Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-04-2018, 22:58   #564
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Diuk zgodził się na rozejm. Może i nie był oficerem, może i nie był Dowódcą Obrony, w sumie nawet dowodzić nie umiał... ale żołnierze ponownie go posłuchali. Ponownie zadęły rogi Granicznych, a większość wrogów wróciła do swojego obozu, nie licząc drużyn medycznych znoszących do niego rannych z pobojowiska.
Padła również propozycja wymiany jeńców. Szesnastu mieszkańców okolicy, którzy przetrwali szturm za rannych wziętych do niewoli na murach.
Żołnierze Czwartej Kompanii się nie przejmą, ale odmowa obniży morale ochotników i służby pomocniczej.

Gustaw pomagał w lazarecie i pocieszał rannych. Choć nie miał formalnego wykształcenia, w czasie służby liznął co nieco wiedzy i potrafił zmienić bandaże czy udzielić pierwszej pomocy, a jego spokojny teraz głos niósł pociechę i nadzieję. Może gdy w końcu Waldemar nim się zajmie będzie miał czas załatwić to o czym myślał, czyli warsztat i materiały dla Glorma.

Waldemar wytłumaczył kowalowi co trzeba, zajął się Gustawem - rana okazała się bardziej dokuczliwa niż groźna, a wyjmowaniem strzał cyrulik zajmował się dziś tak często, jakby było to jego hobby.

W Galvinsonie rósł gniew. Kowal jednak potrafił przekuć go w determinację, by niepotrzebne straty nie powtórzyły się.


Choć szturm na mury skończył się przed chwilą, w dwóch miejscach nadal wrzała walka. Na jednym brzegu Walter starał się ewakuować swoich ludzi, na drugim Oleg atakował cumowisko.
Żadnemu z nich nie szło za dobrze.

Dwudziestka broniąca fortu nie mogla wyjść bramą "od frontu", bo zaraz wpadliby nią wrogowie. Musieli wyjść więc na zadymiony i płonący most i z niego próbować wskakiwać do łódek, narażając się na ogień i strzały wrogich łuczników. Większości ta sztuka się jednak udała, zanim jeszcze topory rozwaliły niebronioną bramę fortu.

Przy cumowisku siły były wyrównane, a walka zażarta. Ludzie Sala nie mieli czasu na prowadzenie walki strzeleckiej i manewrowej, a obrońcy nie zamierzali się wycofać i jako lepiej wyszkoleni w walce wręcz zaczynali zyskiwać przewagę po początkowym szoku.

I jedni i drudzy zaczynali ponosić straty. I wtedy zagrały trąby.
Na most przestały spadać pociski, a przy cumowisku obalony Oleg zamiast pchnięcia w klatkę piersiową, jakiego się spodziewał usłyszał śmiech.
- Ależ jesteś szczęściarzem. Rozejm właśnie ogłosili. Chociaż na Twoim miejscu i tak bym spieprzał, póki szarżom nie odbije i zdania nie zmienią - basowy głos wrogiego żołnierza brzmiał rozbawieniem, a zamiast ostrza miecza do włóczykija wyciągnęła się ręka.

A Walter będący już w łódce dałby sobie głowę uciąć, że z pustej łódki wysunęła się dłoń i gdy owa łódeczka przepływała pod mostem, na chwilę ogień przygasł. Szybko jednak wzmógł się, a dym zasłonił mu widok.


Krople deszczu spadały coraz gęściej. Od pierwszych kropel do ulewy minęło zaledwie kilkanaście minut. Ale jak większość letnich ulew, także ta miała niebawem przejść w letni deszczyk i ustać całkowicie przed północą.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline