Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-04-2018, 22:01   #449
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Piekło w Seinäjoce - część trzecia

Lotte na chwilę odeszła od biurka i zaczerpnęła powietrza z otwartych drzwi. Wiedziała, że mają problem i pułapka jest na nich zastawiona. Nie wiedziała tylko czy zdobycie wersu jest jeszcze możliwe czy już nie. Wróciła z powrotem. Zrobiła zdjęcia kadru zarówno mężczyzn jak i momentu kiedy znosili kobietę na wózku. Spojrzała na datę na wydruku. Wydarzenie miało miejsce wczoraj, w piątek kilkanaście minut po czternastej. Teraz postanowiła przejrzeć zapis z wejścia do budynku. Ukazywał niewiele więcej od tego, co Lotte już wiedziała. Dwójka mężczyzn weszła do budynku. Następnie po kilkudziesięciu minutach wyszli z niego i wrócili z niepełnosprawną kobietą na wózku. Zniknęli w środku i wyszli po czterdziestu minutach we trójkę. Niestety jakość ani tego, ani poprzedniego nagrania nie była najlepsza. Visser odniosła wrażenie, że jest coś znajomego w inwalidce, jednak kiedy spróbowała powiększyć jej twarzy, ujrzała jedynie zbieraninę przypadkowych pikseli cielistego koloru.
Powstrzymała się od westchnięcia. Poprzeglądała jeszcze różne kadry czy może któryś nie ujawnia lepszego obrazu kobiety. Postanowiła przejrzeć jeszcze audytorium i ogólnie zapisy, aby zobaczyć jak wyglądała praca urzędników i kiedy wszystko zamarło.
Niepełnosprawna kobieta została przetransportowana na dół po 14, a wróciła stamtąd o 17. Natomiast z kamery ukazującej korytarz wynikało, że fala snu rozprzestrzeniła się po 15, kiedy trójka znajdowała się w podziemiach. W audytorium przez cały czas było cicho i nic się nie działo. Visser jeszcze przez chwilę przeglądała nagrania z korytarza. Kilka razy powtórzyła moment, gdy trzy osoby rozmawiające na nim w pewnym momencie zaczęły ziewać, oparły się o ścianę i zaczęły zsuwać po niej. Następnie zasnęły. Wszystko w przeciągu kilkunastu sekund. Kilkadziesiąt minut później po korytarzu zaczęła biegać szczupła niewysoka kobieta. Przenosiła ciała do różnych pomieszczeń. Lotte nie była pewna, ale instynkt podpowiadał jej, że widziała fanatyczkę, o której wspominał Domenico.
Lotte zrobiła wielkie oczy. Zdecydowanie kobieta z nagrania była dziwna, co niepokoiło ją. Spróbowała namierzyć czy jest ona pracowniczką obiektu i czy pojawiła się znikąd. Znajdowała się na wszystkich wcześniejszych nagraniach z poprzednich dni. Wielokrotnie znikała w drzwiach z tabliczką “kadry”. Wcześniej, to znaczy przed piętnastą, nie sprawiała wrażenia wariatki. Przyzwoicie ubrana, zaczesana. Być może nie uśmiechała się zbyt szeroko, ale raczej nie było to zbyt alarmujące. Niekiedy rozmawiała z ludźmi na korytarzu i wtedy wydawała się całkiem przystosowana do życia w społeczeństwie. Lotte odniosła wrażenie, że fala, która przetoczyła się przez budynek i wszystkich uśpiła, zupełnie inaczej podziałała na kobietę. Być może przez wrodzone predyspozycje zachowała się zupełnie inaczej i dziwny czar nacisnął na najsłabsze punkty w jej psychice, doprowadzając ją do stanu paranoi.

Wnet Lotte uświadomiła sobie jeszcze jedną rzecz, przeglądając nagrania z zewnątrz. Dzisiejszego dnia, czyli w sobotę, pojawiali się turyści, próbujący wejść do ratusza. Drzwi do niego były jednak zamknięte. Co znaczyło, że musiały zostać niedawno otwarte.
Lotte upewniła się, że kobieta nie współpracuje z Valkoinen, więc jeśli stanowiła zagrożenie to z powodu wpływu nieznanej jej energii, która została uwolniona wczoraj. Wyglądało na to, że to było jednorazowe użycie, więc nie są w zagrożeniu. Przynajmniej miała taką nadzieję.
Zaniepokoiła się faktem, że jakby specjalnie dla nich zostały otwarte drzwi do ratusza. Poszukała czy widać na nagraniu kto to zrobił i o której. Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz na myśl, że może ktoś znowu zdradził.
Jednak nie. Rozwiązanie okazało się dość prozaiczne. Szalona kobieta wyszła przed południem na lunch, a kiedy wróciła, zapomniała zamknąć za sobą drzwi. Visser była pewna, że kobieta poszła po jedzenie, gdyż trzymała w rękach duży karton pizzy. Pomimo słabej jakości kamery zdawało jej się, że dostrzega nawet logo Pizzy Hut. Zwykły zbieg okoliczności, że drzwi okazały się dla nich otwarte.
~ Choć tyle dobrego ~ pomyślała. Zmartwiło ją jednak, że z jakiegoś powodu, ta kobieta wyszła stąd, ale wróciła. Zdecydowanie była niezrównoważona, co Lotte teraz uznała za zagrożenie. Wcześniej obawiała się, że może być wrogiem, ale mimo że nie jest nim, to dalej może zrobić krzywdę Domenico i reszcie.

Zdawało się, że niczego więcej nie dowie się z nagrań, więc opuściła pomieszczenie, które zamknęła za sobą. Udała się szybkim krokiem do wyjścia. Chciała jeszcze sprawdzić z progu budynku czy inne obiekty funkcjonują normalnie, czy jest tam ruch, choć nie zamierzała poświęcić na to zbyt wiele czasu.
Tak właściwie ciężko było powiedzieć, nie wchodząc do środka. Wcześniej nie powiedziałaby, że z ratuszem jest coś nie w porządku. Wszystko mogło się dziać za zamkniętymi drzwiami. I choć w tej chwili nikt nie wchodził, ani wychodził z pobliskiego budynku, który był w zasięgu jej wzroku, to jeszcze nic to nie znaczyło. Czy powinna opuścić ratusz i ruszyć na obchód po pozostałych budynkach centrum miasta Seinajoki?
Przez chwilę wpatrywała się w dal, zastanawiając się co powinna zrobić. Szybko cofnęła się z powrotem do środka i podbiegła do schodów, gdzie znajdowali się pozostali.
“Weź Ismo i wyjdź na dwór. Spróbuj go ocucić. Jeśli się uda, to nie wchodźcie tu, dołączę do was”, chciała powiedzieć, gdy zobaczy McHartmana.

Jednak tego nie zrobiła. Bo na schodach nie było ani Erika, ani Isma. Znajdował się natomiast Luigi. Jednak wydawało się, że w tej chwili nie był zbytnio skory do rozmów. To dlatego, bo leżał na podłodze w kałuży własnej krwi. Jego klatka piersiowa została brutalnie rozszarpana. Lotte spostrzegła serce mężczyzny, czy też raczej to, co po nim zostało. Resztki organu stoczyły się w dół po schodach, zostawiając po sobie jasnoczerwony ślad. Szyja mężczyzny była przegryziona. Wyżej znajdowała się głowa… para szeroko rozwartych oczu, nabiegłych krwią. Oraz usta otwarte w krzyku. Ta mina nie pasowała do Luigiego. Mężczyzna był silny, sprawiał wrażenie komandosa. Człowieka, który wywierał u innych takie reakcje, lecz sam był niepokonany. Zdawało się jednak… że wszyscy zmieniają się w obliczu śmierci. Zwłaszcza swojej własnej.

Następnie Lotte przeniosła wzrok z powrotem na kamerę, która była roztrzaskana. Uświadomiła sobie, że skoro widziała, jak członkowie Valkoinen zeszli na dół, po czym wrócili z podziemi i wyszli z budynku… to nie mogli zniszczyć urządzenia. Uczynił to ktoś inny. Zapewne przed chwilą.
- Kurwa – jęknęła, po czym szybko pobiegła tam gdzie mógł być Domenico, obawiając się, że jego spotkało to samo. Wyciągnęła też pistolet, choć patrząc na Luigiego, to miała wątpliwe szanse, aby wyjść z ewentualnego starcia cało. Założyła, że McHartman z Ismo zdążyli uciec, obawiała się tylko, że udali się na dół.
Otworzyła drzwi do toalety dla personelu. Ta jednak była pusta. Domenico i kobieta musieli wyjść na korytarz w czasie, kiedy Lotte znajdowała się w dyżurce ochrony. Jako że poświęciła dużo czasu na przeszukiwanie taśm z poprzedniego dnia, to mieli więcej niż jedną okazję, aby uczynić to bez jej wiedzy.

Postanowiła więc ruszyć dalej korytarzem nasłuchując odgłosów rozmowy, albo jęków agonii. Przypatrywała się czy któreś z drzwi są uchylone, albo nie ma jakichś śladów na ziemi. Na korytarzu było cichutko. Tak jak poprzednio. Spokojnie. Kto by pomyślał, że tuż przed chwilą został tu zamordowany człowiek. Oby tylko jeden. Jedyne rozwarte drzwi prowadziły do dyżurki ochrony, w której znajdował się wciąż sprawny monitoring.
Weszła tam ponownie i na szybko postanowiła przejrzeć zapisy z korytarza, aby namierzyć gdzie poszedł Domenico i czy jest coś co mogło zabić Luigiego, choć na takie szczęście nie liczyła.
Ujrzała wydarzenia, które miały miejsce na korytarzu tuż po tym, jak weszła do dyżurki ochrony po raz pierwszy. Domenico wyszedł z toalety dla cywili i ruszył w stronę tej dla pracowników. Głośno westchnął zanim zapukał i z wahaniem wszedł do środka. Zniknął w środku. Nie było go przez około pięć minut. Następnie wyszedł z kobietą, którą Lotte rozpoznała. Trzymała wzrok nisko, płakała. Dora obejmował ją ramieniem. Był spokojny, co raczej musiało być wybitną grą aktorską. Coś mówił, jednak Lotte nie dysponowała dźwiękiem, a nie potrafiła czytać z ruchu warg. Fanatyczka przechodziła załamanie nerwowe, kiedy prowadził ją korytarzem w stronę wyjścia. Visser nie sądziła, że mężczyzna opuściłby ratusz, nie informując o tym nikogo, więc najprawdopodobniej skierował się z pracowniczką ratusza do audytorium.

Zapis z zepsutej kamery okazał się niezwykle pomocny.
Lotte zaczęła przewijać od końca. Okazało się, że urządzenie przestało nagrywać obraz dopiero kilka minut przed tym, jak weszła do stróżowki. Obserwowała ostatnią zarejestrowaną scenę. Ismo spał oparty o ścianę - dokładnie tak, jak Lotte widziała go po raz ostatni. McHartman stał obok niego i rozmawiał z chłopcem. Konsument nie patrzył na dziecko, lecz bacznie obserwował otoczenie. Podobnie jak Luigi, który chodził w te i we wte. Wtem Luigi nagle i niespodziewanie padł, rozszarpany i wybebeszony. Trwało do ułamek sekundy. Jak gdyby ktoś nacisnął niewidzialny przycisk, decydując o jego błyskawicznej śmierci. McHartman zareagował błyskawicznie. Pobiegł w stronę Luigiego z wyciągniętą bronią. Rozglądał się bacznie dookoła, jednak napastnik był niewidzialny. Jednocześnie Ismo wstał. Lotte poczuła ciarki na ramionach. Z chłopcem było coś szczególnie nie tak, choć nie potrafiła powiedzieć, co dokładnie. Coś w sposobie, w jakim się poruszał… kąt, pod którym stawiał stopy… wnet otworzył oczy. Były w całości białe, bez tęczówek i źrenic. Ruszył w stronę schodów prowadzących na dół. McHartman w tym czasie znajdował się przy Luigim i badał go, kiedy upewnił się, że w pobliżu nie ma napastnika. Wnet podniósł wzrok i ruszył biegiem za chłopcem…

Lotte cała drgnęła i zdusiła krzyk. Na nagraniu pojawiła się przez ułamek sekundy postać cała w czerni. Wykręciła łeb, spoglądając nagle w obiektyw kamery. Wtedy urządzenie przestało działać.
~ Jak scena z „Klątwy”… ~ skwitowała mrugnąwszy wreszcie i ruszywszy się z miejsca. Pospiesznie udała się do audytorium. Wszystko wskazywało na to, że Domenico jest bezpieczny, ale możliwe, że niedługo. Domyślała się, że chłopiec został opętany przez jakiegoś ducha. Niestety nie miała pojęcia jak działa pułapka Valkoinen i tego najbardziej obawiała się.

Lotte pospieszyła w kierunku audytorium. Już miała wejść do środka, kiedy scena z monitora ponownie mignęła przed jej oczami. A także czarna sylwetka. Zamknęła oczy, jednak kształt, jak się wydawało, wyrył się na jej siatkówce. Mrugnęła kilka razy oczami, mocniej łapiąc się framugi drzwi do pomieszczenia, do którego zmierzała. Cienista sylwetka nie chciała zniknąć, a Visser zaczęła rozpoznawać linie, które składały się na obrys ludzkiego ciała. Jednak w miejscu głowy tkwił sowi łeb, a z pleców wyrastały skrzydła. Postać siedziała na wielkim, czarnym wilku. Który mimo wszystko był mniejszy od Surmy.
Lotte jeszcze mrugnęła oczami i sylwetka zniknęła.
~ Co jest kur… ~ szepnęła będąc jeszcze w szoku i przetrawiając to co widziała przed chwilą. Schowała pistolet, uznawszy, że niewiele wskóra, a nie potrzebowała dodawać sobie odwagi, przynajmniej nie w taki sposób. Wzięła dwa głębsze wdechy i weszła do środka sali.


Pomieszczenie, w którym znalazła się, nie było aż tak duże, patrząc na nie obiektywnie. Jednak mnogość rozłożonych, pustych siedzeń optycznie je powiększała, przez co zdawało się znacznie bardziej rozległe, niż w rzeczywistości. Największą uwagę zwracały świecące, zwisające z sufitu na długich przewodach lampy. A także scena, na której znajdował się fortepian. Siedziała za nim kobieta z nagrania. Grała bardzo znaną melodię. Lotte rozpoznała “Dla Elizy” Ludwiga van Beethovena. Instrument bez wątpienia uspokajał ją. Uśmiechała się, znajdując w nim ukojenie. Płakała. Za nią stał Domenico i czule głaskał ją po ramieniu. Wydawał się również dziwnie rozczulony. Być może ponownie czytał w myślach kobiety. Lub też niezależnie od jej umysłu tak reagował.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=Lkcvrxj0eLY[/MEDIA]


~ Dom wariatów… ~ znów rzuciła w myśli. Trzeba było przyznać, że zapowiadał się świetny materiał na horror, a w roli głównej miała być ona, która próbuje rozwikłać zagadkę tego miejsca.
- Ekhm – chrząknęła subtelnie, ale wystarczając, aby kolega dosłyszał, tym bardziej, że podeszła trochę bliżej.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."

Ostatnio edytowane przez Szaine : 14-04-2018 o 06:57.
Szaine jest offline