Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2018, 17:40   #10
Klejnot Nilu
 
Klejnot Nilu's Avatar
 
Reputacja: 1 Klejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputacjęKlejnot Nilu ma wspaniałą reputację
Najemnicza kariera była kompletną odmianą od życia, które prowadził wcześniej w Nuln. Żadnych żmudnych zadań, porządków, przepisywania i uczenia się na pamieć przeróżnych manuskruptów. Nawet tak dotychczas banalna i lekceważona rzecz, jak stałe posiłki i godziny snu nie była w nowej profesji czymś zapewnionym. Jedyne co było pewne, to fakt, że gdzieś na świecie zawsze znajdzie się zapotrzebowanie, na kogoś z jego umiejętnościami i zapałem do bitwy. I choć na początku najemnicze zlecenia były mało ekscytujące, w końcu trafiła się prawdziwa perełka - kapitan Mignard i jego kompania.

Ach tak, "słynna" bitwa w Kruczych Wąwozach. Pierwsza prawdziwa bitwa w życiu Olegario, pierwszy prawdziwy test dla tych wszystkim godzin spędzonych na słuchaniu i czytaniu o tym jak strategia jest kluczowa na polu bitwy. Pyrrusowe zwycięstwo nad orkami, słynne tylko i wyłącznie z tego, że tych, którzy przeżyli można było podobno policzyć na palcach obu rąk. Interesujące było to, że połowa tych palcy właśnie podrózowała z nim bretońskim traktem. Olegario podczas wędrówki nie mógł nie ocenić swoich towarzyszy pod kątem ich mocnych stron podczas walki. Ari (pełne imię elfa było dłuższe, ale kto by się przejmował jego zapamiętywaniem) i Francis (jego imię specjalnie źle wymawiał, trochę z przekory, trochę z problemów z poprawnym wymówieniem) stanowili świetną tylną linię, a ich strzały nawet raz czy dwa mogły pomóc. Alaryk był niesamowity w unieruchamianiu pojedyńczych przeciwników, których chłopak mógł szybko uśmiercić. W końcu Laurenor, którego magia stanowiła dziką kartę i element zaskoczenia, mogący zadecydować o zwycięstwie. Każdy z nich przeżywał Krucze Wąwozy na swój sposób. Dla Olegario to była pierwsza z wielu bitew, które miał nadzieję zobaczyć, zawalczyć i przeżyć.

Wszelkie rozmyślania i rozmowy szybko ulotniły się (kilkugodzinny deszcz nie był w stanie tego zrobić), gdy na horyzoncie pojawiła się pędząca grupa. Czyżby to byli poszukiwani bandyci? To by była chyba najszybciej wytropiona banda w historii Starego Świata.
- Znowu orkowie Francis?! Obiecałeś, że w drodze do Paravonu będziemy zabijać ludzi! - powiedział Olegario, teatralnie udając całę jęki i marudzenie na fakt, że nadchodzi kolejna walka. Nie było wątpliwości dla przeciętnie inteligentnego słuchacza, że chłopak zdecydowanie żartuje.
Zsiadł z konia, chwycił za tarczę i włócznię. Spojrzał po grupie z naprzeciwka, oceniając pobieżnie ich zdolność do potyczki. Olegario dotychczas myślał, że jego grupa była różnorodna jak na miejscowe standardy, ale tamci podnieśli poprzeczkę zdecydowanie wyżej.
- Ari, patrz, oni też mają elfa! Zanim się wszyscy oburzą - nie mam nic przeciwko długouchym, wręcz przeciwnie! Uważam, że każda grupa najemnicza powinna mieć własnego!
Po krótkiej pauzie, przeznaczonej w jego miemaniu na ogólny wybuch śmiechu, kontynuował, tym razem już bardziej poważnie.
- Ważniejsze pytanie niż "ilu?" jest to, czy wciąż was ścigają? Jeśli tak, szybka zasadzka powinna rozwiązać problem, a i trochę się rozgrzejemy w tym cholernym deszczu.
 

Ostatnio edytowane przez Klejnot Nilu : 16-04-2018 o 17:49. Powód: proba zrobienia posta ladniejszym
Klejnot Nilu jest offline