Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-04-2018, 21:18   #15
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Przypadek.

Howard Blackwood zaczął obawiać się o swoje życie na tyle, by zmienić zapisy w testamencie i wynająć ochroniarza - Trumana Butlera. Następnie przypadkiem umiera na zawał serca. Także przypadkiem, zamiast wezwać służby porządkowe, jego towarzysze wiozą go do lekarza z psychiatryka - Andrew Morozowa przypadkowo wtedy, gdy chleje z bratem będącym chirurgiem - Antonem Morozowem. Przypadkiem chirurg Związku Radzieckiego znika, a pierwszy brat nic nie pamięta. Zupełnym przypadkiem ginie także Alex Martino zastrzelony, oczywiście, całkowitym przypadkiem. Następnie w wyniku nieszczęśliwego splotu okoliczności, rzec można przypadkiem, samochód zostaje ostrzelany. Przypadkiem także znika ochroniarz i zagadkowy towarzysz trójcy Blackwood-Martino-Butler. Nie wspominając o tym, że również przypadkiem kierowca samochodu Luigiego Giordano znika.

Sprawa śmierdziała jak gówno moczymordy po jabolu w niepranych gaciach i widać to było na pierwszy rzut oka. Papuga nie był śledczym i bardzo dobrze. Musiał też przywyknąć do tego, że to nikt inny niż Raymond był najwyższym kapłanem i bogiem sprawy śmierci Blackwooda, a komisarz ani nawet prezydent czy sam Bóg nie mają tu nic do powiedzenia.

Odszedł bez słowa z miejsca, w którym jeszcze przed chwilą stał z przełożonym i prawnikiem. Wydobył papierosa, którego zapalił. Zaciągnął się i wypuścił dym ze zmrużonymi oczami w drodze do wraków. Jeszcze chwila i pozacierają mu wszystkie tropy. Część z nich stracił bezpowrotnie, gdy zdecydowali się przywieźć auta tutaj zamiast zostawić je na miejscu. Zwisało detektywowi na ile czasu ulica musiałaby być wyłączona. Nie jedyna to trasa, ludzie przez jakiś czas mogli jeździć naokoło. Zawału ani kulki by nie dostali przez to.

- Przejmuję sprawę.

Krótkie warknięcie spowodowało, że młodsi policjanci popatrzyli po sobie, a następnie szybko oddalili się z podkulonymi ogonami. Prawidłowo. O'Connor zawsze pracuje sam. Jednak, zamiast oddać się oględzinom, przygryzł w zamyśleniu pociemniały już filtr.

Blackwood nie wprowadził klauzuli do testamentu bez powodu. Nie do końca ufał jednemu ze spadkobierców, lecz najprawdopodobniej nie miał żadnych dowodów na to, że ta osoba aktywnie podejmuje temat jego śmierci. Nie zdecydował się zatem na trwałe wykreślenie w obawie o bezpodstawność oskarżeń. Ewentualnie doskonale wiedział, że ktoś bliski dybie na niego, lecz z uwagi na stopień zażyłości relacji z jego strony nie zdecydował się na usunięcie z ostatniej woli. Może licząc na zmianę.

To była pierwsza, lecz niejedyna hipoteza. Choć najbardziej optymistyczna. Ktoś mógł wrabiać żonę lub córkę denata, co oznaczałoby całkowitą zmianę motywu. Warto mieć tę ewentualność na uwadze, a testować pierwszą opcję.

Jakkolwiek by nie było, O'Connor miał zamiar rozpieprzyć gniazdo szerszeni, a tym samym narazić się mordercy. Już się nie mógł doczekać.
Przydepnięciem buta zgasił wyrzucony niedopałek papierosa.

Czarny Duesenberg model J ze składanym dachem należący do Luigiego Giordano był pięknym samochodem. Przynajmniej jeszcze przed zderzeniem czołowym, bo teraz... zależy z której strony spojrzeć.
Z drugiej strony znajdował się również czarny Cadillac V-16 Howarda Blackwooda z podobnymi uszkodzeniami przedniej części.

Raymond zajrzał do środka pierwszego z nich przez otworzone drzwi. Kokpit w wyniku silnego uderzenia przysunął się do foteli kierowcy i przedniego pasażera, ale nie na tyle, by spowodować u osób znajdujących się wewnątrz znaczne obrażenia bądź zgon.
Zaklinowany pod pedałem hamulca znajdował się elegancki, męski but rozmiaru 42. Na tylnym siedzeniu leżały rozgniecione płatki róż. O'Connor otworzył tylne drzwi. Płatki znajdowały się również na podnóżku. Obszedł samochód i otworzył schowek. Rewolwer Colt Detective Special z pełnym bębenkiem oraz numerami. Będzie musiał sprawdzić tą broń.

Pozamykał wszystkie wejścia i przysiadł na krzywej masce Cadillaca analizując zebrany materiał dowodowy poza rewolwerem. Z całą pewnością nie była to broń, z której zabito bankiera.
But kierowcy, najprawdopodobniej mężczyzny, ugrzązł pod pedałem hamulca razem ze stopą w wyniku zderzenia. Próba wyswobodzenia się zaowocowała wydobyciem nogi, ale nie obuwia. Straty nie zauważył w wyniku szoku lub nie miał czasu zmuszony do szybkiej ucieczki.
Na tylnym siedzeniu przewożono kwiaty bądź siedziała tam osoba przewożąca je. Niewykluczone, że kobieta.

Na miejscu wypadku nie było śladów hamowania, więc Luigi musiał się spić, zaćpać, zasnąć za kierownicą albo celowo doprowadzić do zderzenia. Pijani i narkomani zwykle pozostawiają po sobie ślady czasowo mając w dupie czystość. Przez to często zostawiają burdel lub przynajmniej okruchy swojej działalności. Samochody zderzyły się jednak na łuku. Ciężko we właściwym miejscu wchodzić w zakręt podczas łapania komara. Zatem Luigi był kretynem, który używa do akcji własnego, drogiego auta.

Do Raymonda nie przemawiała ta hipoteza. Skłaniał się ku teorii dwóch właścicieli także z innego powodu. Płatki. Po co wozić badyle na akcję?
Gdy tylko dorwie Giordano potwierdzi bądź obali tę hipotezę.

Miała ona jednak ciekawe konsekwencje w postaci pytania: dlaczego właśnie ten samochód? Może chodzić o próbę wrobienia Luigiego albo z niewyjaśnionego powodu celem był kosztowny samochód sam w sobie.

Wstał i splunął odsuwając się od auta, by uzyskać szerszą perspektywę.

Cadillac V-16 był znacznie bardziej zniszczony. Stuknięty z lewej, podziurawiony z prawej. Tylne drzwi i nadkole oberwały z Tommy Guna M1921. Tam też było najwięcej śladów krwi oraz największy burdel. W jednym miejscu leżał kluczyk z wygrawerowaną literą B, okulary w szylkretowej oprawce i grubych szkłach, pęknięte po cięciwie lusterko oraz portfel.

Mało brakowało, a O'Connora jasny chuj strzeliłby na miejscu.
Rzucił akta na dach i zaczął je wertować w poszukiwaniu lokalizacji przedmiotów. W większości nie znalazł. Zauważył jednak, że dwójka debili wpisała lokalizację lusterka w obu samochodach. Cud! Bilokacja! Jebane lusterko ojca Pio!

Natychmiast spojrzał na nazwiska osób sporządzających protokoły. Rosenberg i Fallucci. Zamknął teczkę. Musiał zapalić albo skręci dwa karki, dwóm policyjnym nierobom w otoczeniu świadków z całej komendy. Każdy sąd go uniewinni.
Porozmawia sobie z nimi.

Portfel wydobył przez wybitą szybę. Popularny, raczej niedrogi model z banknotem 500 dolarowym w środku oraz czterema wizytówkami: pizzeria "Vito's" oraz dopisane z tyłu "Done"; salon fryzjerski "Fashion", Abigail Towns z adresem i dopiskiem "I Love you!!!"; Silver Society, lecz tutaj już nie było adresu, a jedynie logo i cyfra 33 oraz "House of the Pink Garter" z adresem.

Raymond podrapał się po twarzy i jeszcze raz spojrzał w akta. Wpisali 6 wizytówek, natomiast on widział 4. W tej chwili był całkiem przekonany, że musi kogoś pierdolnąć. Wszedł do budynku, gdzie zatrzymał przechodzącego posterunkowego Wilsona.

- Rosenberg i Fallucci. Powiedz im, z łaski swojej, żeby tu przyszli. Na. Jednej. Kurwajegomać. Nóżce.

Odwrócił się wracając na parking policyjny.
Według dokumentów portfel znaleziono poza autem podobnie jak dwójkę połamanych denatów. Zgodnie z przedstawieniem sprawy przez Farquade'a, w kieszeni marynarki Blackwooda znaleziono akt zgonu, zaś w piersi Martino dwa otwory na wylot pozostawione przez Colta M1911 .38. Najprawdopodobniej z niewielkiej odległości.

Podobno uszkodzone kości były wynikiem wypadnięcia Balckwooda i Martino z samochodu, natomiast dwa ciała znaleziono blisko siebie, co sugerowało, iż po śmierci zostały przemieszczone.

Sprawdził drzwi od wewnętrznej strony i tym razem usiadł na masce Duesenberga. Niby wszystkie szyby w samochodach były wybite, lecz wewnątrz znajdowało się niewiele odłamków. Teoretycznie wydawało się to potwierdzać hipotezę o wypadnięciu, lecz O'Connorowi coś w niej nie pasowało.

Blackwood oraz Martino nie siedzieli na fotelu kierowcy z oczywistych względów. Byłyby one mniej oczywiste, gdyby do kolizji doszło na prostej drodze. Wtedy można było zablokować pedał gazu oraz kierownicę, po czym wyskoczyć w odpowiednim momencie. To jednak był zakręt, więc martwym byłoby trudno byłoby tego dokonać. Żaden z nich nie siedział także z tyłu po prawej, ponieważ Blackwood nie miał ran postrzałowych, zaś Martino miał je w niewłaściwym miejscu. Nie wspominając o tym, że pochodziły z zupełnie innej broni.

Ranny został zatem Butler albo czwarty do brydża. Musiał solidnie oberwać, bo było dużo krwi.
Drzwi od wewnętrznej strony nie były uszkodzone, więc żadne z ciał nie uderzyło w nie na tyle mocno, by je otworzyć i w ten sposób wypaść. Mogły to zrobić wyłącznie przez przednią szybę. W najlepszym wypadku mogło się tak stać tylko z jednym mężczyzną. Wtedy jednak, przy zderzeniu czołowym, widząc rozbite dwie przednie szyby, najpewniej wpadłby do środka pociągając za sobą odłamki. Tych jednak nie było w środku zbyt wiele.

Martino natomiast został zastrzelony poza samochodem. W ciele były rany wylotowe, natomiast na siedzeniach brak było otworów po kulach z Colta.

Okulary musiały należeć do nieznanego osobnika. Raymond zakładał, że ochroniarz i szofer w jednej osobie nie był kretem potrzebującym denek od butelek, by lepiej widzieć.

Oględziny wraków rozjaśniły nieco sytuację, dzięki czemu detektyw mógł uszeregować ją w kolejności chronologicznej w mniejszym bądź większym stopniu.

Pierwsza była śmierć Blackwooda. Trzech towarzyszących mu mężczyzn przywiozło go do lekarza. Jakiś czas później zatrzymali się w bliżej nieokreślonym miejscu nie wiadomo po co. Martino wysiadł i zarobił dwie kulki z bliska. Pozostała przy życiu dwójka odjechała.
Nastąpiło zderzenie czołowe ze skradzionym samochodem Luigiego Giordano. Trupy pozostały na miejscu, nie wypadły. Butler i X, jeden z nich mocno ranny, opuścili Cadillaca podobnie jak osoby znajdujące się we wnętrzu Duesenberga. Kolizje zwykle nie wybijają wszystkich szyb, szczególnie tylnych, więc obstawiał, że ktoś im w tym pomógł. Najpewniej od wewnątrz, skoro było tam względnie niewiele szklanych odłamków. Ktoś też wyciągnął dwa ciała oraz portfel. Bynajmniej nie w celu rabunkowym, ponieważ wewnątrz znajdowało się 500 dolarów. Ćwierć dobrego samochodu.

W tej hipotezie było mnóstwo luk. Nie wiedział kiedy nastąpiło zderzenie, strzelanina ani kiedy skatowano zwłoki obu mężczyzn. Nie był w stanie określić do kogo należał portfel czy też jakiegokolwiek szczegółu dotyczącego kluczyka.

Na parking policyjny weszło dwóch funkcjonariuszy. O'Connor zapalił papierosa i pokazał im dłoń.
- Ile palców widzicie?

- Cztery - odparł niepewnie Rosenberg wietrząc podstęp. Raymond otworzył portfel.

- Ile widzicie wizytówek?

- Do czego...

- Ile?

- Cztery - odparł Fallucci zamiast swojego towarzysza. Detektyw powoli wydmuchnął dym z płuc wpatrując się w stojących przed nim ludzi, ponownie włożył papierosa do ust, otworzył akta i podsunął im pod nos wskazując palcem konkretne miejsca na dokumentach.

- Ile jest w protokole? Sześć. Lusterko jest jednocześnie w dwóch miejscach. Gdzie, do kurwy nędzy, było lusterko. Konkretnie. Gdzie leżał kluczyk i okulary. Też konkretnie. Ile było wizytówek?

Zaciągnął się. Nie czekając na odpowiedź raz jeszcze otworzył drzwi Duesenberga, by przyjrzeć się dokładniej płatkom róż. Nie znaczyło to, iż nie słuchał dwójki policjantów. Chciał przyjrzeć się ich barwie oraz uszkodzeniom, by określić czym zostały zgniecione. Najpewniej ktoś usiadł przynajmniej na tych znajdujących się na siedzeniu, lecz musiał to potwierdzić bądź obalić.

Ponownie zajrzał również do Cadillaca, by określić czy przednie fotele były uszkodzone uderzeniem od tyłu. Poświęcił również chwilę wgniecenia w karoserii po stłuczce z lewej strony. Być może została tam farba z karoserii drugiego samochodu. Niewiele to informacji, ale przynajmniej pojawiłyby się dane odnośnie koloru samochodu.


Siedział z założonymi na biurku nogami wsłuchując się w sygnał połączenia napływający ze słuchawki przy uchu. Postanowił być miły. W końcu to żona jego znajomego.

- Francesca Giordano, słucham?

- Dzień dobry, detektyw Raymond O’Connor. Poszukuję pani męża. Czy jest w domu lub wie pani gdzie się teraz znajduje?

- Co? - zdziwiła się - Co? Ja mu kurwa, ja mu nogi z dupy powyrywam. Jak tylko wychyli łeb z tą parszywą blizną. - w słuchawce coś zadzwoniło metalicznie pewnie było to uderzenie gara o podłogę. Dwadzieścia cztery sekundy ciszy i miarowy szloch.

- Nie wiem gdzie jest Luigi. - pociągnięcie nosem przerwane uderzeniem słuchawki.

- Bądź tu miły - mruknął do siebie także odkładając słuchawkę. Nie zamierzał dzwonić od razu, ale też nie miał czasu na długie oczekiwanie. Dał sobie minutę, by żona gangstera nie była pewna kto dzwoni. W tym czasie ułożył listę rzeczy do zrobienia.

Musiał prześledzić raporty z doniesień o strzelaninach z czasu, w którym zginęli Blackwood i Martino, oddać rewolwer do sprawdzenia, sprawdzić raporty, a następnie obdzwonić szpitale w poszukiwaniu przyjętych pacjentów z ranami postrzałowymi, odwiedzić koronera i zatargać go do kostnicy, by jeszcze raz przyjrzał się ciałom, szczególnie złamaniom, nie zapominając o pytaniu odnośnie substancji zdolnej zatrzymać akcję serca. Niekoniecznie w tej kolejności.

Ponownie wykręcił numer do domu rodziny Giordano. Tym razem jednak nikt nie odebrał.
- Zupełnie nie wie jak gadać z policją.

Na białą koszulę narzucił marynarkę, wyszedł i zamknął gabinet. Po drodze oddał znaleziony rewolwer do dokładnego sprawdzenia. Wyjechał z parkingu policyjnego.
Celem była pizzeria "Vito's", ale zamierzał zatrzymać się po drodze w kilku punktach i zapytać informatorów o Butlera oraz Giordano. Nikt nic nie wiedział, ale O'Connor dokładnie opisał szofera Blackwooda wraz z jego imieniem i nazwiskiem. Niech informatorzy zaczną szukać. Luigiego znajdzie na własną rękę.

Jeśli niczego nie dowie się w pizzerii, to złoży wizytę jego żonie. Osobiście.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.

Ostatnio edytowane przez Alaron Elessedil : 16-04-2018 o 21:21.
Alaron Elessedil jest offline