Ciszę nocną przerwał harmider wywołany przez zbudzone ze snu stado kaczek, co było efektem czaru rzuconego przez leżącego w błocie Elmera. Gdzieś całkiem blisko niego dał się także słyszeć hałas czyniony za sprawą Wilhelma, przez jakiegoś nocnego drapieżnika, który to postanowił sobie zapolować na kaczki. Dziwnym zbiegiem okoliczności, magiczne efekty wywołane prze obydwu czarodziei uzupełniły się, tworząc kamuflaż dla niezdarnego Lutefiksa...
Tymczasem nadal obserwujący cmentarzyk Santiago i Berwin widzieli, jak stara Stirganka podchodzi do podekscytowanego niemego Boyko, kładzie mu rękę na ramieniu i mówi kilka słów. Niestety obserwatorzy nie byli w stanie wychwycić tego, co Maria Luisa powiedziała do swojego sługi. Potem dwójka Stirgan ruszyła ścieżką wiodącą do obozowiska, kierując się do swojego wozu.