Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-04-2018, 23:05   #62
Warlock
Konto usunięte
 
Warlock's Avatar
 
Reputacja: 1 Warlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputacjęWarlock ma wspaniałą reputację
Nieoczekiwane spotkanie

Przełęcz Lodowego Wichru, Góry Czarne
14 Vorgeheim, 2529 K.I.
Zmierzch

Słysząc odgłosy przypominające zbliżającą się lawinę, tudzież galop całego stada rozpędzonych koni, awanturnicy rzucili się w stronę otaczających gościniec skał, aby na wyżej położonym terenie szukać dla siebie bezpiecznego schronienia. Przez dłuższą chwilę, która wydawała się wiecznością, w napięciu nasłuchiwali zbliżającego się zagrożenia. Niepewni wobec tego co zaraz ujrzą, skryli się jeszcze głębiej w górskich szczelinach, które wystawały ponad gościniec i tylko od czasu do czasu wyglądali zza skał, aby móc zaspokoić swą ciekawość. Ostatecznie ich cierpliwość została nagrodzona, choć widok, który ukazał się ich oczom w żadnym wypadku nie napawał ich optymizmem.
Były to trzy znacznie większe od człowieka humanoidy, o masywnym cielsku, olbrzymiej głowie z równie wielkim nosem i skórze równie twardej jak otaczające je skały. Choć byli na świeżym powietrzu, bohaterowie mogli nawet z tej odległości poczuć powalający smród, który bił z paszczy tych wielkich bestii. Nie wszyscy spośród awanturników spotkali w swoim życiu przedstawicieli tego gatunku, ale każdy o nich słyszał, choćby w bajkach opowiadanych na dobranoc. Były to górskie trolle, które swym rozmiarem dorównywały chłopskiej chacie, a siłą dziesięciu wołom. Trzy olbrzymy biegły gościńcem jakby przed czym uciekały, dlatego nie zwrócili uwagi na skrytych pomiędzy skałami awanturników. Tylko jeden z nich spostrzegł Wiesiołka, który pomimo usilnych starań Daireann oraz Dietricha nie chciał opanować swych emocji na widok rozpędzonych bestii. Na szczęście dla wędrowców i owego wierzchowca, w oddali odezwały się odgłosy trąb, które spłoszyły jeszcze bardziej trolla nim ten zdołał się zatrzymać na łatwą przekąskę. Ostatecznie bestie zniknęły awanturnikom z oczu, biegnąc dalej gościńcem, a zagrożenie przeminęło równie szybko, jak się pojawiło.

Chwilę po tym wydarzeniu, bohaterowie zeszli ponownie na szlak i po krótkiej wymianie zdań postanowili iść dalej, lecz tym razem znacznie ostrożniej. Durak twierdził, że odgłosy trąb musiały należeć do wojsk Karak Hirn, albowiem charakteryzował ich głęboki i przenikliwy ton, który był cechą charakterystyczną krasnoludzkich armii. Była to pokrzepiająca wieść, choć nie potrafiła przekonać do końca nieufnych awanturników. Mimo zrozumiałych obaw, ruszyli dalej i późnym wieczorem dotarli do miejsca, w którym gościniec prowadził dnem wąskiego wąwozu. Przed wejściem do niego, ujrzeli kamienny znak strażniczy, który został pomalowany w trzech charakterystycznych barwach (niebieskiej, czerwonej i żółtej). Na jego widok Durak z niekrytą dumą oznajmił, że przekraczają właśnie granice królestwa Karak Hirn i nim zdołał choć o krok przestąpić wytyczonę przez znak strażniczy linię graniczną, wszyscy usłyszeli charakterystyczny, tubalny głos, który dochodził spomiędzy skał w głębi wąwozu:
- Karaad! - Była to krasnoludzka komenda “Ognia!”, którą znał nie tylko Durak, ale wszyscy ci, którzy służyli dawniej w armii imperialnej. W stronę stojących u wejścia do wąwozu awanturników posłana została salwa ołowiu i w rezultacie gościniec przed nimi skrył się w gęstej zasłonie dymnej, którą stworzył zsynchronizowany wystrzał z wielu muszkietów. Na szczęście dla nich, pogoda tego dnia była paskudna i jakimś cudownym zrządzeniem losu obyło się bez poważniejszych strat - jedynie niektóre kapelusze, pancerze, tudzież płaszcze wymagały wizyty u odpowiedniego rzemieślnika, w celu załatania nowych dziur.
- Kurwa! Stop! Wstrzymać ogień! To nie gobliny! - Na ścieżkę przed nimi wyskoczył krasnolud w sięgającym ziemi szarym płaszczu, który świetnie go maskował na tle otaczających gościniec granitowych skał.
- Coście za jedni?! W jakim celu tu przybywacie? - Obdarzył ich podejrzliwym spojrzeniem, kiedy rozpoznał wśród awanturników ludzi. Jego twardy wzrok na chwilę zatrzymał się też na krasnoludzie, a wyraz twarzy jakby nieco złagodniał. Na szczęście dla skrytej pod kapturem Lilou, kapitan oddziału zwiadowczego nie rozpoznał w niej elfa, najwyraźniej biorąc ją za ludzką kobietę. Mimo wszystko krasnolud nie opuścił broni, cały czas trzymając na muszce znajdującego się na samym przodzie pochodu Hansa.

 
__________________
[URL="www.lastinn.info/sesje-rpg-dnd/18553-pfrpg-legacy-of-fire-i.html"][B]Legacy of Fire:[/B][/URL] 26.10.2019
Warlock jest offline