Zaplątany w kieckę goblin nieco się szamotał i wyrywał, ale gdy Axel walnął go dwukrotnie głowicą miecza w potylicę, posłusznie zwiotczał. Już bez problemów udało się go związać i cisnąć na łóżko, gdzie miał oczekiwać na nieznany mu bliżej los. Mayer tymczasem podniósł z ziemi tiarę, podziwiając jej misterne wykonanie i zachwycając się cudownym blaskiem osadzonych w niej szlachetnych kamieni.
Zingger wyszedł na korytarz i omal nie spadł ze schodów, gdy budynkiem wstrząsnął grzmot. Wychylił się przez balustradę, której się złapał dla równowagi i zobaczył na parterze martwego goblina w kałuży krwi leżącego u stóp schodów, a obok Lothara przyglądającego się czarującemu Wolfgangowi.
Techler inkantował zaklęcia, zupełnie niepomny tego co działo się wokół niego. Jego sylwetkę spowijał, niewidoczny dla postronnych wiatr
Azyr, z którego mag wyciągał pasma i formował w magiczne efekty. Włosy i szata skrzyły się iskrami, w ustach czuł metaliczny posmak, a szkliwo na zębach aż trzaskało od elektrycznych wyładowań, które magister posyłał do wnętrza komnaty. Pierwsza piątka goblinów już dawno zamieniła się w spopielone, powykręcane pogorzelisko. Wolfgang zobaczył kolejnych pięciu, którzy nieopatrznie wychylili się przez dymiące resztki drzwi w głębi komnaty. Na moment zaprzestał ciskania gromów i posłał w nich podmuch, który cisnął zielonoskórych gdzieś dalej. Zaraz poprawił wyładowaniem, które sądząc po swądzie spalenizny i przeraźliwych wrzaskach, dosięgnęło zielonych celów.
Gdy Wolfgang na chwilę zaprzestał masakrowania zielonoskórych, chyba tylko po to aby stwierdzić, że wszyscy oni zamienili się w popiół, Zingger ruszył w dół. W tym samym czasie do Lothara wciąż przebywającego w przedpokoju podeszła jakaś niewielka, ubrana w podróżne ubranie, korpulentna kobieta. Była nie większa od dużego dziecka. Miała na głowie kwiecistą chustkę, spod której wystawały dwa zaplecione warkocze koloru słomy.
-
Przepraszam, ale kim panowie są? - zapytała, mrugając niebieskimi oczami. -
Czy jesteście może towarzyszami tych dwóch dżentelmenów, którzy zaproponowali mi podróż do Grissenwaldu? Ach, co za potworny huk! Co za smród? Czy tak śmierdzi przypalona goblinina?