Bob Smith
Tym razem nie wytrzymał Bob, może na skutek całej tej popieprzonej sytuacji a może z powodu słów, które właśnie usłyszał.
Kopnął leżącego w szczekę, oprócz nieprzyjemnego chrzęstu, chłopakowi wyleciały dwa zakrwawione zęby. Bob opanował się po tym, najwyraźniej i jemu ulżyło zbliżył się do noża i podniósł go z ziemi. - Hmmmm, wiesz Alan - nasz przyjaciel zna się na tych rzeczach, co powiesz na to, że pomiesza Ci w całym Twoim cholernym układzie? Wystarczy wyryć na twojej skórze kilka znaczków zrywających Twoje pieczęcie. Pozostawić znak sprzymierzenia z dobrem - oczywiście wszystko przy użyciu Twojej krwi...żeby miało moc...
Wiesz jak się to robi? Wiesz jak to poskutkuje, prawda? Ciekaw jestem jak potraktuje Cie tamta strona gdy zobaczy, że zawiodłeś a potem zdradziłeś.
Bob obrucił nóż w ręku, spojrzał pytająco na Alana po czym przeszył chłopaka nienawistnym wrokiem. - Masz ostatnią szansę wyśpiewać wszystko. Wybieraj i to szybko, bo nie będziemy się tu z tobą cackać cały dzień. |