Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-04-2018, 22:07   #5
Obca
 
Obca's Avatar
 
Reputacja: 1 Obca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputacjęObca ma wspaniałą reputację
Grisenwald,
Parę miesięcy wcześniej.


- Wejdź, moja droga - czarodziej kiwnął głową, zapraszając Lavine do swojego gabinetu. Kobieta niespiesznie przesunęła się przez próg, lustrując framugę pod kątem pułapek. Zarówno z zawodowej ciekawości jak i prostej zasady, aby nie ufać nikomu. W jej fachu zaufanie, to zbyteczny i często bardzo kosztowny luksus, a ona póki co miała jeszcze przed sobą długą drogę po drabinie gildyjnej. Czarodziej uśmiechnął się widząc to i posłał jej pobłażliwy uśmieszek. Lavina miała ochotę pokazać mu język, ale jedynie hardo spojrzała mu w oczy.
- Napijesz się czegoś?Mam dobre wino, lokalne co prawda, żaden znany rocznik, ale wyjątkowo smaczne. I bez dodatków - mrugnął do niej okiem. Lavina wahała się między trzymaniem bezpiecznych zasad, a pokazaniem temu magikowi, że się go nie boi.
- Chętnie - wypaliła, zanim reszta jej mózgu okiełznała jej temperament. - Ale jeszcze chętniej poznam szczegóły, pracy którą dla mnie „podobno masz” - dodała zbliżając się płynnie do mężczyzny i wchodząc pewniej do centrum pomieszczenia. Vanderghast nonszalancko odwrócił się do niej plecami i nalał do dwóch kielichów wina. Zrobił to jednak tak, iż kobieta nie była w stanie dostrzec, jak to robi. Odwrócił się do niej z uśmiechem.
- Masz niedokładne informacje - rozpoczął podając jej kieliszek. - Pamiętasz tę elfkę, która przeszukuje groby? Jak jej tam było? - czarodziej zakręcił młynka palcami w powietrzu. - Alania?
- Alane - odpowiedziała Lavina, wąchając zawartość kieliszka.
- A właśnie, Alane. Widzisz, w jednym grobowcu znalazła swego czasu ciekawą lekturę. Pamiętnik szalonego kowala run. Zdejmowałem z niego zaklęcia ochronne i pomogłem w tłumaczeniu. Ależ - żachnął się - poczęstuj się winem, jest naprawdę świetne! - wzniósł przy tym własny kieliszek do ust i pociągnął łyk. Na jego usta wypłynął uśmiech zadowolenia.
- Niech zgadnę stwierdziłeś, że chcesz ją, książkę znaczy się dla siebie? - Zasugerowała mu odwracając jego uwagę od jej pełnego nadal kieliszka.
- Nie, nie… poczekaj, daj mi opowiedzieć. Kupiłem od niej tę książkę i mam ją w swych zbiorach. Ciekawa zawartość, ale do tej pory...
- Ale jest bezużyteczna, bez czegoś? Słyszę dużo słów, ale nadal żadnych konkretów czego oczekujesz.- Lavina uwielbiała dodawać własne fragmenty historii, ale wolała żeby staruszek już w końcu konkretnie dobił do brzegu z tą opowieścią i powiedział czego oczekuje. Alane nie widziała już od jakiegoś czasu, w przeciwieństwie do niej Lavina uważała, że większy zysk znajdziesz w dobytku żywych, niż martwych. Niemniej dobrze było ją spotkać od czasu do czasu. Czarodziej westchnął głośno.
- ...do tej pory była jedynie ciekawą lekturą. Teraz może stać się mapą do skarbca, jeżeli ktoś potrafi tę mapę odczytać. Sądzę, że Twoja znajoma elfka poradziłaby sobie z tym zadaniem. Czego oczekuję… skontaktuj się z nią, powiedz jej, że wypożyczam jej tę książkę. Powiedz jej, że za zabicie Bezimiennego rodzina Rubinderów płaci pięć tysięcy złotych koron. Zleceniodawca życzy sobie całkowitej dyskrecji, więc nawet nie powinienem zdradzać Ci ich nazwiska. Ale coś mi mówi, że informacja o zleceniodawcy może być przydatna dla naszej skrybki. Ja dorzucam sto złotych koron za jakiekolwiek teksty znalezione przy przedmiocie zlecenia i chcę mieć prawo pierwokupu na wszystkie pozostałe rzeczy, które tam znajdziecie. - Czarodziej upił łyk ze swego kielicha. - Gdyby nie to, że nie życzę sobie by wiązano mnie z osobą tej profesji, którą para się… Alane? … sam bym jej zlecił to zadanie. Ale moja dobra reputacja wymaga, aby zrobił to ktoś inny.
- Oczywiście. - Potwierdziła Lavina, po czym w końcu podniosła swój kielich i upiła łyk. Czarodziej uśmiechnął się. - Rozumiem że moja dola jak zwykle po wykonaniu zadania i tylko wtedy jeśli będę skuteczną.
- Ależ, wykonanie tak prostego zlecenia, jak przekazanie wiadomości i zrobienie przysługi naczelnemu czarodziejowi gildii nie jest dla Ciebie wystarczającą zachętą? - Czarodziej roześmiał się głośno po czym, widząc jej minę, kontynuował - To, czy postanowisz razem z Alane szukać obiektu i wykonać zlecenie Rubinderów, zależy tylko od Ciebie. Cała kwota wynagrodzenia jest do podziału dla tych, którzy je wykonają. Co więcej, tego zlecenia nie puściłem dalej i w Grisenwaldzie jesteś jedyną osobą z gildii - poza naszym kochanym szefem - która o nim wie. Ale niestety - czarodziej zasmucił się - wiem, jaki niewdzięczny jest ten nasz świat. Gdybyś była tak miła i przyczyniła się do odnalezienia i usunięcia celu, a potem dostarczyła mi znaleziska tak, jak wspomniałem, miałbym dla Ciebie jakiś mały magiczny praktyczny drobiazg. Może pierścień wykrywający truciznę? - uśmiechnął się szeroko patrząc na jej kieliszek, dopił swoje wino i odstawił puste naczynie na stół. - Albo coś innego. Dogadamy się?
Lavina dopiła na raz całą zawartość swojego kieliszka i ostentacyjnie odstawiłam go do góry nogami. - Jakbym miała zamiar wybrzydzać w zleceniach to wcale bym tu nie przyszła. I wiem że dobrze o tym wiesz. Wszyscy wiedzą że po „incydencie” w stolicy przez jakiś czas nie będę potrafiła odmawiać na tak szczodre oferty. - Zrobiła pauzę mierząc czarodzieja od stóp po głowę jakby oceniała czy warto kupić ten przedmiot. Kiedy ten nic nie powiedział sama wznowiła rozmowę. - A teraz albo przyznajesz się do żartu z trucizną w winie albo dajesz mi resztę butelki bo nie zamierzam Ci ułatwiać pozbywania się moich zwłok z biura…. No chyba, że takie kobiety preferujesz.
- Jakże mógłbym odmówić tak elokwentnej i czarującej pannie - roześmiał się Vanderghast. Odwrócił się po butelkę i podał ją kłaniając się. Specjalnie czy też przypadkiem sięgając po butelkę zrobił to tak, że zasłonił ją przed wzrokiem włamywaczki. - Życzę powodzenia!

Droga do Parravonu,
Obecnie.


Lavina jechała za Alane, deszcz skutecznie przesiąkł już wszystkie warstwy odzienia jakie kobieta miała na sobie. Dodatkowo las i ogólna dzicz jaka ich otaczała nie była absolutnie miejscem w którym kobieta czuła się pewnie. Wolała wykorzystywać tłum i miasto a przynajmniej miasteczko by poruszać się niezauważona. Ten pusty trakt sprawiał, że czuła się jakby na jej plecach był wymalowany cel do ćwiczenia strzelania.
Odgłos zawalającego drzewa przestraszył jej konia ale udało jej się go utrzymać, zwłaszcza że nie jechała jako pierwsza. Już chciała powiedzieć coś o cholernej matce naturze i walących się drzewach kiedy pierwsza włócznia przeszyła powietrze. Jej koń znowu przestąpił z miejsca na miejsce w niepokoju. Lavina dobyła miecza, ale miała nadzieje że korzystając z posiadania koni, reszta postanowi jednak uciekać niż wdawać się w potyczkę, jej niema prośba została wysłuchana i w chwili kiedy Dieter był znowu na koniu pędzili traktem próbując zostawić atakujących w tyle.
Widząc grupę podróżnych Lavina w pierwszej chwili chciała ją minąć i pogalopować dalej, ale postanowiła zwolnić, przypominając sobie zasadę, że trudniej być zabitym czy zranionym w większej grupie. Ściągnęła konia i zatrzymała się przy tamtej grupie.
- Nie wiem jakie mieliście obiecane rozrywki w drodze do Parravon, ale dzisiaj ten trak oferuje orki. - Powiedziała próbując ocenić jak bardzo napotkana grupa może być przydatna.
 
__________________
I WILL SWALLOW YOUR SOUL! It matters not how you try to sustain your flashy bodies with the fruit of the trees or the animals of the land. You only serve to hasten the time when I shall break your very mind, enslave your will, and feast upon the entrails of your existence. I will lay ruin upon your livestock and your home!

Ostatnio edytowane przez Obca : 15-04-2018 o 13:21.
Obca jest offline