Jan Czetkowski
Powróciwszy do reszty towarzyszy kręcił głową niepocieszony. Odzywała się jego młodzieńcza fantazja, która wręcz kazała udowodnić nowej kompanii, na co go było stać.
-Zwykli uciekinierzy.- powtórzył po panu Leszczyńskim zawiedziony. – Decyzja, co do odpoczynku powinna należeć do pana Niewiarowskiego, ale nie uważam, żeby pomysł z gościną był rozsądny. Sam panie Leszczyński powiedziałeś, że nie wiadomo kim są ci ludzie. – W jednym momencie był już na koniu. Spoglądał pytająco na Tomasza. Choć natura Jana sprawiała mu nieraz spore kłopoty z dyscypliną to jednak lata spędzone w oddziale lisowczyków wyryły mu w umyśle posłuszeństwo w stosunku do przełożonych |