Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2018, 22:00   #448
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Piekło w Seinäjoce - część druga

- Racja - mruknął Dora. Spojrzał na dłoń Lotte, która otworzyła drzwi prowadzące do stanowiska obsługi rady miejskiej. Ustąpiły, lekko rozchylając się. Powstała szczelina, którą następnie Visser mogła poszerzyć, tyle że wtedy zapewne zostaną zauważeni. Jeśli w środku znajdował się jakiś człowiek. Jednak dobrze byłoby mieć przyszykowany na taką okoliczność jakiś motyw swojego pobytu w budynku, chociażby turystyczny.
Spojrzała trochę zaskoczona, spodziewała się zamkniętych drzwi. Nie przejmowała się jednak koniecznością posiadania wytłumaczenia. Było jej wszystko jedno, a wszelaki opór będzie najwyżej zwalczać siłą. Czas kończył się, tak samo szybko jak cierpliwość Lotte. Bardziej obawiała się napastnika, więc wsadziła głowę w uchylone drzwi, gotowa szybko cofnąć ją w razie zagrożenia.
Ujrzała zwykłe, niczym niewyróżniające się biuro. W środku znajdowało się biurko, na którym stał monitor komputera, kwiatek, kilka książek, przyborów do pisania oraz ramki ze zdjęciami. Lotte ujrzała starszą kobietę. Jej głowa wraz z przedramionami spoczywały na blacie. Urzędniczka spała, co wydawało się niezwykle kuriozalne i zastanawiające.
- Co widzisz? - zapytał Domenico.
- Em… śpiącą kobietę? – szepnęła, po czym zamknęła drzwi, nie wchodząc do środka. – Jeśli wszyscy tu śpią, to wiemy, że mamy problem. Sprawdźmy obok.
Lotte oraz Domenico przeszli do następnych drzwi. Detektyw rozchyliła je nieco. Po drugiej stronie miał znajdować się wydział organizacji ruchu. Ujrzała identyczne biuro, które jedynie nieznacznie różniło się wystrojem. Mężczyzna, na oko w średnim wieku, siedział na fotelu. Jego głowa była odchylona do tyłu. Oddychał głośno przez usta, a wąska strużka śliny sączyła się z kącika jego ust. Bez wątpienia spał.
- Spójrz - mruknął Dora. - Jego ubrania. Są nieświeże - dodał. Rzeczywiście, koszula była wymięta, a w powietrzu unosił się lekko kwaśny, nieprzyjemny zapach potu. - On nie zdrzemnął się na moment. Musiał minąć przynajmniej dzień… zawiesił głos.
Lotte uświadomiła sobie, że kobieta w poprzednim pomieszczeniu również nie wyglądała zbyt dobrze.
- Czyli są w takim stanie od co najmniej wczoraj. – Skrzywiła się lekko. – Nie dobrze… Raczej ich na tak długo nie uśpiono w sposób normalny, czyli mówimy o sile nadprzyrodzonej. Może właśnie to wyczuł chłopiec. Ale jakaś kobieta była przytomna i widziałam ją, może to jej sprawka, ale w jakiś sposób udało się jej tego uniknąć i jest przerażona tym co się wokół dzieje. Poszukajmy tego monitoringu, tam mogą być odpowiedzi… Oby go mieli.
Lotte zamknęła i te drzwi. Kiedy to zrobiła, ujrzała kątem oka, że inne znajdujące się nieco dalej również szybko przymknęły się. Były jedynie nieznacznie rozchylone. Lecz wystarczająco, aby podglądać korytarz z ukrycia.
- Dobrze, przejdźmy dalej - Domenico tego nie dostrzegł. - Tutaj nie ma dyżurki ochrony, musi znajdować się gdzieś tam - wskazał obszar na samym początku korytarza, a jednocześnie kierunek, w którym znajdowało się wyjście z budynku. Ruszył w tamtą stronę, również zaciekawiony zapisem z kamer.
Zrobiła kilka kroków za kolegą i zatrzymała się, ustawiając się tak, aby podglądacz nie widział co robiła z przodu. W między czasie wyciągnęła telefon i szybko napisała w pustym smsie treść.
- Może dojdźmy do końca korytarza, aby nie biegać w tę i we w tę. Szkoda, że ten plan nie jest bardziej szczegółowy, niewiele na nim widzę.
Wyciągnęła telefon tak, aby Domenico mógł przeczytać treść.
Cytat:
Widziałam kogoś, drzwi nieopodal, sprawdź myśli, czy jest zagrożenie. Na razie udajmy, że nic nie widzieliśmy.
- To rozsądny plan - Dora ucieszył się. Na jego twarzy nie pojawił się nawet najmniejszy znak tego, że przeczytał sekretną wiadomość Lotte. Choć bez wątpienia to uczynił, detektyw widziała, jak jego oczu poruszały się, śledząc linijki tekstu.
Ruszyli w stronę, w której Lotte widziała drgnięcie drzwi.
- Poczekaj - Domenico poprosił, spoglądając na Visser. - Muszę zawiązać buty - westchnął, po czym przykucnął i schylił się do sznurowadeł.
Detektyw ujrzała, że zamknął oczy i skoncentrował się. Trwało to kilkanaście sekund, kiedy tkwił w bezruchu. Nie poruszał się, nawet nie udawał, że zawiązuje sznurówki. Mogło to zacząć wydawać się podejrzane, jeżeli ktoś ich podsłuchiwał. Domenico jednak był tak mocno pogrążony w telepatii, że wydawał się tego kompletnie nieświadomy. Czy Lotte powinna coś powiedzieć? Tak, aby usłyszała to podsłuchująca osoba i nie nabrała podejrzeń? A może należało delikatnie potrząsnąć Dorą i przerwać mu?
- Dobrze i tak bez ciebie nigdzie nie pójdę – westchnęła, przy czym ustawiła się na tyle na ile mogła, aby zaburzyć wizję nieznajomego. Przyglądała się jednej z plakietek na drzwiach. – Jesteś moim tłumaczem, ciężko byłoby mi poruszać się bez ciebie. Szczególnie jeśli znaleźlibyśmy coś do odczytania. Wątpię żeby kamery miały zapis dźwiękowy, ale hm… może mielibyśmy trochę szczęścia.
Minęły trzy długie sekundy.
- Tak, koniecznie musimy znaleźć tę dyżurkę ochrony - mężczyzna zgodził się lekko drętwym głosem. Wyglądał na zmęczonego. Jak gdyby ostatnich kilka sekund wyssało z niego pokażną część rezerw energii. - Patrz, jesteśmy przy toaletach dla personelu - rzekł, tłumacząc napis. - Z chęcią znalazłbym toalety dla cywilów. Chyba muszę z nich skorzystać.
Jego mina wskazywała na to, że chciał porozmawiać z Lotte na osobności.
Tyle że jeżeli tak uczynią i znikną z korytarza, wchodząc do ubikacji… nieznajomy podglądacz mógłby w tym czasie wyjść z toalet dla personelu i zniknąć im. Tyle czy mieli coś przeciwko temu?
- Chyba jedną z plakietek przeczytałeś jako toaleta, bez dodatków. – Odparła Visser i ruszyła tam gdzie zapamiętała, że padło hasło toaleta. Przez ułamek sekundy miała obawy, że ten „ktoś” umknie im, ale szybko znalazła w głowie rozwiązanie tegoż problemu. Na pewno nieznajomy nie opuści budynku, ale zdolności Lotte pomogą w sprawdzeniu czy zmienił pomieszczenie. Miała jednak nadzieję, że jest zbyt przestraszony, aby zrobić ruch i ukryć się w innym pokoju.
Wnet weszli do toalety i zamknęli za sobą drzwi. Domenico podszedł do umywalki i spojrzał na swoje odbicie. Odkręcił kurek z zimną wodą, złączył dłonie, nabrał nieco chłodnego płynu i ochlapał nim swoją twarz. Wyglądało na to, że był w jeszcze gorszym stanie, niż Lotte początkowo podejrzewała. Musiał starać się trzymać twarz z powodu prawdopodobieństwa bycia podglądanym, chociażby przez kamery. Jednak w tym miejscu mógł się nieco uspokoić i dać upust uczuciom.
- To było… intensywne - rzekł. - Moja moc nie przypomina włączania radia i słuchania audycji - wyjaśnił. - Ja dosłownie wchodzę w umysł osoby, którą próbuję odczytać. Zazwyczaj nie wpływa to na mnie znacząco, jednak nie bez powodu omijam szpitale, a szczególnie… szpitale psychiatryczne - zawiesił głos. - A ta osoba jest splątana, paranoidalna, psychotyczna… Płakała, w myślach odmawiając modlitwy. Bardzo żarliwie prosiła Matkę Boską o ratunek. To brzmiało fanatycznie… przewinęła się linijka… jak to brzmiało… “Boże, twój palec wskazał nas i dosięgła nas kara. I jeżeli już masz zesłać na nas potop, na tę Sodomę i Gomorę, w której żyjemy… to pozwól mi znaleźć się na Arce. Chcę uciec, tak jak Noe. Boże, nie karz mnie, swoją służebnicę”...
Domenico oparł się ciężko o drzwi prowadzące do jednej z kabin i spojrzał znacząco na Lotte.
- Ale wydaje mi się, że to jakieś nagłe zaostrzenie. Nikt nie byłby w stanie codziennie funkcjonować w ten sposób, nie alarmując tym samym ludzi wokoło.
- Rozumiem – odparła po chwili zastanowienia. – To może tłumaczyć czemu nie jest we śnie. Nie jest chyba zagrożeniem, bo jest przestraszona, choć z osobami z chorobami psychicznymi niczego nie można być pewnym. Jesteśmy w stanie porozmawiać z tą osobą? Może być, że to jedyna nasza możliwość na zdobycie informacji co tu wydarzyło się i co jest tego źródłem… Trzymasz się? – Zapytała przyglądając się z troską koledze.
- W miarę - Domenico uśmiechnął się blado. - Ciężko mi powiedzieć, czy dowiemy się czegoś od niej, ale chyba to jedyna osoba, która jest na nogach. Więc możemy spróbować. Tyle że powinniśmy liczyć się z tym, że może być agresywna. To znaczy, nie usłyszałem żadnej szczególnie brutalnej myśli, ale ta kobieta wydaje się głęboko nienawidzić swojego otoczenia. A może w ogóle całego świata. Może gdybym przebrał się za księdza - Domenico lekko zażartował, po czym zmarszczył czoło, jak gdyby rzeczywiście zaczął rozważać ten pomysł.
- Obawiam się, że nie masz wystarczającej wiedzy i odpowiedniego tonu na księdza. – Uśmiechnęła się lekko. – Dobra, nie ma co debatować. Będziemy mieć się na baczności, ale obawiam się, że tylko jedno z nas powinno z nią porozmawiać, żeby nie czuła się przytłoczona czy zagrożona z naszej strony.
Domenico niepewnie skinął głową.
- Racja - skinął głową. - I jako, że tylko jedno z nas zna fiński, to tylko jedno z nas będzie mogło z nią porozmawiać - dokończył. Na jego twarzy nie malował się zachwyt, jednak Włoch nie zamierzał unikać obowiązków. Wyciągnął z podajnika trochę szarego papieru i wytarł nim twarz. Po czym przyjrzał się w lustrze i spróbował uśmiechnąć. Chyba ćwiczył podejście przed dialogiem, który go czekał.
- A ty co zamierzasz? - zapytał, nie odwracając wzroku w kierunku Lotte. - Wracasz do pozostałych, czy szukasz monitoringu na własną rękę? Mogę napisać ci słowa, jakich powinnaś szukać na plakietkach - zaoferował.
- Spróbuję sobie jakoś poradzić, ale monitoring, ochrona, to możesz mi napisać – wyciągnęła telefon, uznając, że to najwygodniejszy notes. – Mam nadzieję, że ta osoba nie zmieniła pokoju... Poradzisz sobie?
- A czy we mnie wątpisz? - Domenico uśmiechnął się, tym razem szerzej bardziej szczerze. - Przeżyłem rozmowę jeden na jeden z proboszczem w prowincjonalnej wiosce, więc nic mi już nie straszne - mruknął. Wziął od Lotte telefon i zaczął wpisywać kolejne terminy i obok tłumaczenia. “Monitoring”, “ochrona”, “biuro ochrony”, “dyżurka ochroniarska”... wreszcie skończyły mu się synonimy.
- Ty wychodź pierwsza - zaproponował. - Ja jeszcze chwilę ochłonę. Ale wiem, że powinienem się spieszyć - szybko dodał. - Potrzebuję dosłownie… minuty…
- Dobra, jakby co to krzycz. – Uśmiechnęła się i wyszła. Ruszyła szybkim krokiem tam gdzie zasugerował wcześniej Domenico.
Patrzyła na telefon, porównując wypisane przez Detektywa słowa z zawartością umieszczoną na plakietkach. Im więcej kroków przemierzyła, tym bardziej wydawało się, że w tym budynku jednak nie było żadnej ochrony… kiedy wreszcie znalazła na samym końcu drzwi z odpowiednim napisem. Okazały się otwarte, kiedy nacisnęła klamkę.

Znalazła się w niewielkim pokoju. Miał wymiary co najwyżej cztery metry na trzy. W środku znajdowało się biurko, komputer oraz dwa monitory, w tej chwili wyłączone. W górnym rogu, tuż pod sufitem, zamontowano telewizor z niewielkim ekranem. Był włączony, choć wyciszony. Młoda, atrakcyjna blondynka zachęcała ogladających do zakupu wyjątkowej linii odkurzaczy. Za biurkiem siedział podstarzały, wąsaty pan. Zapewne oglądał program zanim zasnął. Głośno chrapał. Był bardzo otyły, jego ubranie z trudem mieściło całą objętość jego ciała. Pałka policyjna, którą wcześniej miał przytwierdzoną do paska, zdążyła odpaść i spocząć na podłodze. W powietrzu unosił się paskudny zapach moczu. To, że mężczyzna spał co najmniej przez kilkanaście godzin nie znaczyło, że jego pęcherz w tym czasie się nie napełniał.
- O matko… - Postanowiła zostawić otwarte drzwi, aby nie zemdleć, albo zwymiotować. Uderzyła palcem w klawisz, aby uruchomić uśpiony komputer, tak przynajmniej założyła. Zastanawiała się czy łatwiej będzie przesunąć śpiocha czy monitory i klawiaturę, tak aby w miarę wygodnie mogła skorzystać ze sprzętu. Wydawało się, że chyba jednak strażnika. Mężczyzna był ciężki, jednak spoczywał na obrotowym krześle na kółkach, więc można było go bezpiecznie odsunąć. Kiedy Lotte to uczyniła, ujrzała kałużę zaschniętego moczu tuż pod fotelem. Spróbowała ją zignorować, koncentrując na ekranach monitorów, które rozświetliły się, ukazując obraz z ośmiu kamer. Po cztery na wyświetlach. Połowa z nich skoncentrowana była na wnętrzu budynku, a druga połowa przekazywała relację z wydarzeń mających miejsce na zewnątrz. Lotte nie ujrzała nic ciekawego na terenie przylegającym do ratusza. Obraz z budynku również nie wydawał się szczególnie zajmujący. Jedna kamera ukazywała hol przy wejściu, gdzie znajdował się powieszony plan budynku. Druga pokazywała audytorium. Trzecia wskazywała korytarz, a czwarta była niesprawna. Obraz lekko migał. Pytanie brzmiało, jak długo nie rejestrowała obrazu. Czy nie działa od dawien dawna, czy też może ostatnimi czasy ktoś jej dopomógł.
Poszukała możliwości przejrzenia wcześniejszych zapisów. Postanowiła zacząć od uszkodzonej kamery, ale nie tylko to było istotne. Także wejście do budynku, hol z planem obiektu i korytarz. Była bardzo zadowolona, że monitoring istniał. Rozmowa Domenica z nieznajomym i zapisy z kamer mogą dać pełen obraz tego co się tu wydarzyło.

System został zaprojektowany tak, aby nawet mniej bystre osoby poradziły sobie z nim, więc Lotte tym bardziej nie miała żadnego problemu w sprawnej nawigacji po zapisach z kamer. W pierwszej kolejności zajęła się uszkodzoną kamerą. Szybko okazało się, że wcześniej była wycelowana w schody - te, przy których został Eric z Ismem i Luigim. Śledzenie zapisu okazało się niezwykle czasochłonne, gdyż interesujące rzeczy mogły mieć miejsce jedynie przez kilka sekund. Natomiast suwak, którym Lotte mogła przesuwać nagranie, nie działał z tak wielką dokładnością. Visser eksperymentowała przez chwilę, aż wreszcie ujrzała obraz przedstawiający dwóch mężczyzn w czarnych ubraniach. Najpierw zszedł jeden z nich - był starszy, łysy i miał bliznę ciągnącą się przez cały policzek. Nie było go przez kilkanaście minut, po czym wrócił. Przez chwilę rozmawiał ze swoim towarzyszem, po czym zniknęli w korytarzu. Nie było ich przez pół godziny. Kiedy pojawili się znowu, wieźli kobietę na wózku inwalidzkim. Znieśli ją na dół. Nie było ich przez trzy godziny. Potem znów pojawili się w kadrze i skierowali się do wyjścia z budynku.
 
Ombrose jest offline