Alane wreszcie doczekała na Lavine -
Witaj Lavine! Jakieś nowe wieści od Vanderghasta?
Lavina zdziwiła się widząc znajomą twarz elfki, nie spodziewała się jej wyczekującej i pytającej o sprawy czarodzieja tak szybko. No ale przecież sieć plotkarska wśród Grisenwaldzkiego świata przestępczego miała taką reputację, że włamywaczka mogłaby przysiąc, że mieli tutaj informacje o zdarzeniach które jeszcze się oficjalnie nie wydarzyły.
- No witaj. Zapłaciłaś karczmarce żeby cię przemyciła do mojego pokoju? Czy chciałaś się pochwalić jak bardzo poprawiłaś się w otwieraniu zamków? - Włamywaczka nie lubiła kiedy ktoś włamywał się do jej pokoi w karczmach, traktowała to jako osobista obrazę, w końcu jak ktoś śmiał okradać złodzieja albo włamywać się do pomieszczeń zamieszkałych przez włamywacza. Z uwagi na zadanie postanowiła jednak nie czekać na reakcje koleżanki z fachu i odpowiedzieć jej na pytanie.
- Vanderghast, był jak zwykle czarującym sukinsynem i nie omieszkał mnie chyba otruć, znowu. Ma dla ciebie propozycję, masz. - Lavina wyjęła książkę i podała ją Alane. - Powiedział, że książka która mu znalazłaś może być mapą do znalezienia, „Bezimiennego”. Za jego zabicie płacą trzy tysiące złotych koron. A mój ‘ulubiony czaromiot’ ...- słowa czaromiot’ wypowiedziany były takim jadem który mógłby wypalać dziury w zbrojach -... chce od ciebie prawa pierwokupna wszystkiego co przy tym Bezimiennym znajdziesz. - Kobieta wyjęła ze swojego plecaka butelkę winą, otworzyła ją i pociągnęła łyk nie częstując koleżanki.
- Fiufiufiu - zagwizdała zaintrygowana Alane - Trzy tysiące koron? To fortuna! Vanderghasta musiał trafić na grubszą sprawę... - zamilkła hiena cmentarna w nadziei, że włamywaczka powie o co chodzi.
- Powiedzmy że jest pośrednikiem dla kogoś kto musi zostać anonimowy, inaczej może być problem z jego wypłacalnością i trzeba się będzie zadowolić tym co wpadnie w czasie wyprawy. - Spróbowała zaspokoić ciekawość długouchej, choć wiedziała, że Alen sama domyśliła by się kto jest ‘anonimowym pracodawcą’, ale Lavina chciała wzmocnić swoją pozycję w wyprawie.
- Zatem jakoś Rubinderowie dowiedzieli się o moich poczynaniach - elfka uśmiechnęła się tajemniczo -i postanowili pozałatwiać jakieś stare sprawy... No dobra, a Vanderghasta powiedział coś konkretnego o swoich ustaleniach?
Lavina wydała z siebie odgłos poirytowania. - Arghhh… jaki sens ma mówienie ci że pracodawca jest anonimowy a Vanderghast nie może być wiązany z tą sprawą, jak paplasz nazwiskami na lewo i prawo, mhm? - Lavina pokręciła tylko głowa uspokajając emocje i dodała. - Nic po za tym nie wiemy, masz książkę i nielimitowany dostęp do całej dokumentacji zamkniętej na klucz.
- Aha! Sama mam sobie otworzyć? - tu Alane wyjęła i z błyskiem w oku zabrała się zagłębianie się w sekrety dziennika opowiadawszy towarzyszce co ważniejsze wnioski ze swojego śledztwa.
Po komentarzu elfki, kobieta tylko pokręciła głową i pomyślała “Taaaa sama sobie otworzysz te wszystkie drzwi, a mnie tu przysłali żeby leżeć i pachnieć.” Cierpliwie słuchała, informacji od koleżanki co jakić czas dopijając butelkę wina jaka miała ze sobą.