Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-04-2018, 21:49   #23
Alaron Elessedil
 
Alaron Elessedil's Avatar
 
Reputacja: 1 Alaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputacjęAlaron Elessedil ma wspaniałą reputację
Gdyby przyjrzeć się rzeczywistości przez mikroskop okazałoby się, że składa się z wielu niezdefiniowanych, nakładających się i połączonych fraktali złożonych z czasu i przestrzeni. Każda akcja lub jej brak wywoła określony rezultat zarówno w bliższej, jak również dalszej przyszłości. Każde spostrzeżenie może całkowicie zmienić bieg rzeczy.

Okładka zeszytu z tej samej serii była kilka tonów jaśniejsza, zaś popularna wśród nastolatek aktorka i piosenkarka przesunięta ku środkowi. Na trzymanym przez Alex improwizowanym pamiętniku dłoń z mikrofonem była ucięta.

Tymczasem z uroczym, choć nieszczególnie inteligentnym uśmiechem, Dawn zestawiła z tacy zamówienia. Jajecznica z wodą dla Richarda, jajka na miękko dla Alex i kanapki z kawą dla Felicii. Płonące Bydlaki zmienili temat z piosenki nazywanej "Kokoskiem" na miejsce złożenia pierwszego autografu. Oczywiście w tym temacie również się nie zgadzali, co przerodziło się w głośną kłótnię.


Kiedy w końcu wybiła godzina otwarcia zakładu mechanika, Diana zgłosiła chęć zapłacenia, a kiedy wydobyła kartę, Dawn poinformowała ją, że w Lake Hills jedynym miejscem, w którym można użyć takiej nowinki technologicznej jest bank "Golden Fox".

Chwilę później, po wydobyciu z portfela resztek gotówki udała się w drogę powrotną. Mężczyzna w czapce z daszkiem właśnie otwierał wjazd do warsztatu. Wjechała na podjazd, wyłączyła silnik i wyszła na spotkanie przyglądającemu się podejrzliwie mężczyźnie.

- A skąd ja pani teraz drzwi wytrzasnę? Gdyby jeździła pani ciągnikiem albo czymś podobnym do samochodów miejscowych, to mooooże. Teraz to ja pani mogę to folią i taśmą zakleić. Jak pani poczeka miesiąc, to sprowadzę takie i wstawię - poinformował po wyjaśnieniu sprawy przez Dianę. Nie silił się na dokładniejsze oględziny.


W Moose's Horn tymczasem pojawiali się nowi klienci. Przybywali na śniadanie bądź kawę, po czym wychodzili. Nie było jednak pośród nich Johna Islemana, Wodza ani Adeli Walker. Felicia natomiast wyraźnie się niecierpliwiła. Chciała coś robić. Cokolwiek.

- Jak mamy jakiś interes do tego sprzedawcy w pinglach, to może wypadałoby ruszyć dupę zamiast czekać aż sam przyjdzie? - rzuciła z charakterystyczną dla siebie delikatnością.

Jeśli Richard chciał kupić amunicję, to rzeczywiście ciężko byłoby o to w innym miejscu niż sklep, dlatego kilka minut później ponownie odezwał się dzwonek obwieszczający przekroczenie progu. Sprzedawca podniósł na nich wzrok, a kiedy chłopak wyjaśnił o co chodzi, właściciel uśmiechnął się lekko.

- Nie o takim zaopatrzeniu rozmawialiśmy. Chodziło o zioła. Kończyła mi się pokrzywa, skrzyp i kilka innych. Ale mam czego wam trzeba.

Podszedł do szuflady i wydobył z niej paczkę amunicji do przedstawionego mu rewolweru, a następnie wyjął również pistolet. Wyglądał tak, jakby wyprodukowano go przed kilu lub kilkunastu laty. Felicia natychmiast rozpoznała z czym mają do czynienia.

- Walther P99. Najpóźniej z 2000. roku, magazynek na 12 nabojów... .40, tak?

Isleman spojrzał na nią z uniesioną brwią i pokiwał głową.
- Z 1997 - poprawił wykładając na ladę kolejną paczkę nabojów.
 
__________________
Drogi Współgraczu, zawsze traktuję Ciebie i Twoją postać jako dwie odrębne osoby. Proszę o rewanż. Wszystko, co powstało w sesji, w niej również zostaje.
Nie jestem moją postacią i vice versa.
Alaron Elessedil jest offline