19-04-2018, 08:02
|
#12 |
Konto usunięte | 319
Wreszcie Kai’Re wprowadziła Olgę do miejsca które mogło być polaną kosmicznego drzewa zawieszoną w próżni, lub większą wersją wielkiego refektarza z olbrzymim drzewem pośrodku - to zależało od tego czy patrzy się bez lub przez różowe okulary.
Już wcześniej, Olga miała wrażenie że słyszy jakieś głosy, jednak w pobliżu drzewa została szturchnięta przez coś, kogoś niewidzialnego. Dochodziły ją też odgłosy mlaskania i przełykania.
- Zmniejszyć prywatność o pięć procent - Murzynka znów mówiła “do siebie” Olga zobaczyła teraz, że w promieniu dwudziestu metrów znajdują się dwa tuziny osób. Obcy wydawali się zajęci sobą, rozmawiali w trzech niezależnych grupach w “chińskim” języku który Olga słyszała już wcześniej. Większość postaci wyglądała zupełnie ludzko: byli murzynami, nosili takie same białe stroje co Olga i Kai’Re. Dwie postacie były inne: Kobieta o pełnych kształtach choć niższa nawet od Kai’Re. Jej skóra czarniejsza nawet od murzyńskiej, podobnie jak pozbawione białek oczy. Nosiła długie po ziemię, popielate i gęste, porastające nawet kark włosy. Upięte były w gruby warkocz którym kobieta poruszała z gracją niby ogonem. Jej “garderoba” składała się z geometrycznej biżuterii i zdecydowanie więcej odkrywała niż zakrywała. Obca trzymała w drobnych dłoniach jabłko i przysłuchiwała się murzynowi który musiał chyba właśnie powiadać jej jakąś anegdotę.
Olga przyglądała się temu początkowo ze strachem, a potem z rosnącym zdumieniem, gdy dotarło do niej, że “duchy” nie są wrogo nastawione. I prawdopodobnie są też czymś więcej niż “duchami”.
Druga z “dziwniejszych” postaci była może i ubrana w ten sam biały kombinezon, jednak krawędzie rękawów i nogawek miały złotą barwę. Obcy mógł być młodą kobietą, albo jeszcze młodszym chłopcem, z uwagi na delikatność urody. Postać miała długie rude włosy i porcelanową cerę, swoimi dużymi zielonymi oczami spoglądała… dokładnie na Olgę.
Ta speszyła się i odwrócił wzrok, by spojrzeć gdzieś indziej.
Samo drzewo przypominało… jabłoń: z jednego grubego niczym holenderski wiatrak pnia, wyrastały setki konarów. Z nich zwisały gałęzie pełne owoców, “jabłek” wielu różnych odmian.
Kai’Re uśmiechała się gdy znalazły się przy jednej z gałęzi pełnej owoców. Olga musiała przełknąć ślinę, dochodziły ją zapachy iście z restauracji. Murzynka wodziła palcem po jabłkach aż w końcu wybrała jedno i delikatnie zerwała. Podała owoc Polce.
Jabłko wyglądało i ważyło zupełnie normalnie jednak, pachniało jednak… pieczenią! I dokładnie tak samo smakowało. Gdzieś za połową, Olga zrozumiała, że jeśli zje całe nie będzie głodna ani dziś, ani jutro.
- To jest niesamowite... - przyznała, gdy już poczuła się na tyle syta, by nie chcieć mówić z pełnymi ustami. Następnie rozejrzała się powoli.
- Ci wszyscy ludzie... oni są tu? Fizycznie? Tylko jakby niewidoczni dla nas, tak? Przesunięci na dalszy plan? - zapytała, powołując się na wiedzę Olgi z lat ‘90-tych.
Kai’Re pokiwała głową.
- Znajdujemy się niemal w centrum ludzkiego świata, ale bezpieczeństwa nigdy nie za wiele, większość stacji i jej mieszkańców jest wymazana z widoku dla przybyszów z zewnątrz, nietutejszych. Tubylcy zaś dobierają co chcą widzieć oraz kogo. Czasami jest tu całkiem tłoczno więc ta mała iluzja pozwala na odrobinę prywatności
- Powiedz mi, Olgo, czy dałam ci jakieś powody byś przypuszczała, że ktoś chce tu nastawać na twoje bezpieczeństwo? Jesteś gotowa usłyszeć o przyczynie twojej obecności tutaj? Czy może masz przedtem jakieś inne pytania, pilne potrzeby? Jestem skłonna zaoferować ci mój czas.
Polka spojrzała z namysłem na ciemnoskórą dziewczynę. Nie podobał jej się początek tej rozmowy, nie podobała jej się obcość tego co widziała i co czuła jako “swoje” ciało. Jakaś racjonalna część jej umysłu musiała jednak przyznać rację Kai’Re - póki co nie wystawiła jej zaufania na próbę. Póki co.
- Mów, czego ode mnie chcecie. - Rzekła dość obcesowo, bardziej w stylu Olgi-agentki niż Olgi-powstańca.
__________________ Konto zawieszone. |
| |