- Arbajtać to ja nie będę. - wdycham przyjemny aromat z puszki. "Jaka cieplutka, jak pachnie... dziwna staruszka, nie boi się, że ją ograbię. Owoce z szklarni, krowa zdatna na mięso, pewnie jakieś kosztowności w chatach... trzeba się temu przyjrzeć." - Zapłacę ci tyle ile będzie trzeba. Idziemy w stronę rzeki, właściwie szukamy jakiegoś cywilizowanego miejsca.... Co to były za ruiny na północy? - sprawdzam jak tam rana się trzyma. - Będziemy tu jakieś dwa dni. Ile chcesz za nocleg i jedzenie? - przypominam sobie o zabawce w kieszeni - właściwie to jakaś robota by się przydała. Ale nie mowie tu o pieleniu czy jakiejkolwiek brudnej robocie. Mogę sobie z kimś pogadać, pogrozić mu, albo zastrzelić... jeśli odpowiednio zapłacicie. Ja takiej roboty szukam. Szukacie takiego pracownika?... Zapomniałbym, co to za miejsce? - biorę nóż od Zuli, rozpruwam skórzany worek i nożem wydrapuje miejsca: Ascholcity, droga, schronisko, dom myśliwego, obecne miejsce. - Nie jest może to dokładne, ale orientacje jakąś daje. Zaznacz gdzie jest rzeka i wszelkie przydatne miejsca. - podaje starej nóż i skórę.
__________________ "War. War never changes" by Ron Perlman "Fallout" |