Świsnęły pociski wystrzelone z powtarzalnej kuszy. Gerhard za tarczy zobaczył, że zabandażowane ścierwo odsłoniło się i sam przystąpił do ataku. Cios był celny i dość potężny. Ostrze miecza przeszło przez bandaże i zagłębiło się w ciało. Stwór musiał być wrażliwy na ciosy, ale czy był sens ryzykować życie w walce z wytrzymałym przeciwnikiem?
Gerhard wyskoczył w ostatniej chwili z komnaty tak by Denis mógł zamknąć drzwi zanim bandażystka przyblokuje je. Zaparł się własnym ciałem nie dopuszczając by wróg otworzył je.
- Chyba odpuściło.- Rzucił i powoli odsunął się od drzwi, gotowy ponownie doskoczyć by je zablokować. Nic jednak się nie stało a kompani stali wmurowani i gotowi do starcia z monstrum.
- Idźmy dalej. Nie ma na co czekać.- Gerhard chwycił za najbliższą klamkę i otworzył drzwi. Nie wchodził z początku oceniając pokój za progu. Spokojnie było wewnątrz lecz coś mu się tu nie podobało. Z resztą cały dom mu się nie podobał.
- Zgadzam się. Lepiej odnajdźmy to po co przyszliśmy.- Kiwnął głową na zgodę. Ta chałupa nie była zwyczajna. Ten kto tu mieszkał musiał być potężną osobą.
- Teraz już wiemy czemu nasz zleceniodawca nas najął a nie swoich zaufanych chłopaków. A tak przy okazji. Baron nie może być czarnoksiężnikiem?- Zapytał dając do zrozumienia, że szlachta także potrafiła się zajmować nikczemną magią.
- Tam dalej w korytarzy jest wnęka. Powinna prowadzić do schodów.- Zwrócił uwagę towarzyszy.
- Ej. Może zostawisz coś dla innych a nie wszystko do swego wora?- Rzucił wkraczając do pokoju i widząc jak rudowłosa ładuje fanty do worka.