Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2018, 16:04   #14
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
Popatrzyła na głębokie rozcięcie i zaklęła ponownie, używając przekleństwa, którego dama z jej sfer nie powinna , w żadnym razie, znać. Howard uwielbiał, gdy to robiła. Najczęściej w sypialni, oczywiście, kiedy byli sami, tylko we dwoje. Najpierw słuchał, potem zapisywał, śmiał się, kiedy tłumaczyła mu znaczenie a potem próbował powtarzać, zabawnie przekręcając słowa, lub akcentując zwroty w złym miejscu. Nie miał dobrego słuchu. Zachowywał się jak entomolog, tyle, że pociągały go przekleństwa, nie owady. Deanna miała za to świetny słuch i pamięć, i mogła mu dostarczać wielu „fascynujących”, jak to określał, okazów. Poczuła ból, ale jego źródłem nie był palec. Zatęskniła za Howardem tak mocno, że nie potrafiła powstrzymać łez. Pociekły po jej policzkach, po raz pierwszy od tak dawna – potrafiła płakać na zawołania, ale sądziła, że prawdziwe łzy wszystkie już wylała. Widać nie.


Dzwonek telefonu zaskoczyła ją, drgnęła. Odetchnęła kilka razy głęboko, żeby się uspokoić. „Gdzie ta dziewczyna, nigdy jej nie ma, jak jest potrzebna" pomyślała ze złością o pokojówce, a potem przypomniała sobie, że dziewczyna panicznie boi się telefonów i nawet jakby była, to nie podniosła by słuchawki, tylko stała, trwożnie wpatrując się w urządzenie. Kiedy Deanna ofukiwała ją, a ta patrzyła swoimi wielkimi oczami i powtarzała „Nie może tak być, moja pani, że słychać głos a nikogo nie widać. To albo żart, albo jakieś złe kusi” przekonywała. Deannę też kusiło, żeby przemówić dziewczynie do rozsądku, ale Howarda bawił jej lęk. Nie bawił, zaciekawiał. Howard miał duszę badacza. „To fascynujące, jak taka dziewczyna reaguje na nowoczesność” mawiał i zachęcał pokojówkę, aby tłumaczyła, czemu aparaty telefoniczne są tak niebezpieczne. A Deannę fascynował Howard. Jego otwartość na nowe, zachłanna ciekawość życia. A teraz nie żył..
Telefon znów zadzwonił. Nagląco, jak się jej zdawało.
- Słucham – powiedziała sucho.


Umówiła się z tym dziennikarzem, Sebastienne Lovellem, w NOS. Dom wydawał się jej miejscem zbyt intymnym, a publicznie nie chciała się pokazywać z kimś obcym – szczególnie w tych okolicznościach.
„Za godzinę”, powiedziała, ale już odkładając słuchawkę uświadomiła sobie, ze nie ma szansy zdążyć. "Cóż, najwyżej poczeka" – pomyślała, ale po chwili ponownie wybrała numer i poprosiła o połączenie z zarządcą NOS. Wysłuchała kondolencji, a potem zapowiedziała przybycie dziennikarza i poprosiła o uprzedzenie, że spóźni się nieco, oraz o podjęcie gościa herbatą.

Wróciła do swojej części domu, znalazła apteczkę, zdezynfekowała i zakleiła palec – rozcięcie było paskudne, krew nie chciała przestać lecieć. Poprawiła makijaż, założyła nowe, jedwabne rękawiczki i wezwała szofera.
Potrafiła prowadzić auto, ale uznawała, że kobiecie z jej sfery nie wypada tego robić osobiście. Może dla zabawy na wiejskich drogach.. ale na pewno nie w mieście, szczególnie teraz, gdy nosiła żałobę.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline