszcie otworzył szeroko oczy i łapczywie zaczerpnął powietrza. Gwałtownie zerwał się na nogi i zaraz tego pożałował, gdyż fala bólu i dziwna niemoc niemal zwaliły go z nóg. Chwycił oparcie krzesła i rozejrzał się po dziwnie znajomym pomieszczeniu. Wokół byli ludzie, którzy też wyglądali znajomo... Świadomość i wspomnienia niedawnych wydarzeń powróciły z siłą górskiego wodospadu odbierając mu dech. Serce zaczęło walić tak mocno, jakby miało wyskoczyć z piersi. - Martwy? - dokończył słowa wypowiedziane przez Otto, jednak nie odpowiedział. - Czy ja jestem martwy? - rzekł zduszonym głosem kierując pytanie do starca. Całym obolałym ciałem odczuwał ciosy zadane rękami mieszkańców zaślepionych obietnicami pielgrzymów. Tam pod spalonym młynem umierał. Nie miał co do tego wątpliwości. Wiele razy odnosił rany, jednak te były znacznie poważniejsze. Powinien już być martwy... A może tak właśnie jest? - Była tam Greta... - zaczął cicho wbijając spojrzenie w poznaczone śladami krwi dłonie. - Okazała się jedną z nich. Pielgrzymem. Roznosicielem zarazy. Wyglądała na chorą, ale nie chorowała. - Mówił chaotycznie. - Zabiłem ją... i jeszcze kilku, którzy z nią byli. Nie dałem rady im wszystkim. Oni nie chorują. Są silni i oddadzą życie w obronie pielgrzymów. Oni... - zamilkł. - Nie odpowiedziałeś starcze - ponownie spojrzał na mężczyznę - Czy ja jestem martwy? - zapytał patrząc Niederlitzowi w oczy. W oczach von Kursta nie było złości, lecz przygnębienie.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
12-04-2018, 23:55 | #330 |
Reputacja: 1 |
|