Plan pozostania w wiosce na noc był dobrym planem. Mokhrul przytaknął więc i ruszył na obchód. Sprawdził gdzie odszedł ów jaszczuroczłek i jak wygląda sprawa pogody. Co będzie ich czekać w nocy i następnego dnia.
Gdy wrócił, zgodnie ze swoim planem zebrał drewno na opał w sąsiednim domostwie i gdy nadszedł wieczór napalił w kominku nagrzewając i lekko oświetlając izbę. Wyszedł i zadekował się w "ich" domku na strychu obserwując okolicę. Nie to, że nie ufał przerośniętym jaszczurom. Z zasady nie ufał nikomu. Zanim ogień w kominku zgaśnie powinno minąć z pół nocy, więc wszystko powinno wyglądać naturalnie, tym bardziej, że ich izba ogrzana była za dnia, jeszcze trzymała ciepło, ale nie wydzielała już światła.
Onaga wykorzystał dzień do odpoczynku, by w nocy móc stróżować. Wziął najgorszą, psią wartę wypadającą w najczarniejszą noc, kiedy to zbudzeni po kilku godzinach snu strażnicy zwykle są najbardziej niemrawi. Zgodnie z planem stróżować miał prawie do świtu, gdzie robiąca się szarówka pozwoli innym widzieć lepiej. Jego orcza krew pozwalała na doskonałe widzenie w ciemnościach, przez co siedział w całkowitym mroku wsłuchany w odgłosy nocy, obserwujący otoczenie i dom-pułapkę z bezpiecznej kryjówki.