Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2018, 15:39   #11
Trojak
 
Trojak's Avatar
 
Reputacja: 1 Trojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłość
Młoda kapłanka wyglądała, jakby przyszła tu za karę, więc nie było sensu przeciągać jej cierpienia. Gdy w końcu wszyscy pojawili się na dole w pełnym rynsztunku, Falavandrel otworzył drzwi na oścież i wskazał tętniącą życiem ulicę za nimi.
- Prowadź, złociutka, do swojej przełożonej. - Uśmiechnął się przy tym zawadiacko, a akolitka opuściła wzrok i wyminęła go niczym cnotka niewydymka, którą zresztą pewnie była.

Zatłoczonymi ulicami szedł ramię w ramię z Ingemarem, nie zwracając zbytniej uwagi na otoczenie. A to kogoś trącił z bara, a to wpadł, nie przepraszając nawet. Szedł wyprostowany i pewny siebie. To jemu mieli schodzić z drogi, a nie on komuś, jednocześnie co chwilę sprawdzał, czy niewielki mieszek z drobnymi wciąż znajdował się przy pasku, bo przy takim tłoku pieniądze mogły bardzo szybko zmienić właściciela. Chmurne spojrzenie i ściągnięta na pokaz twarz elfa na szczęście zawsze odstraszały potencjalnych złodziejaszków.

Do świątyni dotarli bez przeszkód, a Falavandrel nie zwrócił na jej wystrój większej uwagi, bo i nie interesowało go to zbytnio. Tak samo jak ten cały Abadar i jego wyznawcy. Dla niego liczyła się tylko kasa i przygoda, dokładnie w tej kolejności. Uśmiechnął się natomiast pod nosem słysząc podniecony głos Iskry - czasami chciałby mieć w sobie tyle nieskalanego, niepoprawnego optymizmu.
- Widzisz, droga Iskierko, kapłani zwykle dbają tylko o własne tyłki i bogactwa. Nie zależy im na tym, jak wiedzie się wyznawcom ich bogów, a już ci od Abadara dobrze wiedzą, jak się ustawić. - Nie ściszał głosu na ostatnie słowa i miał gdzieś, czy młoda akolitka je usłyszy i czy się obruszy. Takie miał zdanie i zwykle wyrażał je głośno, nawet, jeśli miało gryźć się z czyimś światopoglądem.

Prałatka świątynna okazała się być ładną kobietą z południa, ale i było w jej głosie coś, co nie do końca pasowało wojownikowi. Nie zamierzał jednak się nad tym głowić i wysłuchał, co miała do powiedzenia, a potem poczekał, aż Gwenda i Darvan dorzucą swoje trzy grosze.
- Dużo sobie życzysz, kapłanko Abadara za te marne dziesięć tysięcy. Znajdźcie, zabijcie, odzyskajcie miecz albo i miecze... - Falavandrel zaczął wyliczać na palcach. - Myślę, że osiemnaście tysięcy to będzie odpowiednia kwota, za jaką możemy się podjąć tego zadania. Po trzy tysiące na głowę, zgodnie z trzema zadaniami, do których nas wynajmujesz. - Elf uśmiechnął się do niej zadziornie i założył ręce na piersi. - No i oczywiście liczymy na zaliczkę.

Ciekaw był jej odpowiedzi. Oczywiście mógłby jechać do tego przeklętego miasta i za te dziesięć tysięcy do podziału, ale wiedział, że kapłani śpią na pieniądzach i będą w stanie zapłacić więcej. Zwłaszcza, jeśli naprawdę chodziło o sprawę dotyczącą całej Varisii.
 
Trojak jest offline