Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2018, 08:09   #19
Moshanta
 
Moshanta's Avatar
 
Reputacja: 1 Moshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputacjęMoshanta ma wspaniałą reputację
- Dostaniecie zaliczkę - powiedziała chłodno Wen Histani. - Tysiąc sztuk złota na głowę powinno wam wystarczyć na najpotrzebniejsze zakupy. Proszę, byście się nie ociągali i wyruszyli jak najszybciej, gdyż czas gra tutaj najważniejszą rolę.

Kapłanka spojrzała na Gwendę i Akiko.
- Moi ludzie zgubili ją w okolicy gospody "Czarny Kot" w zachodniej części Kaer Maga. Jeśli popytacie o karczmę, na pewno wszyscy wskażą wam drogę, gdyż z tego, co mi wiadomo, cieszy się ona sporą estymą wśród tamtejszych typów spod ciemnej gwiazdy. - Prałatka skrzywiła się. - Tam możecie zacząć poszukiwania. Z tego, co nam wiadomo, Tirana nie ma wspólnika, a co do rytuału scalenia mieczy, nie posiadam aż tak rozległej wiedzy w tym temacie, wiem tylko, że wymaga czasu, dlatego wciąż jeszcze jest szansa dopaść czarodziejkę przed połączeniem mieczy. Jeśli ma je już wszystkie

Na słowa Coyry zmarszczyła brwi.
- Nie, skąd w ogóle taka sugestia? Wszystkie Ostrza Grzechu to miecze, przynajmniej tak wynika z moich informacji i wpisów w starych księgach. Cieszę się, że jesteście skłonni wypełnić zadanie. - Przeskoczyła wzrokiem na Ingemara. - Jeśli to wszystko, zostaniecie zaprowadzeni na parter, gdzie poczekacie na pieniądze. Liczę, że znajdziecie Tiranę i Ostrza. Nie zawiedźcie mnie. - Ostatnie zdanie zabrzmiało bardziej jak groźba, niż prośba.

Histani chwyciła za niewielki dzwoneczek stojący na biurku, a jego dźwięk zwabił do środka akolitkę, którą poznaliście wcześniej.
- Arano, zabierz państwa na dół i przynieś sześć sakiew po tysiąc złota każda.
- Tak jest.
- Akolitka skinęła jej głową i gestem dłoni nakazała wam iść za sobą.

Pożegnaliście się i zeszliście na parter, gdzie Arana zostawiła was w korytarzu i zniknęła na dłuższy czas. Wróciła w towarzystwie mężczyzny w biało-złotych szatach, niosącego sakwy z pieniędzmi. Każde z was odebrało od niego swoją część, a akolitka spojrzała po was, uśmiechając się lekko.
- Niech Abadar was prowadzi. Mam nadzieję, że uda wam się wykonać zadanie dla naszego Kościoła. Będę się za was modlić.

Bogatsi o tysiąc sztuk złota na głowę opuściliście mury świątyni. Słońce stało już wysoko, powietrze było nagrzane, a między gwarem spieszących ludzi dało się słyszeć śpiew ptaków. Dzień był ciepły i piękny. Idealny na ostatnie zakupy na targu miejskim przed wyruszeniem do Kaer Maga.

 
Moshanta jest offline