Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-04-2018, 23:21   #561
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw było zły. Stał w progu i zaczynał nad ramieniem przejmować władzę ból. Sięgnął po wbitą strzałę z zamiarem jej wyciągnięcia lecz nagły przypływ bólu spowodował, iż zrezygnował.

Sierżant stał chwilę gdy usłyszał za sobą.
- Z drogi! Rannego niesiemy.- Odwrócił się i zobaczył niesionego z żołnierzy. Nie wyglądał zbyt dobrze a Waldemar będąc zajęty umierającymi nie miał czasu by się nim zająć.
- Połóżcie go tam.- Wskazał miejsce z boku sali sam wchodząc do środka i zdejmując rękawice kolcze.

Gdy noszowi postawili nosze sierżant nachylił się nad żołdakiem. Ten jęczał i gdy otworzył oczy zamarł na chwilę widząc Gustawa.
- Nic się nie martw. Wyjdziesz z tego.- Spokojnie powiedział były dowódca obrony i zaczął go opatrywać i ewentualnie przygotowywać dla medyka.
 
Hakon jest offline  
Stary 15-04-2018, 18:10   #562
 
Ismerus's Avatar
 
Reputacja: 1 Ismerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputacjęIsmerus ma wspaniałą reputację
-Nareszcie!- zakrzyknął Walter, kiedy zobaczył łódki przybijające do brzegu.-Na łódki wchodzą najpierw łucznicy, potem kusznicy!- krzyknął do swoich ludzi.-Nie stratować się i nie zapomnieć o broni! Ruszać się, wrogowie u bram!

Akrobata następnie ruszył koordynować akcję. Samemu zamierzał wejść jako ostatni- dowódca nie powinien zostawiać swoich ludzi samych. Zresztą był odpowiedzialny za fort, który i tak wkrótce spłonie.
 
Ismerus jest offline  
Stary 15-04-2018, 22:54   #563
Dział Fantasy
 
Avitto's Avatar
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację
Na widok kowala Waldemar wstał usiłując nie parsknąć śmiechem.
- Ten wojownik gruchnął w pancerzu z muru prosto na ziemię. Trochę się pogniótł, ten pancerz, nie umiem go zdjąć bez zupełnego zniszczenia go. Zajmij się tym proszę dobry człowieku, muszę go zbadać a do tego musi mieć zdjęty kirys - polecił grzecznie cyrulik wielkoludowi. Gdy ten zabrał się do pracy Waldemar podszedł do von Grunnenberga kładąc mu dłoń na rannym ramieniu.
- Gustaw, niech cię... - doszło do uszu dowódcy. - Tuż przed szturmem jeden postrzał ci oczyściłem i zszyłem, a ty już wracasz z drugim i to na tej samej ręce. Gdzie ty łapy pchasz?

Słowa cyrulika przerwała salwa śmiechu pośród zgromadzonych na widok obsikanego znienacka stężonym mocznikiem kowala. Ten szarpnął jedynie nieprzytomnym wojownikiem i odszedł w złości mamrocząc pod nosem.
- I chuj karle złośliwy, mam cię w dupiu.
 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 06-05-2018 o 17:18.
Avitto jest offline  
Stary 15-04-2018, 22:58   #564
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Diuk zgodził się na rozejm. Może i nie był oficerem, może i nie był Dowódcą Obrony, w sumie nawet dowodzić nie umiał... ale żołnierze ponownie go posłuchali. Ponownie zadęły rogi Granicznych, a większość wrogów wróciła do swojego obozu, nie licząc drużyn medycznych znoszących do niego rannych z pobojowiska.
Padła również propozycja wymiany jeńców. Szesnastu mieszkańców okolicy, którzy przetrwali szturm za rannych wziętych do niewoli na murach.
Żołnierze Czwartej Kompanii się nie przejmą, ale odmowa obniży morale ochotników i służby pomocniczej.

Gustaw pomagał w lazarecie i pocieszał rannych. Choć nie miał formalnego wykształcenia, w czasie służby liznął co nieco wiedzy i potrafił zmienić bandaże czy udzielić pierwszej pomocy, a jego spokojny teraz głos niósł pociechę i nadzieję. Może gdy w końcu Waldemar nim się zajmie będzie miał czas załatwić to o czym myślał, czyli warsztat i materiały dla Glorma.

Waldemar wytłumaczył kowalowi co trzeba, zajął się Gustawem - rana okazała się bardziej dokuczliwa niż groźna, a wyjmowaniem strzał cyrulik zajmował się dziś tak często, jakby było to jego hobby.

W Galvinsonie rósł gniew. Kowal jednak potrafił przekuć go w determinację, by niepotrzebne straty nie powtórzyły się.


Choć szturm na mury skończył się przed chwilą, w dwóch miejscach nadal wrzała walka. Na jednym brzegu Walter starał się ewakuować swoich ludzi, na drugim Oleg atakował cumowisko.
Żadnemu z nich nie szło za dobrze.

Dwudziestka broniąca fortu nie mogla wyjść bramą "od frontu", bo zaraz wpadliby nią wrogowie. Musieli wyjść więc na zadymiony i płonący most i z niego próbować wskakiwać do łódek, narażając się na ogień i strzały wrogich łuczników. Większości ta sztuka się jednak udała, zanim jeszcze topory rozwaliły niebronioną bramę fortu.

Przy cumowisku siły były wyrównane, a walka zażarta. Ludzie Sala nie mieli czasu na prowadzenie walki strzeleckiej i manewrowej, a obrońcy nie zamierzali się wycofać i jako lepiej wyszkoleni w walce wręcz zaczynali zyskiwać przewagę po początkowym szoku.

I jedni i drudzy zaczynali ponosić straty. I wtedy zagrały trąby.
Na most przestały spadać pociski, a przy cumowisku obalony Oleg zamiast pchnięcia w klatkę piersiową, jakiego się spodziewał usłyszał śmiech.
- Ależ jesteś szczęściarzem. Rozejm właśnie ogłosili. Chociaż na Twoim miejscu i tak bym spieprzał, póki szarżom nie odbije i zdania nie zmienią - basowy głos wrogiego żołnierza brzmiał rozbawieniem, a zamiast ostrza miecza do włóczykija wyciągnęła się ręka.

A Walter będący już w łódce dałby sobie głowę uciąć, że z pustej łódki wysunęła się dłoń i gdy owa łódeczka przepływała pod mostem, na chwilę ogień przygasł. Szybko jednak wzmógł się, a dym zasłonił mu widok.


Krople deszczu spadały coraz gęściej. Od pierwszych kropel do ulewy minęło zaledwie kilkanaście minut. Ale jak większość letnich ulew, także ta miała niebawem przejść w letni deszczyk i ustać całkowicie przed północą.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 16-04-2018, 13:46   #565
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw czuł się winny i w sumie tak było. Ci żołnierze zaufali mu a teraz w lazarecie lub u bram Morra czekają. Starał się pomóc i pomóc. Gdy wszedł w struktury armii jedną z pierwszych rzeczy nauczył się pomocy rannym. Na treningach i szkoleniach często się zdążały i nim do lazaretu nieszczęśnik trafiał kompani mu pomagali.

- Trochę mnie poniosło i się odsłoniłem.- Beznamiętnie odpowiedział schylającemu się Waldemarowi.
- Dzięki.- Kiwnął głową wskazując na zabandażowane na nowo ramię.
- Muszę iść. Mam parę rzeczy do zorganizowania przed kolejnym szturmem. Jak się uporam zapewne będzie narada więc tam się spotkamy.- Dodał i ruszył załatwiać warsztat dla krasnoludzkiego wygnańca.

Sierżant stanął przed warsztatem i pokiwał głową z uznaniem.
~ Komendant chyba dobrze wybrał.~ Pomyślał i wszedł do środka. Wewnątrz zobaczył jakiegoś jegomościa w średnim wieku, który z młodzikiem montowali jakieś urządzenie. Gustaw nawet nie zamierzał się tym interesować.
- Czy to wasz warsztat dobry człowieku i nazywacie się Hans?- Zapytał rozglądając się i po chwili zatrzymując wzrok na prostującym się mężczyźnie.
- Wojsko do celów realizowania obrony potrzebuje ten budynek.- Zaczął spokojnie wchodząc głębiej.
- Mamy jednego specjalistę, który zamie na czas oblężenie Wasz warsztat. Potrzebuje dyskrecji i współpracy. Jeśli macie pytanie co z tego będziecie mieć to od razu odpowiem.- Wpatrzył się we właściciela oczy.
- Będziecie mieć wdzięczność miasta jak i armii. Macie starszych synów w szeregach ochotników i mogą pełnić służbę jako strażnik lazaretu lub garnizonu unikając bezpośredniego zagrożenia walką. Jeśli pytanie o złoto to na tą chwilę trzy sztuki złota zapewne wystarczą na początek, ale nie wiem jak na to zareagują inni mieszkańcy i wasi sąsiedzi. Wszyscy, nawet krasnoludy zrezygnowały ze złota i pomagają jak mogą. Medycy cechowi za darmo leczą. Krasnoludy reperują broń ze zbrojowni i wystawiły dwie dziesiątki wojowników. Kupcy dali złoto na opłacenie sił najemnika Brocka by odstąpił od bram i wiele innych o których Wissenland nie zapomni.- Gustaw był stanowczy, ale i miły. Wiedział, że ów człowiek posiadając taki warsztat może być wpływowym jegomościem w mieście. U jednego już podpadł rezerwując gospodę i drugi raz nie zamierzał ryzykować.
- Możliwe, że cech także wesprze was byście stratni nie byli.- Dodał sierżant starając się kwestię złota zminimalizować.

***

Drugim miejscem gdzie zawitał Gustaw była siedziba gildii kupców. Dowiedziawszy się o adres Andreasa Grobke, człowieka handlującymi towarami, które były potrzebne do tworzenia materiałów przez renegackiego khazada niezwłocznie tam ruszył.

- Witam Panie Grobke. Przybywam do Pana w bardzo pilnej sprawie. Do celów obronnych armia potrzebuje tych rzeczy.- Gustaw wręczył handlarzowi listę.
- Wróg jest podatny na działanie takiej broni a i się jej nie spodziewa. Mam nadzieję, że udostępni pan swoje zasoby.- Zaczął Gustaw i zobaczył orazu złote monety w oczach rozmówcy. Skrzywił się Baron i nim tamten przemówił kontynuował.
- W służbach pomocniczych jest dwoje pańskich bliskich. Z chęcią bym ich przesunął na tyły by nic im nie groziło a i mogli pomóc w dostarczeniu materiałów do warsztatu w porcie.- Tu dodał Gustaw adres.
- Mam nadzieję, że myśląc o bezpieczeństwie miasta i swojego interesu oraz rodziny pomoże Pan. Jeśli wróg się dostanie do miasta to nic z Pańskich towarów nie zostanie a i zdrowie i życie rodzin może być zagrożone. Cech jak i Komendant postarają się zapewne wesprzeć Pana później nie nakładając na wasze towary podatku aż Pan stanie na nogi a podejrzewam, że po oblężeniu będą chcieli zreperować budżet.- Starał się Baron delikatnie ugrać swoje bez kosztów. Wzmianka o podatkach miał nadzieje była kluczowa przy tak chytrym człowieku skoro został kupcem.

***

Von Grunnenberg wrócił do garnizonu przechodząc koło murów miejskich i bramy. Spotkał tam Krasnoluda, któremu przekazał, że warsztat jest gotowy a materiały będą w krótkim czasie na miejscu.
Sierżant mimo wyczuwalnej niechęci khazada miał jeszcze jedno pytanie.
- Jak myślicie by udrożnić fosę? Mamy mało czasu a ja się nie znam na melioracji. Dalibyście znać Ferentowi znać by się tym zajął i przekazał informację co do tego potrzebne?- Zapytał i wyjaśnił, że jeśli zmieni miejsce przebywania na warsztat to by dał znać Detlefowi informację by później go nie szukano.

***

Do Komendanta Gustaw wszedł uprzednio zapukawszy. Zasalutował i przestawił sytuację z warsztatem, kupcem oraz z zasypaną fosą. Dowiedział się natomiast, że w centrum w nowej siedzibie dowództwa zbiera się narada. Gustaw zamierzał na niej być i uczulić na temat fosy.
Dowiedział się też, że wróg zajął fort a most prawie spłonął. Chciał by nic z tym nie robić a jak rozpocznie się kolejny etap walk by podpalić fort wraz z żołdakami granicznych w środku.
 

Ostatnio edytowane przez Hakon : 16-04-2018 o 14:34.
Hakon jest offline  
Stary 18-04-2018, 20:13   #566
 
Morel's Avatar
 
Reputacja: 1 Morel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputacjęMorel ma wspaniałą reputację
Zdezorientowany włóczęga wyciągnął dłoń do swego niedoszłego kata. Jeszcze przed chwilą wymachiwał ostrym żelastwem w jego kierunku, a teraz podaje mu rękę. Ktoś na pewno jest szalony. Albo Oleg, który przytłoczony wizją śmierci zamknął się w sobie tocząc wewnętrzny dialog błagając samego siebie by nie znaleźć się więcej w takiej sytuacji, albo wszyscy pozostali, którzy na dźwięk trąbki zmieniają się z śmiertelnych wrogów w druhów.
I tak pewnie by stał, albo nawet się rozpłakał, albo w szale wbił zdradziecko miecz w plecy obrońcy cumowiska, który pomógł mu wstać, ale stanowcze szarpnięcie za koszulę przez Salefika zmusiło go do marszu w kierunku miasta.

Nikt nic nie mówił. Słychać było jedynie posykiwania rannych. Oleg szedł tępo, stawiając chwiejne kroki nie odrywał wzroku od ziemi. Od czasu do czasu zaciskał jedynie pięści na wysokości głowy, jakby chciał schwytać i zmiażdżyć własne myśli. Banici wiedzieli, że jest na skraju załamania i unikali jego towarzystwa. Zresztą mieli własne problemy, bohaterska dywersja spełzła na niczym, a teraz wracają jedynie z ranami, jako pokonani.
 
Morel jest offline  
Stary 19-04-2018, 01:52   #567
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Coś zdecydowanie poszło nie tak i zamiast opatrywania rannych i liczenia strat bitwa rozgorzała na nowo nie bardzo wiadomo o co. Detlef chciał chyba zmusić wroga do poddania się, a ci zamiast posłuchać sensownej rady stawili krwawy opór. Właściwie to powinno się jej to nie podobać, ale ilość rannych była tak duża, że nie miała czasu się tym zajmować. Zakończyła bitwę w zabijanie i zaczęła bitwę o życie. Gdy tylko na murach zrobiło się bezpiecznie zabrała się za organizowanie transportu rannych do lazaretu i punktu medycznego. Każdy kto był na siłach i zdrów, a nie miał żadnego sensownego rozkazu, którym mógłby się wytłumaczyć został zagoniony do pomocy z rannymi.
- To mogłeś być ty, tępy baranie - słyszał ciepłe słowa zachęty każdy kto się ociągał z pomocą poszkodowanym w bitwie. Sama jak umiała udzielała pierwszej pomocy. Na rozliczanie i analizę nie było teraz czasu. Każda kropla krwi była cenna.

Jedna tylko sprawa nie podlegała dyskusji. Gdy padła propozycja wymiany jeńców Leonor miałą jasną opinię, którą postanowiła wyrazić przerywając na chwilę organizację pomocy medycznej:
- Joder! Starczy już tego na dziś. To też są ludzie, potraktujmy ich więc jak na ludzi przystało.
Była gotowa pomóc w przeprowadzeniu wymiany jeśli zaszłaby taka potrzeba.

Gdy już praca przy rannych się skończyła, sprawdziła czy na murach zorganizowano warty, choćby i ze służby pomocniczej i ruszyła do portu ustalić gdzie jest balista, jak wygląda sprawa barek przy rzece oraz co w zasadzie spowodowało pożar. Potem chyba powinna trochę odpocząć i wrócić do krasnoluda z raportem i po aktualne rozkazy.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 19-04-2018, 17:46   #568
 
Baird's Avatar
 
Reputacja: 1 Baird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputacjęBaird ma wspaniałą reputację
Karl wycofał żywych i rannych do garnizonu. Martwych pozostawił kilku całym Meisseńczyką. Na pytanie co zrobić z trupami odpowiedział.
- Pochowajcie ich tak jak chowacie bliskich. Zgineli za wasze życie. -
Diuk zostawił rannych w lazarecie, a zdolnym do walki nakazał odpocząć, zadbać o oręż u rzemieślników cechowych, przyprowadzić mu kowadło do garnizonu i może złapać trochę snu. Potem poszedł na naradę.
Karl Topher ruszył na miasto w poszukiwaniu kowadła, czarodzieja i starego wozu.
 
__________________
Man-o'-War Część I

Ostatnio edytowane przez Baird : 20-04-2018 o 18:31.
Baird jest offline  
Stary 19-04-2018, 21:33   #569
 
Komtur's Avatar
 
Reputacja: 1 Komtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputacjęKomtur ma wspaniałą reputację
Bert zajął się szybkimi przygotowaniami do kolacji, do czego zaprzągł każdego wolnego nie-oficera w garnizonie. Ciepły posiłek powinien znacznie podnieść morale, przed kolejnym szturmem. Kolejnym zadaniem jakie sobie wyznaczył, było przygotowanie butelek z mieszanką naftowo-olejową, ze szmatami do podpalenia. Słyszał gdzieś o takiej broni, chyba wymyślił ją kislevita Łomotow, a może Kołomotow, nie ważne liczył się efekt. Następnym dziełem Berta było zorganizowanie podgrzewanych kotłów na murach. Szukał też do nich wypełnienia, oleju lub wody. Wszystko to jeśli nie miało wojsko, miał zamiar kupić lub zarekwirować u kupców i w tyłku miał konsekwencje. Oczywiście po zakupy poszedł z obstawą chłopców, z którymi walczył na murach. Niech ino który dusigrosz odmówi sprawunków bohaterskim obrońcom miasta, to nogów w dupie nie znajdzie.
 
Komtur jest offline  
Stary 19-04-2018, 22:05   #570
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
GALEB GALVINSON - ZAPOZNANIE Z DRUŻYNĄ

Krasnolud powiódł spojrzeniem zielonych oczu po zgromadzonych w centrum dowodzenia osobach. Zerknął na Detlefa, a ten skinął mu głową. Nowy przemówił, lecz nie zdjął z głowy swojego hełmu.

- Nazywam się Galeb Galvinson. Jestem zatrudniony jako kowal w wissenlandzkiej armii. Jeżeli dotąd mieliście jakieś problemy z naprawą uzbrojenia lub pancerzy to jestem gotów wam z tym pomóc, tak jak gotów jestem zgładzić każdego granicznego człeka, który wejdzie w obręb miasta. - wypowiedział to wszystko nieprzyjemnym tonem, ściągając powoli skórzane rękawice - Jestem też gotów służyć wszystkim radą. Niejedno już widziałem, w niejednym miejscu byłem i nie jedną ranę… odniosłem.

To ostatnie słowo zgrało się jednocześnie z odsłonięciem grubych, spracowanych dłoni, które owinięte były bandażami. Jednak skóra na palcach krasnoluda była zdeformowana, w całości pokryta bliznami po ciężkich oparzeniach. W świetle latarni robiło to paskudne wrażenie.

- Nie ma co kryć- sytuacja jest zła. Panuje zamieszanie. Informacje krążą po mieście wraz z gońcami i muszą szukać dowódców, bo nie ma kogoś kto siedziałby tutaj i podejmował decyzje kontrolując wszystko. Ale nie jest to jeszcze tragedia. - tu zrobił krótką pauzę i podjął dalej - Posłuchajcie mnie uważnie, bo powiem wam teraz coś z czego muszą sobie zdawać sprawę wszyscy z was, którzy mają kogokolwiek pod komendą. Jesteście odpowiedzialni za nich. Tak. Wy, nie kto inny, wy. Waszym obowiązkiem jest prowadzić swoich żołnierzy tak, aby przeżyli i zwyciężyli w nadchodzących bitwach. Większość z obrońców Meissen to ochotnicy niezaprawieni w boju. Każdy z nich powierza swoje życie w ręce dowódcy, ponieważ wierzą, że on wie co robić, aby byli w stanie obronić swoje domy. Od waszych decyzji będzie zależeć czy oni przeżyją i wrócą do swoich rodzin czy zginą. Od waszych decyzji zależy też czy będzie to śmierć chwalebna, która przybliży miasto do odparcia najeźdźców, czy bezsensowna i głupia śmierć bez żadnego pożytku. - ostatnie zdania krasnolud wypowiedział z naciskiem, a po przerwie podjął dalej - Jeżeli będziecie mieli tego świadomość, będziecie wiedzieli jakie decyzje podejmować, aby przynieść największy pożytek obronie.

Powiódł ponurym spojrzeniem po zgromadzonych i dodał już spokojniej, jak nauczyciel tłumaczący coś uczniom.

- Dzisiaj na murze było zamieszanie. Musicie pamiętać, aby podwładnym wydawać proste polecenia. Jak w bitewnej gwarze. I jedno polecenie na raz. Jak skończą jedno, każecie im robić następne. Żadnego bawienia się w listę rzeczy do zrobienia, to wprowadza tylko zamieszanie. Po kolei i to wy pilnujecie co teraz robią, a najlepiej róbcie to razem z nimi.

- W obecnej chwili fosa jest zasypana. Trzeba koniecznie ją udrożnić, albo przynajmniej pozwolić wodzie przez nią płynąć. Rzeka rozmiękczy wypełnienie, stworzy błoto, a wróg będzie miał problemy. Wrota są zabarykadowane, więc będzie trzeba albo podpłynąć łodzią lub barką albo opuścić to wszystko na linach. Ludzi i sprzęt do zaorania ziemi i wypełnienia fosy. Następnym razem jak najemnicy będą gonić cywili do roboty to krzyczcie do nich, aby uciekali do rzeki. Nikt nie będzie chciał ich gonić, a jeżeli będą w nich strzelać to nie będą strzelać w mur. A wtedy nasi dystansowcy dadzą najemnikom do wiwatu. A niewinni ludzie będą mieli szansę przeżyć.

- Z pewnością wielu z was pomyślało o podwyższeniu części muru deskami drewnianymi. To dobry pomysł - jednak musicie pamiętać, aby część desek była na zawiasach, aby można było przez nie strzelać do wroga.


- Jest olej i woda, ale przydałaby się też smoła do polewania wroga. Ustawić ją w beczce na murze i kubełkiem chlust na drabinę czy tam ludzi pod murem. A potem jedna pochodnia i robi się ciekawie. - tu zatarł krasnolud oszpecone przez oparzenia dłonie - Tylko ostrożnie, aby obsługujący sami się ogniem nie zajęli.

- Widziałem że posłaliście ludzi do wyciągania bruku z ulicy. Bardzo dobrze. Kosze z kamieniem na murach zapewnią pociski dla tych którzy nie mają kusz i łuków.

- Kolejna rzecz. Mur południowy prawie padł bo jedynym kto pozostał, aby trzymać tamten odcinek był kapłan, który teraz leży w lazarecie. Nie może być tak, że jakiś odcinek nie ma dowódcy. Musi być. I ten jeden musi dowodzić. Nie może być tak, że ktoś inny przychodzi i przejmuje dowodzenie bez powodu. Jeżeli przybywasz gdzieś to z własnym wsparciem i tylko dowodzisz swoimi ludźmi, a obecny na odcinku dowodzi swoimi. Chyba, że ludzie zostaną przekazani ci pod komendę. Żadnego wpierdalania się na cudze pole. - przekleństwo wycedził wyjątkowo ostro i przez zaciśnięte zęby nadając mu wyjątkowo złowrogiego brzmienia - Żadnego zmieniania cudzych rozkazów. Potem ludzie nie wiedzą kogo słuchać. Gubią się, a wróg naciera.

- Ściągnijcie też z przystani trochę sprzętu rybackiego. Bosaki, sieci i haki. Wszystko co może pomóc odpychać i przewracać drabiny. Jeżeli zdołamy zarzucić sieć na wspinających się ciężkozbrojnych to zaplączą się i zwalą na ziemię, przy odrobinie szczęścia ściągną za sobą towarzyszy i drabinę.

- To tyle co mogę wam powiedzieć na tą chwilę, a co udało mi się na prędko wymyślić. Co z tym postanowicie… to już zależy od was. Jestem tutaj aby wesprzeć was swoją wiedzą, orężem i zdolnościami. Na obronieniu miasta i dołożeniu tym pyszałkom z Księstw Granicznych zależy mi nie mniej niż wam.

Znów spojrzał po zgromadzonych. Szukał ich reakcji, jak znieśli jego monolog i mądrzenie się. Widząc chwilę konsternacji rzucił po chwili.

- Jest już późno, ludzie idą spać, a przydałoby się zrobić cokolwiek. Najłatwiejsze z moich sugestii to zanieść kosze z brukiem na mur i przynieść sprzęt i smołę z przystani rybackiej. Z fosą... mamy bezpieczne okno do północy. - zmrużył oczy za wizjerami hełmu - Muszę teraz coś załatwić w gminie. Postaram się wrócić w przeciągu pół godziny, może godziny. Jeżeli zdołacie zorganizować w tym czasie paru ochotników, olinowanie i wielokrążek do opuszczenia oraz pług czy inny sprzęt to zejdę na dół i osobiście zajmę się udrażnianiem fosy.


SPOTKANIE ZE STARSZYM


Od czasów Azul i wtajemniczenia w głębinę sekretów Rhunkaraki odkrył, że jego uczucia stały się… ekstremalne. Pozostawał zazwyczaj nadwyraz spokojny i opanowany, jednak kiedy coś go gniewało w jego sercu rozpalał się wulkaniczny ogień. Pod Stalowym Szczytem jego nienawiść do thagaroki była wielka, nawet większa niż wobec zielonoskórych, że przypominała powódź. Zalewała wszystko, gdyż Galeb jako runiarz zgłębiał historię, urazy i cały ogrom krzywd jakie wyrządzono jego rasie. Gniew dawi wynikał zwykle z tego co przekazała mu rodzina i klan. Galeb wiedział więcej. Czuł wielki ogrom nieszczęść jakie spotkały krasnoludy i tego co utraciły przez wieczną wojnę z niezliczonymi zastępami przeciwników. Pamiętał jak wtedy nienawiść ta prawie go zniszczyła. Zdruzgotała. Ale się podniósł. Nie powstrzymała go amputowana noga. Nie powstrzymał go dotyk Urgabora. Nauczył się kontrolować swoje uczucia, tak jak kontroluje materiał w którym pracuje.

Drzwi otworzyły się. Strażnicy wpuścili go do środka wykonując wobec niego saluty jako oznakę szacunku. Runiarz skinął głową. Nie lubił tego, ale zdawał sobie sprawę, że pośród krasnoludów tylko garstka była w stanie opanować rzemiosło, którym on się parał. Jeden ze strażników gestem wskazał jeden z korytarzy i ruszył przodem. Galeb szedł równym krokiem za swoim przewodnikiem. Przebywanie w solidnych murach krasnoludzkiej budowli dodawało mu otuchy. Wiedział, że jeżeli nawet wróg wejdzie do miasta to dawi powstrzymają go przed zdobyciem tego miejsca. Kto wie. Może nawet ostatecznie wykiwają Granicznych, którym pozostanie wymęczone i wyzbyte z zapasów miasto, a największe bogactwa przepadną bez wieści?

Przewodnik prowadził Galvinsona przez labirynt korytarzy, aż w końcu zatrzymał się przed drzwiami, które otworzył i zaprosił gestem gościa do środka. Jednak przed przekroczeniem prog Galeb zdjął hełm odsłaniając swoje owinięte w bandaże oblicze. Jakkolwiek by nie wyglądał spotykanie się z krasnoludzkim wodzem nakazywało stanąć przed nim z odsłoniętym obliczem… chyba, że miałoby to złamać jakąś przysięgę lub śluby. Nic takiego nie ciążyło na Galebie więc przekroczył próg trzymając hełm w ręce. Postąpił naprzód kilka kroków i skłonił głowę przed gospodarzem.

- Niechaj zawsze Bogowie Przodkowie otaczają swoim błogosławieństwem waszą społeczność i domostwa. Dziękuję, że zgodziliście się mnie przyjąć pomimo późnej pory. Jestem Galeb, uczeń Tharteka Pustelnika, syn Galvina Piwodzierżcy z domu Kamiennego Dzbana, który jest synem Migmara thana klanu Kuel Thaz’kul. - Galeb przedstawił się swoim pełnym mianem - Chcę złożyć wyrazy szacunku tobie Barrudinie Kamienne Serce oraz twoim wojownikom. Jeden z nich przyjął dzisiaj cios przeznaczony mnie. Pragnę poznać jego imię… i chcę aby “nie zostało ono zapomniane”.

Ostatnie słowa były prastarą formułą używaną powszechnie w kronikach i stosowaną ją wobec krasnoludów, którzy poświęcili swoje życie w szczytnym celu. Przybycie tutaj uważał za coś… co po prostu powinien zrobić. Okazać szacunek Starszemu oraz temu kto oddał za niego życie. Nawet jeżeli nie miał konkretnego interesu do przywódcy gminy. Z drugiej strony… czasami takie zdarzenia dawały nieoczekiwane skutki, a czasem pozwalały się też dowiedzieć więcej niż dało się dostrzec na pierwszy rzut oka.

Rozmowa ze Starszym potoczyła się dość spokojnie. Była późna pora, jednak gospodarz nie wydawał się senny, chociaż Galeb starał się nie odpowiadać zawile, ani zbyt obszernie. Dowiedział się, że krasnolud, który się dla niego poświęcił to Draggi Gorący Kamień. Poznawszy imię poległego Galeb nakreślił znak Gazula i skłonił głowę oddając cześć Draggiemu. Kiedy oddawanie honorów się zakończyło kowal poprosił o dostęp do kuźni z których korzystały tutejsze krasnoludy. Starszy bardzo chętnie przystał na to. Ba, nawet zaznaczył, że jest to dla całej gminy wielki honor, że mogą udzielić schronienia i miejsca pracy Kowalowi Run. Galeb wiedział, że to wszystko formalności. Zawsze go to męczyło, ale niestety było to coś pokroju rytuału, który należało dopełnić. Mógłby żądać, ale wtedy pokazałby się jako gbur i pyszałek. Mógłby nic nie powiedzieć i nikt by nawet okiem nie mrugnął i miałby to wszystko zapewnione. Przychodząc jednak i składając prośbę okazywał szacunek wobec gospodarzy. Pozostała jeszcze kwestia, którą już tak łatwo poruszyć nie można było.

- Dziękuję. - skinął głową - Będę walczył u boku Detlefa, krasnoludów i pozostałych w obronie Meissen. Dołożę wszelkich starań, aby najmici gorzko pożałowali podejścia pod te mury. Starszy, czy jest coś… co powinienem wiedzieć odnośnie Meissen albo całej tej sytuacji? Coś na co szczególnie powinienem zwrócić uwagę?
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 19-04-2018 o 23:09.
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172