|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
15-04-2018, 21:42 | #921 |
Reputacja: 1 | Zaplątany w kieckę goblin nieco się szamotał i wyrywał, ale gdy Axel walnął go dwukrotnie głowicą miecza w potylicę, posłusznie zwiotczał. Już bez problemów udało się go związać i cisnąć na łóżko, gdzie miał oczekiwać na nieznany mu bliżej los. Mayer tymczasem podniósł z ziemi tiarę, podziwiając jej misterne wykonanie i zachwycając się cudownym blaskiem osadzonych w niej szlachetnych kamieni. Zingger wyszedł na korytarz i omal nie spadł ze schodów, gdy budynkiem wstrząsnął grzmot. Wychylił się przez balustradę, której się złapał dla równowagi i zobaczył na parterze martwego goblina w kałuży krwi leżącego u stóp schodów, a obok Lothara przyglądającego się czarującemu Wolfgangowi. Techler inkantował zaklęcia, zupełnie niepomny tego co działo się wokół niego. Jego sylwetkę spowijał, niewidoczny dla postronnych wiatr Azyr, z którego mag wyciągał pasma i formował w magiczne efekty. Włosy i szata skrzyły się iskrami, w ustach czuł metaliczny posmak, a szkliwo na zębach aż trzaskało od elektrycznych wyładowań, które magister posyłał do wnętrza komnaty. Pierwsza piątka goblinów już dawno zamieniła się w spopielone, powykręcane pogorzelisko. Wolfgang zobaczył kolejnych pięciu, którzy nieopatrznie wychylili się przez dymiące resztki drzwi w głębi komnaty. Na moment zaprzestał ciskania gromów i posłał w nich podmuch, który cisnął zielonoskórych gdzieś dalej. Zaraz poprawił wyładowaniem, które sądząc po swądzie spalenizny i przeraźliwych wrzaskach, dosięgnęło zielonych celów. Gdy Wolfgang na chwilę zaprzestał masakrowania zielonoskórych, chyba tylko po to aby stwierdzić, że wszyscy oni zamienili się w popiół, Zingger ruszył w dół. W tym samym czasie do Lothara wciąż przebywającego w przedpokoju podeszła jakaś niewielka, ubrana w podróżne ubranie, korpulentna kobieta. Była nie większa od dużego dziecka. Miała na głowie kwiecistą chustkę, spod której wystawały dwa zaplecione warkocze koloru słomy. - Przepraszam, ale kim panowie są? - zapytała, mrugając niebieskimi oczami. - Czy jesteście może towarzyszami tych dwóch dżentelmenów, którzy zaproponowali mi podróż do Grissenwaldu? Ach, co za potworny huk! Co za smród? Czy tak śmierdzi przypalona goblinina? |
15-04-2018, 22:25 | #922 |
Reputacja: 1 |
|
16-04-2018, 08:43 | #923 |
Administrator Reputacja: 1 | Koniec wieńczy dzieło. Tak powiadano. Dobiegające z parteru hałasy (a raczej cisza, jaka po nich nastąpiła) oznaczały koniec czegoś... Czego? Tego Axel nie był pewien, ale miał nadzieję, że kłopotów z goblinami. No chyba że wróciła Estelka i wpadła w złość... Axel upewnił się, że goblin się nie wyzwoli z więzów, po czym (po zaopiekowaniu się koroną) ostrożnie wyjrzał na korytarz, by się przekonać, co się dzieje. Gdy zobaczył, kto stoi na korytarzu, zrobił dwa kroki do przodu. - Panno Dorotko! To moi przyjaciele - powiedział. - Zaraz do pani zejdę... Wolfgang, możesz wejść na chwilę? |
16-04-2018, 12:30 | #924 |
Reputacja: 1 |
|
17-04-2018, 13:27 | #925 |
Reputacja: 1 | Bernhardt zszedł na dół. Obserwując jak kompania się wita z Panią Dorotką dodał. - To jesteśmy w komplecie. Tylko jakiś mały spis inwentarza by się przydał z tej wieży zanim wyruszymy w dalszą podróży? Jakieś plany, odręczne notatki. Coś co by nam wyjaśniło, gdzie jest Pani Etelka? Jakie ma zamierzenia i plany. - A jak tam sprawy w kopalni się mają? |
17-04-2018, 22:11 | #926 |
Reputacja: 1 | Axel, zanim Wolfgang dołączył do niego na górze, zauważył jeszcze na szyi skrępowanego goblina kluczyk na sznurku. Natychmiast skojarzył fakty i bez trudu otworzył skrzynię znajdującą się w pokoju. Jego oczom ukazał się... skarb... Skrzynia po brzegi wypełniona była woreczkami zawierającymi złote, srebrne i brązowe monety, srebrnymi talerzami, sztućcami, których uchwyty wykonano z przywożonej z odległych krain kości elefantynowej a także różnego rodzaju biżuterią - kolczykami, naszyjnikami i bransoletami. Oszołomiony Axel nie był w stanie oszacować wartości owego skarbu, a gapienie się na zawartość skrzyni przerwał mu wchodzący do komnaty Techler. Już we dwóch zajęli się przeszukiwaniem piętra wieży. Kolejne pomieszczenie, które niegdyś było zlokalizowanym we wnętrzu wieży egzotycznym ogrodem, zostało całkowicie zniszczone przez gobliny. Zielonoskórzy wandale wybili wszystkie okna, rośliny poniszczyli, a w kominku, który służył zapewnieniu odpowiedniej temperatury w szklarni urządzili sobie latrynę. Już pobieżna analiza cuchnącego pokoju wskazywała, że nie ma w nim nic godnego uwagi. Dwójka awanturników, zatykając nosy przeszła dalej. Kolejne pomieszczenie, mimo że również zniszczone przez gobliny, było o wiele ciekawsze. Mieściło się tu laboratorium Etelki. Jednak ciekawskie pokurcze zdołały się tu wedrzeć i spowodowały eksplozję. Ściany zostały osmalone, a całe wyposażenie zostało spalone bądź przetopione w wybuchu. Na jednej ze ścian widać było odciśnięte sylwetki kilku goblinów, które eksplozja rzuciła w to miejsce i odparowała. Wolfgang przechodząc przez laboratorium w pewnym momencie poczuł ukłucie mocy. Coś znajdowało się pod spalonymi resztkami stołu. Był to jakiś nieregularny kształt pulsujący Eterem. Wiedziony ciekawością podszedł bliżej. Gdy znalazł się nie dalej niż dwa kroki od obiektu zainteresowania, to coś wydało głuche „puch“ i maga spowiła chmura krwistoczerwonych drobinek, które oblepiły go całego. Poczuł jak słabnie, a zarodniki frigillans magiris wysysają z niego moc. Trwało to nie dłużej niż dziesięć uderzeń serca i grzyb przeszedł w kolejną fazę rozwoju, opadając na podłogę. Wolfgang miał jednak świadomość, że będzie miał poważne kłopoty z czarowaniem w najbliższym czasie. Po tym incydencie przeszli dalej, kierując się do kolejnego, ostatniego pomieszczenia na piętrze. Okazało się jednak, że drzwi są zamknięte. Były tak solidne, że oparły się nawet eksplozji jaka miała miejsce w laboratorium. Axel skojarzył, że równie solidne drzwi znajdowały się na klatce schodowej i były pierwszymi jakie jakiś czas temu wraz z Bernhardtem starali się otworzyć. - Dorotka Knedlikova - niziołka dygnęła przed Lotharem. Gdy usłyszała z góry Axela i zobaczyła Berniego, ucieszyła się. - Jużem prawie spakowana, jeszcze tylko kilka drobiazgów wezmę i możemy ruszać. Wyszłam, bo wystraszyłam się owych hałasów, ale jak widzę, one tylko dla tych paskud zielonych straszne były. A co do tego o co pan pyta, to pani Etelka wraz ze swoim gościem, któren tu niedawno przyjechał i listy jakieś przywiózł, to tak jak już panu Axelowi mówiłam, pojechała na Jałowcowe Wzgórze, które to nad rzeką Narnią się znajduje. Ale ja zupełnie nie wiem, gdzie to jest - posmutniała. |
17-04-2018, 22:29 | #927 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 17-04-2018 o 23:04. |
17-04-2018, 22:56 | #928 |
Administrator Reputacja: 1 | Wojna jest po to, by zbrojni mężowie łupy brać mogli. A tu nawet wojna nie była, tylko wojenka niezbyt duża z goblinami, za to łup był wspaniały. Królewski zaiste. Co prawda resztę wyposażenia domu zniszczyły gobliny, ale zawartość tej jednej skrzynki mogła przyprawić o zawrót głowy. Oby nie podczas schodzenia po schodach, bo to by się mogło źle skończyć... Pozostawały jeszcze drzwi, których otworzyć nie można było, ale Axel miał nadzieję, że krasnoludy dadzą sobie z nimi radę. Albo z podobnymi drzwiami na dole. Wyszedł na korytarz, bo sam nie miał zamiaru taszczyć przyciężkiej skrzyni, a Wolfgang wyglądał jakoś słabo... - Hej, chodź no tu, Berni! - powiedział. - Trzeba zabrać pewien drobiazg. Wrócił do pokoju, schował koronę i zamknął skrzynię na klucz. Wolał, by krasnoludy nie widziały jej zawartości. No i lepiej by było, gdyby Dorotka też jej nie widziała. - Gdzie macie krasnoludy? - spytał Wolfganga. - Przydałyby się do rozwalenia drzwi... |
17-04-2018, 23:22 | #929 |
Reputacja: 1 |
Ostatnio edytowane przez Hakon : 17-04-2018 o 23:26. |
18-04-2018, 08:16 | #930 |
Administrator Reputacja: 1 | Axel z powątpiewaniem spojrzał najpierw na Wolfganga, potem na to 'coś', o czym mówił mag. - Spytam za chwilę Dorotkę - powiedział. - Pewnie znajdzie w kuchni coś szczelnie zamykanego, co się nada na pojemnik. - Pilnują kopalni? A nie rzucą się w oczy goblinom? - spytał, gdy Wolfgang wyjaśnił, gdzie są teraz krasnoludy. - Kłopoty, w tym momencie, raczej nam nie są potrzebne. Powinniśmy jak najszybciej stąd zniknąć i dotrzeć do miasta. |