Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 18-04-2018, 20:44   #11
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Korytarz początkowo wydawał się dość zwyczajny (może poza barwą jaskrawej bieli, która pokrywała jednako jego ściany, sufit i podłogę. Podobnej skali mogłoby być przejście między pokojami w dwudziestowiecznym mieszkaniu. Gdy tylko jednak kobiety kręciły za pierwszy róg, cały pejzaż zmienił się w oka mgnieniu: Nagle, Olga i Kai’Re znajdowały się w miejscu tak rozległym, że pierwsza z kobiet aż zachwiała się na nogach. To miejsce… kosmos! Pod swoimi obutymi w “metalowe” buty stopami, Olga miała gwiaździste nocne niebo, a zaraz po swojej prawicy… Ziemię. Obraz rodzimej planety przysłaniał prostokątna bryła która znajdowała się znacznie bliżej, dosłownie kilkanaście metrów od kobiet. Biała struktura miała wielkość jednorodzinnego domu, na najbliższej ze ścian Olga wypatrzyła wypukłość, wielkości ludzkiej pięści...
Dopiero po kilku dobrych chwilach, do Olgi dotarło, że nie znajduje się bezpośrednio w przestrzeni kosmicznej ale raczej wewnątrz ogromnego, przezroczystego kompleksu. W poziomie znajdowały się jakieś kable, nie… - to były korzenie. Polka poczuła na swojej dłoni delikatny dotyk drobnych palców Kai’Re, murzynka prowadziła większą od siebie kobietę przed siebie.
Jakkolwiek szokująca czy zwyczajnie przerażająca mogła być cała sytuacja, Olga zrozumiała jedno - jej ciało zniesie ten stres. Puls mógłby jej się zwiększać w nieskończoność, ale serce przyjmie każdą prędkość, dłonie i nogi mogły dygotać, ale zwyczajnie nie potrafiły odmówić posłuszeństwa. Jeśli Oldze przyjdzie zwariować, będzie musiała to zrobić na trzeźwo gdyż dla “jej” ciała, omdlenie nie było najwyraźniej opcją.
Kai’Re prowadziła Polkę wzdłuż pasa korzeni i wystających z nich małych, zielonych listków. Niewidzialna, czy raczej przezroczysta podłoga unosiła się kilkukrotnie ku górze.
Oldze na dobre zaczęło się kręcić w głowie, kiedy zmysły zaalarmowały ją, że cała otaczająca je struktura dodatkowo z wolna porusza się po jakiejś własnej orbicie…
Kłębowisko korzeni, pędów i liści robiło się coraz gęściejsze co pozwoliło Oldze ocenić wielkość przezroczystego pomieszczenia. Wyglądało na to, że Kai’Re prowadzi polkę przez dużo szerszy, jednak wciąż korytarz, którego “niewidzialne” ściany coraz bardziej przesłaniała roślinność.
- Coś europejskiego, historycznie powiązane z Homo Ablus - ni stąd ni zowąd powiedziała Kai’Re chyba do siebie zatrzymując się i zdejmując okulary. Murzynka zamrugała kilkukrotnie jakby coś wpadło jej do oka i podała przedmiot większej kobiecie, zachęcając do założenia.
W chwili gdy Olga założyła darowane okulary, sceneria zmieniła się, zamiast zawieszenia w kosmosie, kobiety znajdowały się teraz w korytarzu gotyckiego zamku. Roślinność miała ten sam kształt jednak pokrywała teraz marmurową podłoga w szachownice oraz ściany z czerwonej cegły, w kilku miejscach na murze znajdowały się okna z za których w dalszym ciągu widoczne były gwiazdy.
Flora była już tak gęsta, że korytarz przypominał teraz już tylko leśną drogę i to niezależnie czy w okularach czy bez. Jednak zamiast zapachu puszczy do nozdrzy Olgi dolatywały tylko aromaty… jedzenia. Wszelkiej maści potraw.

***

330
- Supsensja - odezwała się “gejsza” - stosowana od tysiącleci metoda przechowywania ludzi. Wynaleziona w Erze Wodnika prawdopodobnie jako sposób na zabezpieczenie ciał ofiar wypadków. W późniejszym okresie zaczęto ją stosować w stosunku do zdrowych ludzi, jak astronautów podróżujących długie lata w kosmosie. Następnie w suspensję zaczęto wprowadzać więźniów, co pozwoliło na niemal całkowita redukcję kosztu ich utrzymania…
- Dzięki - murzynka przerwała wywód “gejszy” - mówiąc bardzo ogólnie, dzięki suspensji można człowieka wyłączyć, a potem włączyć, czasami to się robi na kilka godzin, czasem na kilka tygodni, miesięcy. W zależności od potrzeby. Ale można i na znacznie dłużej… Okej, nie spytam co się stało z twoim ciałem, bo chyba wiem, co dokładnie chcesz wiedzieć. - to powiedziawszy do Elżbiety, Kai’Re znów zadarła głowę - Wyjaśnij endoszkielet.
- Pierwsze znane prace nad endoszkieletami przypadają na początek Ery Wodnika. Najstarsze odnalezione prototypy powstały z inicjatywy organizacji o nazwie Trzecia Rzesza Niemiecka. Szacuje się, że już Trzecia Rzesza Niemiecka, zainwestowała w projekt setki tysięcy istnień, na przestrzeni zaledwie kilkunastu lat, co musiało być niezwykle trudne jak na tamte czasy. Warty podkreślenia jest fakt, że naukowcom Rzeszy, udawało się niejednokrotnie zakończyć proces szkieletyzacji sukcesem. Niestety żadnego z tych ludzi nigdy nie można już było wybudzić ze śpiączki. Te badania przypadały na okres przed wynalezieniem suspensji, toteż sposób w jaki Trzecia Rzesza Niemiecka przechowywała nieprzytomnych ludzi, przyczynił się do śmierci większości z nich. Zachowane dane pokazują iż Trzecia Rzesza korzystała z różnych grup ludzi w swoim programie: Przydatnych rasowo i nieprzydatnych rasowo. Nie udało się ustalić co te terminy dla samych Rzeszan oznaczały, wiadomo jednak, że 98 procent biorących udział w projekcie stanowili przedstawiciele drugiej grupy. Z nieznanych przyczyn prace Organizacji Trzecia Rzesza, zostały szybko przerwane. W późniejszym okresie pewne prace nad endoszkieletem prowadziły dwie inne organizacje: Związek Socialistycznych Republik Radzieckich oraz Stany Zjednoczone. Szacuje się, że Związek zainwestował w swój projekt około trzech milionów ludzi na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Mimo tak dużego zaangażowania tej organizacji, jej dorobek nie wykroczył poza osiągnięcia wcześniejszej Trzeciej Rzeszy Niemieckiej.
O programie Stanów Zjednoczonych wiadomo bardzo niewiele, prawdopodobnie znajdował się on w bardzo początkowej fazie i bazował na badaniu prac Rzeszy i Związku. To jednak Organizacji Stanów Zjednoczonych udało się wyprodukować pierwszy model suspensera. Prawdopodobnie też właśnie Stany Zjednoczone wykorzystały ten wynalazek do zabezpieczenia ciał z wcześniejszego programu Trzeciej Rzeszy...
- Wystarczy - znów przerwała Kai’Re - nie wiem czy to w ogóle coś ci mówi. Od wieków, ba tysiącleci ludzie tworzą Juggernautów, wojowników których kości zastępuje znacznie twardsze tworzywo, Proces wszczepienia takiego endoszkieletu nazywa się szkieletyzacją, wulgarnie: filetowaniem. To wciąż zazwyczaj kończy się śmiercią. - Kai’Re skrzywiła się - można by to robić lepiej ale jak mi to kiedyś ktoś tłumaczył, mielibyśmy wtedy mniej żołnierzy, nieważne. Nie wiem w jakich okolicznościach w twoich czasach przeszłaś szkieletyzację, z uwagi na to co dowiedziałam się o uszkodzeniach twojego mózgu, możliwe jest, że ty sama nie wiesz. Ważne jest więc Ela, byś skupiła się na konkretach: jesteś potężną istotą… kimś kto mógłby mi pomóc.
Filetowanie… agentka poczuła jak po jej ciele przeszły ciarki na wspomnienie potwornego bólu.
- Ja… nie wiem czy jestem w stanie pomóc. - profesorowa była wyraźnie zmieszana. Potrafiła gotować, ale ludziom tutaj najwyraźniej nie było to już potrzebne. - Jak długo byłam w tej suspensji? Chciałabym wrócić na ziemię. Do męża… do dzieci.
Kai’Re popatrzyła przez moment w bok, nim skupiła uwagę na twarzy Eli.
- W latach zwrotnikowych to będzie w przybliżeniu cztery. Tak cztery tysiące. Plus minus dwieście.
- T..to niemożliwe. - Cztery tysiące lat. Nie żyły jej dzieci i mąż, wnuki, prawnuki. Nie było nikogo kogo znała. Profesorowa wycofała się pozostawiając agentkę sam na sam z Kai’re. - Ekhym jak to możliwe? A raczej… czemu nas… mnie wybudziliście? To strasznie dużo czasu.
Kai’Re wzruszyła ramionami.
- Bo nikt z ludzi, może poza jakimś wampirem nie żyje tak długo? Ela, nie mam pojęcia czemu nikt cię nie obudził.
- Może nie wyglądam ale… - Ela oparła się o konar. - Pewnie nikt mnie nie obudził bo nie byłam potrzebna. Ale czemu obudziliście mnie teraz? Po co wam ktoś kogo głowa jest o cztery tysiące lat opóźniona?.
Kai’Re zrobiła minę jakby Elżbieta mówiła o czymś niedorzecznym po czym tylko życzliwie się uśmiechnęła.
- Siostro, byliśmy dziećmi Niebian na długo zanim nauczyliśmy się latać czy wszczepiać metal w nasze ciała. Zadbam o to, by wyekwipowano cię w sprzęt, dzięki któremu samodzielnie dotrzesz do istotnych informacji związanych z funkcjonowaniem Domeny Ludzkiej. Teraz, by wyjaśnić ci pokrótce sytuację, posłużę się pewnymi uproszczeniami. Nie wnikam w jakim okresie dziejów dokładnie wyrosłaś, jeśli w ogóle to wiemy. Wiem natomiast, że z racji kompetencji, w twojej erze, kogoś takiego jak ja, nazywano by bogiem. - Kai’Re wyciągnęła uspokajająco ręce
- Oczywiście jak zresztą możesz nawet teraz zobaczyć, nie jestem przedstawicielem jakiegoś innego gatunku, jestem człowiekiem tak jak ty i większość mieszkańców Domeny Ludzkiej. Zajmuje swoje stanowisko z racji kompetencji a nie… - czarna zastanowiła się przez momencik - a nie z racji jakiś nadprzyrodzonych mocy, magii. Faktem jednak pozostaje, że decyduje o losie planety i wszystkich jej mieszkańców. - Kai’Re przeniosła wzrok na drzewo. - Przeznaczyłabym znaczne środki na ochronę ciebie i każdego innego przynależnego mi człowieka lub pokrewnego. Jednak jeśli miałabym wybierać między tą plantacją a życiem jednego czy tysiąca ludzi, nie zawahałbym się nawet przez chwilę. Tutejsza produkcja zapewnia żywność milionowej populacji. Twoje mocne strony są inne niż moje, w dzisiejszych czasach rozumiemy to. - czarna znów skupiła swoją bardzo spokojną twarz na Polce. - Ja jestem więc takim bogiem od zarządzania. Ale na przykład już nie od wojny. To jest dziedzina bardziej dla Homo Ablus, twój rodzaj dominuje we wszystkich aspektach obrony Domeny Ludzkiej, przed wrogami z zewnątrz i wewnątrz. - Kai’Re westchnęła - Ja więc mogę decydować o losie podległych mi plantacji, osiedli, instalacji. Mogłabym zainicjować zmianę orbity jakiegoś księżyca, ale nie mam władzy choćby nad jednym żołnierzem z prawdziwego zdarzenia. Dystrybucja takiej władzy nie jest opłacalna w myśl dyrektywy Rady Ziemian. - “bogini” przewróciła oczami - zapewniono mnie, że dla kogoś z twojej ery będzie zrozumiałe, gdy wspomnę jeszcze o animozjach między różnymi sektorami dowodzenia. Ale… dosyć tej preambuły.

- Mam problem na jednej z przypisanych mi planet. Widzisz, to jest planeta, na której mamy populację ludzi z wczesną cywilizacją, nieświadomych ogromu Domeny Ludzkiej. Nazywamy takie planety Depozytowymi, choć możesz usłyszeć jak ktoś wulgarnie określa je “Farmami”. Na planecie ukrył się przestępca, prawdopodobnie dezerter. Ktoś taki, posiadający zaawansowaną wiedzę i wyszkolenie, podobny do twojego endoszkielet i siłę, mogący przechodzić przez prymitywne drewniane czy kamienne budynki jakby ich tam w ogóle nie było, może poczynić ogromne szkody w ludzkiej populacji. Zwróciłam na to uwagę… “bogom wojny” jednak ci uznali, iż ściganie jednego dezertera jest “niewłaściwym wykorzystaniem środków”. Cóż… to zmusiło mnie do poszukiwaniu “środków” we własnym zakresie i tu pojawiasz się ty.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 19-04-2018, 08:02   #12
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319

Wreszcie Kai’Re wprowadziła Olgę do miejsca które mogło być polaną kosmicznego drzewa zawieszoną w próżni, lub większą wersją wielkiego refektarza z olbrzymim drzewem pośrodku - to zależało od tego czy patrzy się bez lub przez różowe okulary.

Już wcześniej, Olga miała wrażenie że słyszy jakieś głosy, jednak w pobliżu drzewa została szturchnięta przez coś, kogoś niewidzialnego. Dochodziły ją też odgłosy mlaskania i przełykania.

- Zmniejszyć prywatność o pięć procent - Murzynka znów mówiła “do siebie” Olga zobaczyła teraz, że w promieniu dwudziestu metrów znajdują się dwa tuziny osób. Obcy wydawali się zajęci sobą, rozmawiali w trzech niezależnych grupach w “chińskim” języku który Olga słyszała już wcześniej. Większość postaci wyglądała zupełnie ludzko: byli murzynami, nosili takie same białe stroje co Olga i Kai’Re. Dwie postacie były inne: Kobieta o pełnych kształtach choć niższa nawet od Kai’Re. Jej skóra czarniejsza nawet od murzyńskiej, podobnie jak pozbawione białek oczy. Nosiła długie po ziemię, popielate i gęste, porastające nawet kark włosy. Upięte były w gruby warkocz którym kobieta poruszała z gracją niby ogonem. Jej “garderoba” składała się z geometrycznej biżuterii i zdecydowanie więcej odkrywała niż zakrywała. Obca trzymała w drobnych dłoniach jabłko i przysłuchiwała się murzynowi który musiał chyba właśnie powiadać jej jakąś anegdotę.
Olga przyglądała się temu początkowo ze strachem, a potem z rosnącym zdumieniem, gdy dotarło do niej, że “duchy” nie są wrogo nastawione. I prawdopodobnie są też czymś więcej niż “duchami”.

Druga z “dziwniejszych” postaci była może i ubrana w ten sam biały kombinezon, jednak krawędzie rękawów i nogawek miały złotą barwę. Obcy mógł być młodą kobietą, albo jeszcze młodszym chłopcem, z uwagi na delikatność urody. Postać miała długie rude włosy i porcelanową cerę, swoimi dużymi zielonymi oczami spoglądała… dokładnie na Olgę.
Ta speszyła się i odwrócił wzrok, by spojrzeć gdzieś indziej.

Samo drzewo przypominało… jabłoń: z jednego grubego niczym holenderski wiatrak pnia, wyrastały setki konarów. Z nich zwisały gałęzie pełne owoców, “jabłek” wielu różnych odmian.

Kai’Re uśmiechała się gdy znalazły się przy jednej z gałęzi pełnej owoców. Olga musiała przełknąć ślinę, dochodziły ją zapachy iście z restauracji. Murzynka wodziła palcem po jabłkach aż w końcu wybrała jedno i delikatnie zerwała. Podała owoc Polce.

Jabłko wyglądało i ważyło zupełnie normalnie jednak, pachniało jednak… pieczenią! I dokładnie tak samo smakowało. Gdzieś za połową, Olga zrozumiała, że jeśli zje całe nie będzie głodna ani dziś, ani jutro.

- To jest niesamowite... - przyznała, gdy już poczuła się na tyle syta, by nie chcieć mówić z pełnymi ustami. Następnie rozejrzała się powoli.
- Ci wszyscy ludzie... oni są tu? Fizycznie? Tylko jakby niewidoczni dla nas, tak? Przesunięci na dalszy plan? - zapytała, powołując się na wiedzę Olgi z lat ‘90-tych.
Kai’Re pokiwała głową.
- Znajdujemy się niemal w centrum ludzkiego świata, ale bezpieczeństwa nigdy nie za wiele, większość stacji i jej mieszkańców jest wymazana z widoku dla przybyszów z zewnątrz, nietutejszych. Tubylcy zaś dobierają co chcą widzieć oraz kogo. Czasami jest tu całkiem tłoczno więc ta mała iluzja pozwala na odrobinę prywatności

- Powiedz mi, Olgo, czy dałam ci jakieś powody byś przypuszczała, że ktoś chce tu nastawać na twoje bezpieczeństwo? Jesteś gotowa usłyszeć o przyczynie twojej obecności tutaj? Czy może masz przedtem jakieś inne pytania, pilne potrzeby? Jestem skłonna zaoferować ci mój czas.
Polka spojrzała z namysłem na ciemnoskórą dziewczynę. Nie podobał jej się początek tej rozmowy, nie podobała jej się obcość tego co widziała i co czuła jako “swoje” ciało. Jakaś racjonalna część jej umysłu musiała jednak przyznać rację Kai’Re - póki co nie wystawiła jej zaufania na próbę. Póki co.
- Mów, czego ode mnie chcecie. - Rzekła dość obcesowo, bardziej w stylu Olgi-agentki niż Olgi-powstańca.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 19-04-2018, 10:12   #13
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

Eli zakręciło się w głowie. To wszystko mogło być jedynie bardzo dziwnym snem. Zdjęła na chwilę okulary by przetrzeć nagle bardzo zmęczone oczy.
[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/87/ec/8c/87ec8cbe166c58e8d25ae8aab0590a61.jpg[/MEDIA]
To co zobaczyła sprawiło, że szybko nasunęła je z powrotem na nos. Za dużo, za szybko i czemu do cholery wszystko na raz?!
- Potrzebuję czasu. Chciałabym zadać milion pytań ale nawet nie wiem od czego zacząć. - Zmęczonym wzrokiem spojrzała na Kai’Re. - Rozumiem, że ta sprawa, te kłopoty z dezerterem, to pilna sprawa, prawda? Nie za bardzo jest jakiś czas?
Kai’Re machnęła ręką.
- Ciągle trzeba tam dolecieć, przynajmniej jedna przesiadka będzie obowiązkowa. W układzie słonecznym nie mamy nawigatorów którzy są w stanie zabrać pojazd przez Niematerię tak daleko. Bez takich podróży przemieszczanie się w kosmosie na duże odległości nie ma sensu. Jest więc wiele czasu na twoje pytania. Oczywiście są też łatwiejsze sposoby pozyskiwania informacji. Zresztą życie jest długie.
Ela uśmiechnęła się słabo i na chwilę zapatrzyła się na posilających się ciemnoskórych mieszkańców… właściwie czego? To było niczym łódź podwodna tylko pływało w kosmosie. Do tego miało drzewo! Agentka przejechała dłonią po głowie, chcąc przeczesać włosy i znów zaskoczył ją ich brak. Czuła, że jak tak dalej pójdzie jej mózg się zaraz usmaży.
- Potrzebuję się napić… - Mruknęła pod nosem. Wątpiła by te istoty, bo jakoś nadal ciężko było ich uważać za ludzi, spożywały alkohol.
- Och… jak bardzo normalne - uśmiechnęła się Kai’Re - zapewniam cię, że biali nie zmienili się zbytnio od czasu przed twoją ostatnią suspensją. Gdzieś po drodze możesz nawet spotkać kompanów do trucia się etanolem. Choć może nie tutaj.
- Po prostu potrzebuję chwili przerwy od tych wszystkich informacji zanim mi zupełnie odbije. Czemu mam w głowie tą drugą? - murzynka pokręciła głową.
- Z tego co słyszę, referujesz do jakiegoś rodzaju alternatywnej osobowości. Powiedziano mi, że z uwagi na uszkodzenia jakich doznałaś jest to możliwe. Dlatego uważam, że to tylko lepiej dla ciebie, że będziemy pracować razem… widzisz, Opiekunowie, “bogowie wojny” byliby wielce niepocieszeni z żołnierza z takim problemem. Podejrzewam, że mogliby chcieć ci pomóc, co wcale nie musiałoby się dobrze skończyć.
Ela opuściła dłonie, nie chcąc się irytować brakiem włosów na głowie. Zamiast tego zaczęła się bawić cienkim materiałem kostiumu, naciągając go lekko. Jak wytrzymałe mogło być to coś?

Okazało się, że kobieta może manipulować kształtem czy rozmiarem materiału gdzie jedynym ograniczeniem jest jej wyobraźnia.
- Poznam ich? Bo jak rozumiem mam się nie przyznawać do tego, że jest nas dwie? - Zerknęła na chwilę na drobną murzynkę, ta westchnęła
- Tak jak mówiłam siostro, ktoś taki jak ty, formalnie przynależy do kasty Obrońców, przynajmniej póki nie okaże się inaczej. Skoro nie mogłam dostać wsparcia w postaci obrońcy którego mogłam dostać, postanowiłam znaleźć sobie takiego, o którym jeszcze nikt nie wie. Nie ma co ukrywać trochę to nieformalne… no ale jaki by ze mnie był lider, gdybym nie próbowała wykorzystać każdego dostępnego mi atutu. Moja domena leży daleko od granic Domeny Ludzkiej, toteż możesz nie spotkać żadnego Obrońcy całe dziesięciolecia. Twój stan może się do tej pory ustabilizować. Zresztą, jeśli w międzyczasie okażesz się dobrym technikiem czy nawet… liderem, mogę osobiście zatroszczyć się o to by przeniesiono cię do innej kasty. - murzynka postukała placem po brodzie. - Albo jeszcze lepiej… mogłabyś zamieszkać na jednej z planet które leżą w mojej jurysdykcji i sobie tam… spokojnie oddawać się przyjemnościom, w przerwach póki nie miałabyś nic do roboty, co z uwagi na wspomnianą już przeze mnie odległość systemu od granic Domeny, może trwać latami.

Ela zaczynała mieć poważne obawy, że jeśli murzynka właduje jej teraz jeszcze kilka informacji, to przy jakimkolwiek dostępie do tego “etanolu” zostanie co najwyżej alkoholikiem. Wzięła głębszy oddech. Nie miała bladego pojęcia o co chodzi Kai’Re. Jakim przyjemnościom? Miałaby uprawiać ogródek. Profesorka na chwilę ożywiła się. NIby jak, po tym wszystkim? Do tego te “systemy”. Może profesorek by coś kojarzył, ale dla niej kosmologia nigdy nie była niczym interesującym… no dobra po prostu miała inne problemy na głowie.
- Mówiłaś, że jest sposób by szybciej przekazać mi wiedzę. Wiesz boję się, że co nieco może mi umykać bo po prostu nie rozumiem terminologii, którą się posługujesz.
 
Aiko jest offline  
Stary 21-04-2018, 09:25   #14
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Jej rozmówczyni bynajmniej nie wydawała się w najmniejszym stopniu urażona - przeciwnie, wyglądało na to, że ceni otwartość.
- Olgo - zaczęła niższa kobieta składając dłonie w piramidkę - zadbam o to, by wyekwipowano cię w sprzęt, dzięki któremu samodzielnie dotrzesz do istotnych informacji związanych z funkcjonowaniem Domeny Ludzkiej. Teraz, by wyjaśnić ci pokrótce sytuację, posłużę się pewnymi uproszczeniami. Nie wnikam w jakim okresie dziejów dokładnie wyrosłaś, jeśli w ogóle to wiemy. Wiem natomiast, że z racji kompetencji, w twojej erze, kogoś takiego jak ja, nazywano by bogiem. - Kai’Re wyciągnęła uspokajająco ręce, lecz Olga zrobiła krok w tyłu - oczywiście jak zresztą możesz nawet teraz zobaczyć, nie jestem przedstawicielem jakiegoś innego gatunku, jestem człowiekiem tak jak ty i większość mieszkańców Domeny Ludzkiej. Zajmuje swoje stanowisko z racji kompetencji a nie… - czarna zastanowiła się przez momencik - a nie z racji jakiś nadprzyrodzonych mocy, magii. Faktem jednak pozostaje, że decyduje o losie planety i wszystkich jej mieszkańców. - Kai’Re przeniosła wzrok na drzewo. - Przeznaczyłabym znaczne środki na ochronę ciebie i każdego innego przynależnego mi człowieka lub pokrewnego. Jednak jeśli miałabym wybierać między tą plantacją a życiem jednego czy tysiąca ludzi, nie zawahałbym się nawet przez chwilę. Tutejsza produkcja zapewnia żywność milionowej populacji. Twoje mocne strony są inne niż moje, w dzisiejszych czasach rozumiemy to. - czarna znów skupiła swoją bardzo spokojną twarz na Polce. - Ja jestem więc takim bogiem od zarządzania. Ale na przykład już nie od wojny. To jest dziedzina bardziej dla Homo Ablus, twój rodzaj dominuje we wszystkich aspektach obrony Domeny Ludzkiej, przed wrogami z zewnątrz i wewnątrz. - Kai’Re westchnęła - Ja więc mogę decydować o losie podległych mi plantacji, osiedli, instalacji. Mogłabym zainicjować zmianę orbity jakiegoś księżyca, ale nie mam władzy choćby nad jednym żołnierzem z prawdziwego zdarzenia. Dystrybucja takiej władzy nie jest opłacalna w myśl dyrektywy Rady Ziemian. - “bogini” przewróciła oczami - zapewniono mnie, że dla kogoś z twojej ery będzie zrozumiałe, gdy wspomnę jeszcze o animozjach między różnymi sektorami dowodzenia. Ale… dosyć tej preambuły. - kobieta usiadła na podłożu wśród konarów i liści i zachęciła Olgę by ta spoczęła obok niej. Kobieta jednak nie poruszył się, przyglądając rozmówczyni ponuro. Wciąż jednak słuchała, gdy ciemnoskóra mówiła dalej:
- Mam problem na jednej z przypisanych mi planet. Widzisz, to jest planeta, na której mamy populację ludzi z wczesną cywilizacją, nieświadomych ogromu Domeny Ludzkiej. Nazywamy takie planety Depozytowymi, choć możesz usłyszeć jak ktoś wulgarnie określa je “Farmami”. Na planecie ukrył się przestępca, prawdopodobnie dezerter. Ktoś taki, posiadający zaawansowaną wiedzę i wyszkolenie, podobny do twojego endoszkielet i siłę, mogący przechodzić przez prymitywne drewniane czy kamienne budynki jakby ich tam w ogóle nie było, może poczynić ogromne szkody w ludzkiej populacji. Zwróciłam na to uwagę… “bogom wojny” jednak ci uznali, iż ściganie jednego dezertera jest “niewłaściwym wykorzystaniem środków”. Cóż… to zmusiło mnie do poszukiwaniu “środków” we własnym zakresie i tu pojawiasz się ty.
Polka w pierwszej chwili miała się roześmiać. To było czyste szaleństwo lub raczej świetny motyw na scenariusz filmu s-f z Bradem Pittem. Tego to wszędzie pchali... w latach ‘90-tych XX wieku.
- Dlaczego mam z tobą współpracować? - zapytała wreszcie, wciąż stojąc w oddaleniu.
Siedząca przed Olgą “bogini” zadzierała do góry nosa by zachować kontakt wzrokowy z górującą nad nią Polką.
- Pytanie brzmi: dlaczego miałabyś tego nie robić? Masz coś lepszego do roboty hm? W dzisiejszych czasach wszyscy ludzie i pokrewni pracują, każdy do czegoś dąży, chce się w czymś realizować. Chcesz coś mieć, wykonujesz pracę by to osiągnąć. Mam kilku białych znajomych, ale nigdy nie socjalizowałam się z żadnym wojskowym. Jeśli chcesz być dla mnie jędzą, będę musiała się ciebie pozbyć: w suspenser cię z powrotem nie wsadzę, bo co to za zarządca, który sprawną i wysokiej jakości specjalistę wprowadza w suspensję? Jak miałabym wytłumaczyć takie marnotrawstwo zasobów? Domena Ludzka wymaga najwyższej możliwej produktywności. Pozostanie mi więc odesłanie cię do armii… tylko coś mi się wydaje, że “bogowie wojny” wypełnią ci harmonogram po brzegi. Szkieletyzację nawet po tych wszystkich tysiącleciach wciąż przeżywa kilkanaście procent kadetów, komuś takiemu jak ty po prostu nie odpuszczą, wyślą cię na jakąś wojnę pewnie, przecież w kosmosie nie jesteśmy sami... - Kai’Re wstała i uśmiechnęła się - Za to u mnie… wyślę cię na powierzchnię planety gdzie poza tym jednym przestępcą nie ma absolutnie żadnego zagrożenia dla kogoś takiego jak ty, prawie jak urlop! - zachęcała. - zresztą, czemu nie powiesz mi co byś chciała? Każdy przecież czegoś chce.

***

330
Kai’Re pokiwała głową.
- Ja nawet nie rozumiem twojego języka ani nim nie mówię. Po prostu mam w sobie wiele maszyn, które tłumaczą dla mnie takie rzeczy. Inne pozwalają mi kontrolować urządzenia znajdujące się w różnych miejscach fizycznie niepołączonych z moim ciałem. Dla kogoś nie obeznanego z technologią wygląda to jak “magia”. Jest na twoim ciele wiele punktów przez które moglibyśmy wyposażyć cię w takie implanty. Alternatywnie, znajdując się tutaj możesz po prostu zadawać pytania na głos i SO, Świadomość Okrętu udzieli ci odpowiedzi. Gaia 3, proszę potwierdż.
- Potwierdzam - rozległ się głos “gejszy”
- Słyszałam co nieco tych “informacji” na początku. - Ela zmarkotniała trochę. Puściła materiał pozwalając mu wrócić do oryginalnego stanu. Chwilę nawet kusiło ją by zrobić z niego coś bardziej znajomego, ale to mogło poczekać. - Jej wypowiedź składała się głównie ze słów “niejawne”, “nieznane” i “poufne”. - Już pominęła fakt, że gadanie ze ścianami też nie było najlepszym pomysłem, skoro już i tak mogła gadać sama z sobą. - Jakich punktów na ciele? Chcesz powiedzieć, że wczepiacie sobie informacje. - Jej wyobraźnia podpowiedziała obraz wielkiego kleszcza, który szepcze coś pod skórą. Wizja była na tyle obrzydliwa, że Elą aż lekko zatrzęsło.
Wyglądało na to, że sama Kai’Re chwilę się zastanawia.
- Pewnie można by było tylko po… chociaż nie, żołnierze mają coś takiego, bo tam gdzie przebywają… - murzynka spojrzała na Polkę. - wybacz, może faktycznie przyda się tutaj ktoś lepiej rozeznany w historii, bo nawet ja widzę, że informacje, które właśnie przewijają mi się na soczewkach oczu są dla ciebie niezrozumiałe. - kobieta rozejrzała się po okolicy - przywołać Słonko 54.
- Już tu jestem Opiekunko Kai’Re - ciemna postać, która wcześniej przyglądała się Elżbiecie zmaterializowała się obok Polki i “bogini”. Agentka przyjrzała się kolejnej czarnoskórej istocie. Była ciekawa co tutaj znaczy, że ktoś jest rozeznany w historii. Sama co nieco wiedziała na ten temat. Tylko, że jej wiedza dotyczyła jej świata i chyba mogła być lekko nieaktualna. Uśmiechnęła się nie do końca wiedząc jak tutaj wygląda witanie się. Kiedyś czytała, że carnoskórzy w afryce maja jakieś inne zwyczaje ale chyba nie zależało brać na nie teraz poprawki.
- Słonko - Kai’Re skłoniła dość pretensjonalnie głowę przed kobietą - oddaje to w twoje ręce, jestem potrzebna gdzie indziej. - to powiedziawszy powtórzyła pożegnalny gest jeszcze raz, tym razem względem Elżbiety i zaczęła się oddalać. - prywatność sto procent - powiedziała jeszcze nim jej sylwetka całkowicie zniknęła z widoku.
- No cześć - Słonko odezwała się do Polki gdy zostały “same”. - Trochę głupie imię Słonko 54 nie uważasz? Elżbieto? To polskie, czy się nie mylę?
- Słonko przypomina bardziej pseudonim, albo ksywkę, ale nie jest dziwne. - Ela mimo woli uśmiechnęła się. Zejście z tematu tego co z nią zrobiono na chwilę dało odpocząć skołatanej głowie. - A Elżbieta chyba jest… było popularne w wielu krajach, ale tak jestem z Polski.Co znaczy że znasz sie na historii?
Słonko westchnęła, Elżbieta mogła dokładnie przyjrzeć się jej całkowicie czarnym oczom.
- Uryci żyją znacznie dłużej niż ludzie. A ja jestem jedną z nich, dokładnie Azigiem, “kosmitką” “ufoludkiem” spędziłam z wami już trzy, może cztery razy po trzysta lat. No to się trochę nauczyłam. Ludzie nie uczą się historii, tylko czerpią z wiedzy zapisanej w maszynach wtedy kiedy jest to im w danym momencie potrzebne.
- Za moich czasów czerpano z wiedzy zapisanej w książkach. To wszystko… także wydaje się jakby ktoś wyciągnął to z jakiejś bajki. - Ela rozejrzała się po okolicy głównie po to by nie skupiać wzroku na goliźnie swojej rozmówczyni. - Co stało się z Polską? Gdy miałam wypadek nadal trwała wojna. - Profesorka w jej głowie wydała się być zbita z tropu. Jaka wojna? Ela poczuła jak świat, który kojarzy zaczyna się delikatnie rozjeżdżać.
Słonko pokiwała głową.
- No, właśnie tak jest, zadajesz pytanie i odpowiedz zostaje dla ciebie wyszukana ze wszystkich możliwych stron wszystkich dostępnych książek. Dlatego od maszyny możesz usłyszeć “niejawne” “brak danych” i tym podobne. Kai’;Re jak większość ludzi ma takie “soczewki” na własnych oczach i na nich cały czas wyświetlają jej się informacje. Wyświetlają znaczy pokazują, tak jak strony książki, ale że jest to przezroczyste to dalej widzi wszystko przed oczami. Standardowy model wymaga by pytania zadawać na głos ale Kai’Re oczywiście ma lepszą wersję: większość swoich pytań może myśleć. Dla ciebie wygląda to tak, że ona wie wszystko o wszystkim, ale tak naprawdę ma po prostu pod ręką wszystkie biblioteki na raz. To dlatego ludzie nie uczą się tak jak w twoich czasach, zapamiętywanie nie ma dla nich znaczenia.
Ela słyszała o soczewkach tyle, że korekcyjnych. Były potwornie drogie i nosili je raczej tylko bardzo dobrze sportowcy, ze Stanów lub innych bogatych państw. Musiało to działać trochę jak rzutnik, którego podkładem jest na przykład zadrukowana mapa. Widziała coś takiego na uczelni, tylko skąd były wyświetlane?
- Chyba mniej więcej rozumiem… - Agentka spróbowała na chwilę skupić wzrok na czarnych oczach swojej rozmówczyni, ale szybko zdała sobie sprawę, że długo tak nie da rady.
- Polska jak i reszta krajów Europy nie istniała już w dwudziestym trzecim wieku ery tak zwanej chrześcijańskiej. To chyba nie był podbój a jakiś rodzaj współpracy między narodami, taki sojusz czy coś. WIdzisz, historia do początków Ery słonecznej jest niepełna z uwagi na wojnę jaka nastąpiła przed nią. W jakimś momencie ludzie powierzyli większość swoich danych bardzo delikatnym nośnikom i w czasie globalnego konfliktu większość wiedzy została zniszczona. To co wiem o Polsce, Doktorze Dolittle, Demokratycznej Republice Konga, czy Wergiliuszu pochodzi z odnalezionych czasem książek.
Od Ery słonecznej dochodzi jeszcze cenzura, więc niektórych informacji nie uświadczysz nawet jak gdzieś tam są.
Teraz jest 2518 roku Ery Słonecznej. Na Ziemi, w której jurysdykcji jesteśmy, to jest 366 rok Ery Strzelca.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 22-04-2018, 23:04   #15
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
330

Ela otworzyła szerzej oczy. Jej kraj nie istniał? Była jeszcze większa wojna? Z tego co ją uczono ludzie bili się od niepamiętnych czasów, czemu mieliby przestać. Więc to jej głowa łyknęła nawet płynnie.
- Macie coś takiego jak cenzura? Jak wygląda teraz ziemia? Mogłabym ją zobaczyć? - Czuła, że potrzebuje tego. Jakiegoś potwierdzenia, że to o czym słyszy wydarzyło się naprawdę, że to nei tylko sen.
- Co w tym dziwnego? To słowo jest stare nawet na moje standardy. Rada Ziemian, współczesny rząd Domeny Ludzkiej, czyli tej części kosmosu jaką zajmujecie wraz z nami, Oczyścił Ziemię z większości infrastruktury, przywracając jej wygląd sprzed cywilizacyjnej ekspansji. Wciąż produkuje się tam żywność, jest tam wiele rezerwatów w których żyją ludzie. Są też dwa osiedla Urytów: Sagów oraz podobnym mi Azigów.

- Poza stolicą Ziemian, Heliopolis, nie ma tam żadnych miejsc jakie ty nazwałabyś miastem. Mogłabyś poprosić Kai’Re o wycieczkę, jeśli naprawdę cię to interesuje. Europę porastają niemal w całości lasy.
Ela aż opuściła wzrok. To wszystko co znała, te budynki, które ludzie z takim uporem ratowali, badali. Miasta rosnące od tysiącleci. To wszystko przestało istnieć. Próbowała wprowadzić to do swojej głowy ale jakoś informacja uparcie się odbijała. Nawet jej Toruń?! Jej dom, ogródek, jej dzieci już nie żyją.
- To niemożliwe. - Podniosła wzrok na murzynkę, chcąc zobaczyć, że ta żartuje. To musiał być tylko jakiś zły sen. Albo dowcip! Na pewno stoi teraz w jakiejś scenografii do filmu. Słonko ma pewnie na oczach te soczewki dlatego wyglądają tak dziwnie. - Potrzebuję jakiegoś dowodu. Czegokolwiek. To musi być jakiś głupi dowcip, jakiś sen…
- Wy ludzie… - Słonko uśmiechnęła się pokazując równiuteńkie białe zęby - Dowodów jest pełno choćby dookoła, więc spytam: skoro nie wierzysz i potrzebujesz dowodu, jaki dowód będzie dobry? Czy przypadkiem nie taki w który uwierzysz?
- Taki byłby najlepszy… - Ela rozejrzała się wokół. - To wszystko wygląda jak scenografia.
Tym razem Słonko parsknęła.
- Dla ciebie to nie wygląda jak scenografia, dla twoich oczu, te holo… znaczy te obrazy wyglądają lepiej niż rzeczywistość. Zmysły ludzkie są słabe. - obca zbliżyła twarz do twarzy Elżbiety, musiała oczywiście stanąć na palcach, zrobiła dokładnie to, stojąc na paliczkach zachowywała idealną równowagę - ja dokładnie widzę najwyższe wieże Heliopolis nawet stąd, gołym okiem. Gdzieś tutaj kręci się Sag, który słyszy każdą kroplę twojej krwi wpływającą i wypływającą z twojego serca, ze wszystkich serc na stacji. To co ty widzisz, słyszysz i czujesz można łatwo oszukać, naśladować. Proponuję uzbroić się w cierpliwość i zadecydować sama w co chcesz wierzyć. Na początek, skoro to scenografia, spróbuj ją “rozsunąć”, rozwalić.
- Kaj’Re powiedziała, że będzie broniła tego miejsca za wszelką cenę. - Ela westchnęła - Jakoś nie chciałabym jej podpaść.
- O widzisz, to brzmi rozsądnie, czyli jednak przynajmniej Opiekunka nie wydaje ci się aktorką. Polka podniosła wzrok natrafiając wprost na spojrzenie Słonka. - To twoje naturalne oczy czy masz soczewki jak Kai’Re?
- No jasne, że naturalne, przecież nie jestem człowiekiem. Oczywiście mamy wspólnych przodków sprzed milionów lat i te sprawy. WIesz, my Uryci nie jesteśmy tacy inteligentni jak ludzie, po prostu długo żyjemy. Miałaś kiedyś psa? Ile sztuczek możesz go nauczyć przez dwadzieścia lat? Ile mogłabyś go nauczyć przez dwieście? A ile przez dwa tysiące? Cóż, to ciągle byłby pies więc pewnie nie jakoś tam strasznie wiele, ale taką małpkę już tak. Dla ludzi wydajemy się super inteligentni, ale tak naprawdę jesteśmy bardziej zwierzętami… - Słonko mrugnęła - oczywiście ludzie też są, tylko te wielgaśne mózgi sprawiają, że o tym zapominają.
- Za nic w świecie nie powiedziałabym, że jesteście zwierzętami. - Ela uśmiechnęła się do murzynki. To, że co chwilę nie słyszała kolejnych niezrozumiałych słów bardzo ułatwiało kontakt. - Czy wiesz, o co poprosiła mnie Kai’Re?
- Ciągle słyszę lepiej niż ludzie. Opiekunka chce żebyś rozwiązała problem dezertera który zagnieździł się na jednej z podległych jej planet.
- Mogłabyś mi zdradzić coś więcej? - Ela spojrzała na murzynkę z nadzieją. Jakoś dużo łatwiej rozmawiało się jej ze Słonko. Może to przez tą jej “wiedzę historyczną". - mówiła, że mam zostać obrońcą, ale mogę być technikiem lub liderem. - Agentka starała się odtworzyć jakieś słowa klucze. - Że leciałabym tam jakiś czas… boże nawet nie wiem co to dokładnie ten endoszkielet… jakie możliwości ma mi niby dawać. - W głosie Eli pojawiła się rezygnacja. Może rzeczywiście powinna się rozejrzeć, upewnić że wszystko wokół jest prawdziwe. Tylko co zrobi wtedy?
- No tak, ludzie dzielą się na trzy kasty: Obrońców, Techników i Liderów. Te nazwy, jak wszystkie ludzkie słowa są czasem trochę mylące. Liderzy to po prostu jednostki które z natury są dobre w zarządzaniu, to jest część tego kim są. Podobnie z Technikami, najlepiej realizują się gdy coś tworzą, budują, rozwiązują. Jeśli chodzi i Obrońców, to przyjęło się, że jeśli ktoś nie nadaje się do żadnej innej kasty, to ląduje właśnie tam, bo łatwiej kogoś nauczyć walczyć i wykonywać rozkazy niż być mądrym i wybitnym. No ale to nie tyczy się wyspecjalizowanych, elitarnych grup jak na przykład oficerowie, no i oczywiście Juggernauci: ludzie szkoleni od dziecka na super żołnierzy tylko po to, by po kilkunastu latach dostać tą szansę i przeważnie umrzeć w czasie szkieletyzacji.
Ela otworzyła szerzej oczy. Kimś takim była dla nich. Tym Juggernautą? Tyle, że ona nigdy nie chciała nim być, nie szkoliła się całe życie w tym celu. Ktoś zrobił to wbrew jej woli! Wspomnienie bólu sprawiła, że lekko nią trząchnęło. Jak ktoś mógłby chcieć czegoś takiego?!
- Najprościej rzecz ujmując zamiast kości masz metal czy inny twardy materiał ale to nie wszystko: przecież gdyby w człowieka czy inne zwierzę tak po prostu wkroić obce ciało to zostałby inwalidą. Cały twój organizm jest odpowiednio zmodyfikowany tak by ten nowy szkielet utrzymać, jeśli chcesz więcej technicznych detali spytaj SO. Coś co zauważysz od razu albo już zauważyłaś to fakt iż jesteś znacznie silniejsza, szybciej się regenerujesz, jesteś odporniejsza na ekstremalne temperatury. Fajnie co nie? Zanim spytasz czemu wszystkim tak nie robią przypomnę tylko, że większość ludzi umiera podczas szkieletyzacji i kiedy mówię większość, mam na myśli nawet i dziewięćdziesiąt procent. A nikt nie jest przypadkowy, ćwiczą od dziecka by być w jak najlepszej formie fizycznej i psychicznej. Zresztą… chcesz zobaczyć? Możemy hmm… obejrzeć film.
Silniejsza? Odporniejsza na temperatury? Ela spojrzała na swoje dłonie jakby te mogły jej coś powiedzieć. Po chwili zacisnęła je w pięści. Powinna sprawdzić jak silna jest, to… to mógłby być dowód dla jej głowy. Coś co przekuje tą scenografię w rzeczywistość. Podniosła wzrok na Słonko.
- Chciałabym zobaczyć. Pamiętam ból. Potworny ból. Chcę wiedzieć co mi zrobiono. - W jej głosie pojawiła się determinacja.
 
Aiko jest offline  
Stary 01-05-2018, 18:15   #16
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację

319
Polka odruchowo zaczesała włosy do tyłu, by tym gestem ukryć nerwowość, która w niej narastała. Olga-agentka gwiazd czuła bowiem jak grunt ucieka jej spod nóg. Tym razem to jednak Olga-powstaniec była w stanie ogarnąć sytuację. Wielokrotnie wszak mówili w podziemiu o torturach, na jakie mogą wystawić ich Niemcy, o tym co trzeba robić, by chociaż umrzeć jak bohater.
- Chcę... spotkać się z bogami wojny zatem. - Powiedziała ze złośliwym uśmiechem. - Myślę, że chętnie porozmawiają ze mną o twojej niesubordynacji... czy jak to tam zwał i ingerowaniu w kwestie, które miałaś pozostawić same sobie.
- Tego nie wiem - odpowiedziała Kai’Re - jest raczej pewne, że nigdy nie trafisz tak wysoko, jednak nie mam zamiaru nastawać na twój wybór. - murzynka nie okazała żadnej zmiany w swojej postawie, zdawała się całkowicie opanowana niezależnie od tego jaką informację dostanie na twarz.
Albo była świetną aktorką.
Albo i to i to.
Kai’Re podniosła się sprężyście i wygładziła tkaninę na udach.
- Wszyscy ludzie w Domenie są przypisani do jednej z trzech kast: Obrońców, Techników i Liderów. Istnieje też wiele podgrup. Poza tą hierarchią znajdują się zazwyczaj sawanci, wyłączeni z niej są mieszkańcy rezerwatów i depozytoriów. Przynależność do określonej kasty często determinuje samo urodzenie, jednak formalne przyporządkowanie odbywa się zazwyczaj w pierwszych latach życia. Zaoszczędziłaś któremuś z nas chwilę pracy samodzielnie potwierdzając swoją przynależność do kasty obrońców - Kai’Re westchnęła - mogłam… zostawić cię w depozytorium po wykonaniu zadania, ale skoro wojna jest twoim żywiołem, byłoby z mojej strony wysoce niemoralne odbierać naszemu żywopłotowi jedną z jego igieł…

- Każdej doby wysyłam flotom zaopatrzenia, za chwilę dowiem się z którym polecisz.
- Wciąż nie wyraziłam zgody. - Powiedziała zimno Olga i zacisnęła pięść.
Kai’Re aż pobladła, a kiedy murzyn robi się blady, to coś musi być na rzeczy.
- No to najwyższy czas się wreszcie obudzić siostro! - kobieta poderwała się tak gwałtownie jak żagiel szarpnięty przypływem silnego wiatru. Podparta pod boki spoglądała na Olgę z wyrazem twarzy wskazującym na to, że odliczanie się rozpoczęło i wybuch czarnej czaszki w przypływie złości nastąpi wkrótce.
To było szaleństwo. Bunt w obcym świecie, bez znajomości jego zasad. A jednak... co miała do stracenia?
Jakiś głos w głowie podszeptywał “życie”. Tak, mogła umrzeć, ale... umarła już przynajmniej dwa razy. I przeżyła - jakkolwiek paradoksalnie to nie brzmiało.

- Spróbuj mnie więc obudzić. Jeśli potrafisz. - Powiedziała cicho, stojąc naprzeciwko dziewczyny z zaciśniętymi pięściami, na lekko rozstawionych nogach. Pamiętała... lub wydawało jej się, że pamiętała, jak w czasie wojny wielu tak stawało z jej braci i sióstr nim trafili do szwabskiej furgonetki lub zostali zabici. To była pozycja oporu. I zimnej agresji. Olga nie zamierzała łatwo ulegać.
- Prywatność sto procent - powiedziała Kai’Re i dosłownie wszystko znikło: nie tylko widok innych osób, ale i samo pomieszczenie. Pozostała tylko Olga, jej gospodyni, oraz nieskończona, czarna przestrzeń kosmosu, porozświetlana gdzieniegdzie odległymi gwiazdami. Sama Ziemia była teraz daleko pod stopami. Kai’Re podeszła jeszcze bliżej Olgi, ubrania kobiet niemal się stykały. Murzynka spuściła wzrok na dłonie wyższej kobiety. Jeśli “bogini” miała w sobie wcześniej jakąkolwiek złość, ta musiała zniknąć razem z całym otoczeniem.
- Spróbuję więc - powiedziała wreszcie obejmując delikatnie pięść Olgi we własne dłonie i subtelnie kierując ją ku górze, w stronę własnej grdyki. Murzynka opuściła po sobie ręce i uniosła spojrzenie na twarz Polki.
- Jeśli ktokolwiek mógłby zostać tu skrzywdzony to tylko ja. Nie życzę ci źle, siostro. Nie mam nad tobą władzy i jeśli chcesz połączyć się z armią, nie zatrzymam cię. Wiedz jednak, że jest to jedyny kierunek w jakim możesz się udać, przynajmniej… na razie. Kai’Re schowała dłoń za plecami, po chwili jej ubranie zniknęło, nie zsunęło się, nie opadło, po prostu zniknęło. Ciało murzynki pokrywały geometryczne tatuaże i rytualne blizny.
- Nie zawsze byłam tym kim jestem teraz, urodziłam się na Ziemi, w afrykańskim rezerwacie homo niger. Kiedy jako dziecko go opuściłam, spędziłam długie lata by zostać pełnoprawnym liderem. Kasta jest zdominowana przez czarnych od wieków, jednak ja musiałam nadrobić edukacyjne zaległości, zajęło mi ponad sto lat by być tu, gdzie teraz jestem. Dziś patrzymy na ciebie Olga, przez pryzmat tego czym teraz jesteś: wysokiej jakości wojownikiem. - Kai’Re zbliżyła ostrożnie dłoń do skroni Polki. - Nie znam twojej historii, nie było przy tobie żadnych danych. Z medycznych informacji jednak wynika, że twój umysł został znacząco uszkodzony, zgaduję, że masz problemy z pamięcią, luki, sprzeczne wspomnienia, to rodzi w tobie niepokój, agresję. - Kai’Re wzruszyła ramionami - W przeszłości ludzkość popełniła wszelkiej maści zbrodnie, może ktoś cię porwał, torturował, traktował jako obiekt doświadczalny, może sama się zgłosiłaś, tylko teraz nie pamiętasz? Dziś tutaj - murzynka rozłożyła ręce pośród gwiazd - to nie ma dla nikogo żadnego znaczenia. Trafisz do armii, gdzie będziesz pracować dla dobra nas wszystkich. Jeśli ty, lub twoi zwierzchnicy odkryją w tobie zdolności, które przynależą innej kaście, na pewno twój potencjał nie zostanie zmarnowany. Ja mam osobisty interes w tym byś pracowała dla mnie. Współcześnie nasi wojownicy wyposażeni są nie tylko w podobne twojemu ciała, ale i ogromną dyscyplinę mentalną. Miałam nadzieję, że twój, nieuporządkowany, antyczny umysł jest bardziej skłonny skupić się na hedonistycznych przyjemnościach. Miałam nadzieję, że będę mogła cię kupić i mieć cię dla siebie. - Kai’Re uśmiechnęła się - każdy dobry lider powinien wykorzystać sytuację jeśli się takowa nadarza. Oczywiście, jeśli nie chcesz, odeślę cię do floty, tam gdzie przynależysz. To ja daję ci wolną wolę. Za ograniczoną liczbę opcji możesz winić tylko los.
Olga słuchała i słuchała, a jej palce nawet nie drgnęły. Z jednej strony czuła, jak kobieta manipuluje nią, jak wpływa na nią choćby odsłaniając swoją nagość, która kojarzy się z bezbronnością w przypadku tak małej istoty... Z drugiej jednak nie mogła odmówić jej racji, gdy wspominała choćby o lukach w pamięci i dezorientacji, która przeradzała się w agresję.
- Opowiedz mi dokładnie co mam zrobić... i kto jest moim celem. - Powiedziała wreszcie, cofając dłoń. By jednak podkreślić, że nie poddała się jeszcze, dodała po chwili. - Przemyślę to, gdy dowiem się więcej.
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 01-05-2018, 22:40   #17
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Kai’Re obróciła się i zgrabnie znów dotknęła swojego karku. Strój murzynki pojawił się po raz kolejny.
- Agoge, Nowa Ziemia, tryb exploracji - “bogini” powiedziała w przestrzeń. Czeń kosmosu zaczęła się rozjaśniać aż pozostała tylko znajoma już, jaskrawa biel a potem…
...A potem Kai’Re i Olga stały pośród zielonych mchów tundry. Nie były tam same. Setki drobnych postaci - dzieci, przemieszczały się dokoła. W zasadzie wszystkie latorośle były białe, a jeśli zdarzało się jakieś zabłąkane murzyniątko, to i tak ciężko byłoby je zidentyfikować. Olga nie odczuwała żadnego wiatru, żadnej zmiany temperatury, jednak to co widziały jej oczy, przywodziło na myśl skojarzenie: Zimno. Dzieci były sine, a ich skąpe, przypominające łudząco harcerskie mundurki odzienia na pewno nie mogły dać im wystarczającej ochrony przed żywiołami. Młodzi ludzie pogrążeni byli w ćwiczeniach fizycznych, ćwiczeniu musztry, nawet dość brutalnych walkach jeden na jeden oraz… wielu przeciw jeden. Dzieci nie mogły mieć wiele więcej niż sześć lat. Tą ogromną chmarę nienaturalnie wręcz zdyscyplinowanej młodzieży nadzorowało dosłownie kilku dorosłych. Ogromne, imponujące sylwetki opiekunów i opiekunek, górowały nad smykami. Dorośli nosili mundury skrojone na podobną modłę co te należące do ich wychowanków. Na wydatnych kościach policzkowych, łukach brwiowych czy dłoniach odznaczały się małe, metaliczne gwinty i wkręty, zupełnie jakby coś miało być do nich przykręcone.
- Przewiń - powiedziała Kai’Re. Miejsce pozostało to samo, jednak ilość i wiek wychowanków uległ zmianie. Dzieci stały się nastolatkami, musiały mieć teraz przynajmniej po dwanaście lat. Gołym okiem Olga mogła ogarnąć ich liczbę, dwudziestu, sami biali. Trochę więcej chłopców. Twarze dorosłych opiekunów były wciąż takie same, za to dzieciom przybyło blizn.
- Na tym etapie szkolenia nie ma żadnych śmiertelnych ofiar. Mimo wrodzonych predyspozycji, stymulantów i systemów motywacyjnych nie każdy jest w stanie sprostać ćwiczeniom ciała i umysłu. Ci których tu nie ma, zostali przeniesieni do innych struktur obronnych, lub nawet innej kasty. Przewiń. - Tym razem otoczenie było inne, wnętrze jakiejś ogromnej… świątyni? mauzoleum? Nie, to musiała być jakaś placówka naukowa, po podłodze ciągnęły się świecące kable i przewody, ze ścian zwisały monitory. Przez korytarz przejeżdżały szpitalne łóżka a na nich spoczywało już tylko dziesięć młodych ludzi. Jeden z ośmiu chłopaków pogładził dłoń dziewczyny gdy ich łóżka znalazły się obok siebie.
- Ostatecznie tylko najlepsi zostają wytypowani do szkieletyzacji. I to tylko wtedy… gdy ich szanse na przeżycie są wystarczająco wysokie. Przewiń. -
Wygląd żelbetonowych, stylizowanych na gotyckie sklepień, świadczył iż Olga wciąż widziała ten sam kompleks. Polka i Kai’Re stały naprzeciwko dwóch, tylko dwóch łóżek. Oldze zajęło chwile rozpoznanie sylwetek dzieci, teraz, gdy ich twarze, dłonie, całe ciała stały się masywniejsze, w wielu miejscach skóra wydawała się niemal pękać w szwach. Oczywiście stalowe szwy nie mogły tak po prostu pęknąć. Na pierwszym posłaniu spoczywała dziewczyna, była odłączona od wszelkiego okablowania i jej masywna klatka piersiowa unosiła się z wolna. Ciało posiadało wiele miejsc gdzie z otwartej skóry wychodziły metalowe gwinty. Obok leżał chłopak, z którego wystawała cała masa przewodów.
- Ci którzy przeżyją, albo stają się Juggernautami - Kai’Re zerknęła na dziewczynę. - Albo... znajdujemy sposób by przynajmniej ich obdarzony żelazną wolą i dyscypliną umysł mógł wesprzeć naszą obronę. Zakończ prezentację. - Olga i jej gospodyni znów były w kosmosie.
- Proces rekrutacji i szkolenia Juggernautów od setek lat wygląda tak samo. Jest żmudny i czasochłonny jednak stawka jest za wysoka by szukać drogi na skróty. Wrogie nam istoty posiadają umiejętności które mogłyby zniewolić człowieczy umysł na długo przed tym jak zniszczą jego ciało. Pokaż prezentacje: atak J’isz - tym razem obok kobiet “po prostu” pojawił się olbrzymi ekran, zupełnie jak w ciemnej kinowej sali. Na nim, Olga mogła zobaczyć Grupę opancerzonych żołnierzy. Zbroje w żaden sposób nie krępowały im ruchów wydawały się drugą skórą zupełnie jakby… wrastały w ciało.
Oczywiście tak właśnie było. Oddział który mógł być w sile batalionu wyposażony był w broń “białą” w postaci łańcuchowych szabli oraz karabiny strzelające jakimś rodzajem świetlistych pocisków. Przeciwnikiem było kilku… “sturękich” którzy mogliby znajdować się na ilustracjach jakiegoś wydania mitów greckich.
- Ludzkość napotkała już wiele istot które okazały się nam wrogie - tłumaczyła Kai’Re - głównym zagrożeniem są wszystkie istoty Niematerii oraz J’isz. Długotrwała wojna kaleczy naszych żołnierzy fizycznie i mentalnie. Te pierwsze rany potrafimy wyleczyć, te drugie… niekoniecznie. Obrońcy monitorują stan psychiczny swoich ludzi i kiedy któryś z nich jest niezdolny do służby zostaje przeniesiony lub nawet, w skrajnych przypadkach przechodzi na emeryturę. Wypadki rzadko się zdarzają, jednak na podległej mi planecie jest jeden z nich. Mimo iż jego pancerz jest pozbawiony zasilania, dezerter stanowi śmiertelne zagrożenie dla każdego normalnego człowieka, nie wiem co mu jest, ale sam fakt, że opuścił oddział jest dowodem na jego niepoczytalność. - Kai’Re zastanowiła się chwile - granica między owczarkiem a wilkiem jest dość cienka, ale tylko z jednym chcesz zostawić owce. Dezerter powinien być zwrócony opiekunom by ci mogli ustalić co mu dolega. Mi jednak zależy przede wszystkim na bezpieczeństwie mieszkańców planety. Jeśli zabieg nie będzie chciał wrócić, jest niebezpieczny. Chcę byś zrobiła to, obrońca powinien: obroń ich przed nim.
Polka stała jak zamurowana chwilę, starając się ukryć, jak wielkie wrażenie zrobiła na niej ta prezentacja. O ile bowiem Olga z lat ‘90-tych mogłaby potraktować wszystko jak film akcji z nieco lepszymi efektami, o tyle Olga-żołnierz Powstania Warszawskiego aż za dobrze potrafiła wczuć się w sytuację. I tylko nabyta przez tę “późniejszą” Olge żyłka do biznesu sprawiła, że nie zgodziła się od razu. Zamiast tego zapytała:
- Załóżmy, że to zrobię. Że mi się uda i wykonam zadanie. Co potem? Raczej nie wierzę, byście kogoś tak nieprzystosowanego i... z tego, co mówisz, niebezpiecznego puścili luzem, prawda?
- Użyłabym raczej sformułowania “użytecznego” jednak twój sposób rozumowania prowadzi cię do właściwych konkluzji. Armia, Marynarka, ogólnie Obrońcy nie pozwolą by ktoś taki miał dużo wolnego czasu. Niewłaściwe wykorzystanie środków oczywiście by to było. Właśnie dlatego proponuję ci nieafiszowanie się nikomu na temat twojego wybudzenia. Podległe mi terytoria to nie strefa wojny. W przerwach między podobnymi zadaniami mogłabyś żyć w luksusie, nawet na jednej z depozytowych planet. Mogłabyś sobie w takim miejscu żyć jak bogacz, król czy bóg, cokolwiek tam mają. Twoje ciało nie wykaże najmniejszych oznak starości czy zużycia przez najbliższe stulecie, a nawet jeśli to tak długo jak będziesz chciała dla mnie pracować, zapewnię ci rewitalizacje. W takim układzie i ty i ja zyskujemy.

***

330
- No dobra - odparła Słonko. W odróżnieniu od Kai’Re, Urytka wydawała się naprawdę po polsku mówić gdyż ruch jej ust odpowiadał wypowiadanym słowom.
- Agoge, Nowa Ziemia, tryb exploracji - Obca powiedziała w przestrzeń. Czerń kosmosu zaczęła się rozjaśniać aż pozostała tylko znajoma już, jaskrawa biel a potem…
...A potem Słonko 54 i Elżbieta stały pośród zielonych mchów tundry. Nie były tam same. Setki drobnych postaci - dzieci, przemieszczały się dokoła. W zasadzie wszystkie latorośle były białe, a jeśli zdarzało się jakieś zabłąkane murzyniątko, to i tak ciężko byłoby je zidentyfikować. Elżbieta nie odczuwała żadnego wiatru, żadnej zmiany temperatury, jednak to co widziały jej oczy, przywodziło na myśl skojarzenie: Zimno. Dzieci były sine, a ich skąpe, przypominające łudząco harcerskie mundurki odzienia na pewno nie mogły dać im wystarczającej ochrony przed żywiołami. Młodzi ludzie pogrążeni byli w ćwiczeniach fizycznych, ćwiczeniu musztry, nawet dość brutalnych walkach jeden na jeden oraz… wielu przeciw jeden. Dzieci nie mogły mieć wiele więcej niż sześć lat. Tą ogromną chmarę nienaturalnie wręcz zdyscyplinowanej młodzieży nadzorowało dosłownie kilku dorosłych. Ogromne, imponujące sylwetki opiekunów i opiekunek, górowały nad smykami. Dorośli nosili mundury skrojone na podobną modłę co te należące do ich wychowanków. Na wydatnych kościach policzkowych, łukach brwiowych czy dłoniach odznaczały się małe, metaliczne gwinty i wkręty, zupełnie jakby coś miało być do nich przykręcone.
- Przewiń - powiedziała 54. Miejsce pozostało to samo, jednak ilość i wiek wychowanków uległ zmianie. Dzieci stały się nastolatkami, musiały mieć teraz przynajmniej po dwanaście lat. Gołym okiem Elżbieta mogła ogarnąć ich liczbę, dwudziestu, sami biali. Trochę więcej chłopców. Twarze dorosłych opiekunów były wciąż takie same, za to dzieciom przybyło blizn.
- Acha bo nie wspomniałam - wtrąciła Słonko - To oczywiście hologram, czyli takie trójwymiarowe kino, nie jesteśmy tu naprawdę, gdybyś miała jakieś wątpliwości, aczkolwiek tak wygląda jeden z ośrodków szkoleniowych na Ziemi, film jest sprzed kilkudziesięciu lat, może starszy ale to od wieków wygląda tak samo. Na tym etapie szkolenia nie ma żadnych śmiertelnych ofiar. Mimo wrodzonych predyspozycji, stymulantów i systemów motywacyjnych nie każdy jest w stanie sprostać ćwiczeniom ciała i umysłu. Ci których tu nie ma, zostali przeniesieni do innych struktur obronnych, lub nawet innej kasty. Przewiń. - Tym razem otoczenie było inne, wnętrze jakiejś ogromnej… świątyni? mauzoleum? Nie, to musiała być jakaś placówka naukowa, po podłodze ciągnęły się świecące kable i przewody, ze ścian zwisały… Obrazy z rzutnika? Kino w kinie... Przez korytarz przejeżdżały szpitalne łóżka a na nich spoczywało już tylko dziesięć młodych ludzi. Jeden z ośmiu chłopaków pogładził dłoń dziewczyny gdy ich łóżka znalazły się obok siebie.
- Ostatecznie tylko najlepsi zostają wytypowani do szkieletyzacji. I to tylko wtedy… gdy ich szanse na przeżycie są wystarczająco wysokie. Oglądamy? Przewiń troszkę.

Zanim Elżbieta mogła skupić się na otoczeniu jej uszy wypełnił okropny wrzask.
- Z jakiś technicznych przyczyn to się robi na żywca… - wyjaśniła przepraszającym tonem Słonko. Otoczenie zmieniło się trochę, to była jakaś mniejsza komnata w której centralne miejsce zajmowało szpitalne łoże… tortur. Ciało chłopaka było już otwarte w wielu miejscach a ogromne mechaniczne ramiona powoli wyjmowały z niego kości oraz organy wewnętrzne. Te jednak pozostawały połączone. Ela poczuła, a raczej wydawało się, że powinno ją zemdlić. Przy każdej czynności czuła niemal ten sam ból w swoim własnym ciele.
- Nie wiem czy zauważyłaś ale wyłączyłam zapachy - pochwaliła się 54 - to trwa kilkadziesiąt godzin, trochę przewinę - powiedziała obca i czas prezentacji przyspieszył do zawrotnej prędkości, kiedy zwolnił, Elżbieta mogła zobaczyć jak mięśnie rwą się w czasie naciągania na nieco większy niż naturalny, metaliczny szkielet. Całe ciało spowite było kłebowiskiem rurek z krwią i innymi płynami oraz kablami zasilania (chyba). Kilka metrów dalej Polka mogła dostrzec jak w nowej czaszce zamykany jest właśnie mózg, za którym ciągnął się… rdzeń, obleczony jakąś przezroczystą rurą. Ela otworzyła szerzej oczy. Przerażona przesunęła dłonią po łysej głowie. Jej także to zrobiono?!
- Przewiń.
Wygląd żelbetonowych, stylizowanych na gotyckie sklepień, świadczył iż Elżbieta wciąż widziała ten sam kompleks. Polka i Słonko stały naprzeciwko dwóch, tylko dwóch łóżek. Elżbiecie zajęło chwile rozpoznanie sylwetek dzieci, teraz, gdy ich twarze, dłonie, całe ciała stały się masywniejsze, w wielu miejscach skóra wydawała się niemal pękać w szwach. Oczywiście stalowe szwy nie mogły tak po prostu pęknąć. Na pierwszym posłaniu spoczywała dziewczyna, była odłączona od wszelkiego okablowania i jej masywna klatka piersiowa unosiła się z wolna. Ciało posiadało wiele miejsc gdzie z otwartej skóry wychodziły metalowe gwinty. Obok leżał chłopak, z którego wystawała cała masa przewodów.
- Ci którzy przeżyją, albo stają się Juggernautami - 54 zerknęła na dziewczynę. - Albo... Obrońcy znajdują sposób by przynajmniej ich obdarzony żelazną wolą i dyscypliną umysł mógł wesprzeć naszą obronę. Zakończ prezentację. - Elżbieta i jej towarzyszka znów były przy drzewie..
- Albo kim? - Ela wtrąciła się w słowo murzynce. Była ciekawa kim byli tamten chłopak i dziewczyna. Czy nadal żyli? Wzięła głębszy oddech starając się uspokoić myśli po tym co zobaczyła.
- Proces rekrutacji i szkolenia Juggernautów od setek lat wygląda tak samo. Jest żmudny i czasochłonny jednak stawka jest za wysoka by szukać drogi na skróty. Wrogie nam istoty posiadają umiejętności które mogłyby zniewolić człowieczy czy urycki umysł na długo przed tym jak zniszczą jego ciało. Pokaż prezentacje: atak J’isz - tym razem obok kobiet “po prostu” pojawił się olbrzymi ekran, zupełnie jak w ciemnej kinowej sali. Na nim, Elżbieta mogła zobaczyć Grupę opancerzonych żołnierzy. Zbroje w żaden sposób nie krępowały im ruchów wydawały się drugą skórą zupełnie jakby… wrastały w ciało.
Oczywiście tak właśnie było. Oddział który mógł być w sile batalionu wyposażony był w broń “białą” w postaci łańcuchowych szabli oraz karabiny strzelające jakimś rodzajem świetlistych pocisków. Przeciwnikiem było kilku… “sturękich” którzy mogliby znajdować się na ilustracjach jakiegoś wydania mitów greckich.
- Ludzkość i Uryci napotkali już wiele istot które okazały się nam wrogie - tłumaczyła 54 - głównym zagrożeniem są wszystkie istoty Niematerii oraz J’isz. Długotrwała wojna kaleczy naszych żołnierzy fizycznie i mentalnie. Te pierwsze rany potrafimy wyleczyć, te drugie… niekoniecznie. Obrońcy monitorują stan psychiczny swoich ludzi i kiedy któryś z nich jest niezdolny do służby zostaje przeniesiony lub nawet, w skrajnych przypadkach przechodzi na emeryturę. Wypadki rzadko się zdarzają, jednak na podległej Opiekunce Kai’Re planecie jest jeden z nich. Mimo iż jego pancerz jest pozbawiony zasilania, dezerter stanowi śmiertelne zagrożenie dla każdego normalnego człowieka i nie tylko. Nie wiemy co mu jest, ale sam fakt, że opuścił oddział jest dowodem na jego niepoczytalność. - Słonko uśmiechnęła się - Wy ludzie macie tą naturalną zdolność oswajania dzikich istot, koni, kóz, i tak dalej. Granica między owczarkiem a wilkiem jest dość cienka, ale tylko z jednym chcesz zostawić owce. Dezerter powinien być zwrócony opiekunom by ci mogli ustalić co mu dolega. Kai’Re jednak zależy przede wszystkim na bezpieczeństwie mieszkańców planety. Jeśli zbieg nie będzie chciał wrócić, jest niebezpieczny. Jeśli tak jest, może go powstrzymać tylko ktoś taki jak on sam. - Słonko spojrzała wymownie po Elżbiecie.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
Stary 04-05-2018, 14:38   #18
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
319
Olga nie czuła się przekonana, lecz starała się tego po sobie nie pokazać. Jeśli czegoś nauczyła się w wyścigu korpo-szczurów, to tego, że nie należy wychylać się na początku. Należy zbierać informacje i korzystać z tworzących się możliwości, ale nie deklarować niczego, co zwróciłoby na nią jeszcze większą uwagę.
- To brzmi sensownie. - Powiedziała, odgarniając włosy wierzchem dłoni. - Niech będzie. Zgadzam się. I... liczę na twoją wdzięczność, gdy wykonam zadanie.
Kai’Re pokiwała głową, zupełnie jakby nigdy nie przypuszczała, że konkluzja tej rozmowy mogłaby być kiedykolwiek jakaś inna.
- Słusznie. - kobieta powiedziała do stojącej naprzeciw Polki po czym przekręciła głowę na bok - potrzebuję Słonko 54.
- Jestem - kobiecy głos o wyjątkowo niskiej barwie odpowiedział natychmiast. W tym samym momencie czarna istotę która wcześniej przyglądała się Oldze pojawiła się zaraz po prawicy Kai’Re. Kai’Re nie wyglądała na zadowoloną.
- Czy te systemy maskujące są naprawdę tak marne?
- Są świetne Opiekunko, skupiłam na was wzrok zanim je aktywowałaś i śledziłam zakłócenia. Gdyby nie to mogłabym was nie zauważyć. - wyjaśniła, zaś Kai’Re tylko westchnęła.
- Wysłać raport do mechaników - powiedziała do siebie po czym zwróciła się do ciemnej - w twoje ręce Słonko. To jest Olga, mój ekspert od problemów na planetach depozytowych, to jest oficjalny opis jej funkcji i stanowiska i tyle jest jawne, plus to co sama Olga raczy powiedzieć. Olga ma swój przydział, zabierz ją proszę do doków, gdzie jeden z okrętów zabierze ją na Proximę, wampir już tam jest i czeka. Prywatność sto procent. - to powiedziawszy Kai’Re dosłownie zniknęła z widoku.
- Jasne Opiekunko. - odpowiedziała Słonko zupełnie jakby widziała oddalającą się kobietę. Obca przeniosła uwagę na Polkę.
- No cześć, jak już słyszałaś jestem Słonko 54, śmieszne imię nie uważasz? - w odróżnieniu od Kai’Re, ruchy ust Słonka dokładnie pokrywały się z wypowiadanymi przez nią słowami, wyglądało to tak jakby… naprawdę mówiła po polsku.
Przyjrzawszy się istocie... ludzkiej prawdopodobnie, Olga skinęła tylko oszczędnie głową.
- Witaj Słonko 54, jestem Olga. - Powiedziała uprzejmie. - Mam nadzieję, że w przeciwieństwie do Kai’Re ty opowiesz mi coś więcej o... tym świecie. I wytłumaczysz czym jest Proxima, wampir... i inne rzeczy, które mogą mi się przydać.
- Jasne - odparła Słonko zaczynając powoli iść - opowiem ci po drodze.

- Proxima Centauri, tak po ludzku się nazywa Aszme, “Czarne Słońce”, gwiazda wokół której krąży Ur, planeta z której pochodzę. Nie jestem człowiekiem tylko Azigiem, jedną z dwóch ras zamieszkującą Ur, są jeszcze Sagowie. Jeśli więc słyszysz coś o Urytach, albo “pokrewnych rasach” to chodzi właśnie o nas. - Idąca przodem Słonko obejrzała się za siebie i dość dziko uśmiechnęła się do Olgi. - Niektórzy z was nazywają nas czasem elfami i większości to pasuje, nie zdziw się jak któraś Azigianka albo Sag będą zgrywać “elfią” wyniosłość, to jest super zabawne. Oczywiście tak naprawdę jesteśmy genetycznie bardzo do ludzi podobni, mamy jakiegoś tam wspólnego przodka sprzed milionów lat.

- Opiekunka Kai’Re mówiła o pilocie. W odróżnieniu od niej ja rozumiem, że w twoich czasach słowo “wampir” raczej nie miało dobrych skojarzeń. Gwiazdy są bardzo daleko od siebie i podróż między nimi trwałaby latami. Nawet jeśli na samym statku trwałoby to krótko, w miejscu które opuściłaś, minęłyby dziesięciolecia, stulecia i tak dalej. Tak przynajmniej powinno być gdyby nie fakt iż poza materialną rzeczywistością istnieje jeszcze to co ludzie nazywają “Niematerią”. Posiadamy dziś technologię, która pozwala przemieszczać się między punktami w przestrzeni bez upływu czasu… znaczy tego rzeczywistego czasu. To trochę dziwne jest bo lecąc takim pojazdem podróż dla ciebie trwa kilka minut albo nawet dni, podczas gdy realnie pojawiasz się natychmiast w miejscu oddalonym o… teoretycznie dowolną odległość. - 54 znów się uśmiechnęła - Czyli… podróż zabiera ci życie, po trochu ale jednak. W rzeczywistości nie mija żaden czas ale dla ciebie minie kwadrans, doba, tydzień. To niby nie robi żadnej różnicy, bo gdyby chcieć dolecieć do Proximy to i tak trzeba by to robić konwencjonalnymi sposobami przynajmniej kilkadziesiąt miesięcy w czasie gdy realnie minęło by co najmniej kilka lat. Jednak… jeśli nie zna się “drogi” można zniknąć tu. - Słonko zatrzymała się w miejscu - i pojawić się momentalnie tu - kobieta zrobiła dwa kroki do przodu - gdy dla samego podróżującego minie wszystko pomiędzy sekundą a milionem lat. - Słonko machnęła uspokajająco ręką. - Spoko, mamy tą technologię od tysiąca lat i nigdy nie słyszałam o żadnym takim wypadku - powiedziała i znów ruszyła przed siebie, jednak rzuciła jeszcze za siebie z dzikim uśmiechem - bo jeśli by coś takiego się zdarzyło to pewnie byłoby tajne, ha!

- Dobra, jaja sobie robię. Właśnie po to jest ten Wampir, to jest taki specjalny pilot, który wie jak przez Niematerię nawigować. Główny węzeł komunikacyjny znajduje się poza Układem Słonecznym, kwestie bezpieczeństwa. Trzeba zawsze najpierw polecieć do Aszme… znaczy Proximy po waszemu. Tam też są bardziej wyspecjalizowane wampiry które robią kursy na dalsze odległości, bo ten tutejszy pilot to tylko lokalne trasy robi: Słońce-Proxima. Podróż zajmie ci jakieś kilkanaście, może kilkadziesiąt minut. Oczywiście w realnej przestrzeni nie minie żaden czas, tylko ty będziesz starsza o te minuty.
Olga przez cały czas wykładu Słonka milczała, idąc posłusznie za czarnoskórą istotą. Choć ta mówiła dużo, niewiele było zrozumiałe dla Ziemianki z przeszłości. Nie mogąc ogarnąć sytuacji (i nie chcąc wyjść na idiotkę) postanowiła podejść do tematu metodą małych kroków i uczepić się tych kwestii, które wydawały się choć w minimalnym stopniu zrozumiałe.
- Ty... mówisz po polsku. I wydaje się orientować lepiej w przeszłości... to znaczy w moim świecie niż... em... Opiekunka. - ni to stwierdziła, ni zadała pytanie o przyczynę.
- Wiesz, my Uryci tak naprawdę jesteśmy mniej inteligentni od was, może dlatego nie mamy problemu z zaakceptowaniem faktu iż jesteśmy zwierzętami. Nasze mózgi są mniejsze od ludzkich ale żyjemy dłużej, nawet bez rewitalizacji. Ile sztuczek może opanować pies przez dwadzieścia lat? Ile więcej mogłby przez dwieście? Dwa tysiące? A co mogłaby małpa? Ja mam kontakt z ludźmi od ponad tysiąca lat, zdążyłam się nauczyć nie tylko waszej historii ale i na przykład wszystkich języków o jakich mogłam się dowiedzieć. Przecież coś trzeba z czasem robić. Ludzie nie uczą się takich rzeczy. Wszystkie informacje jakie są jawne są dostępne na zawołanie, zobacz - Słonko odwróciła twarz w bok - Ile jest odmian kota domowego? - Słonko rzuciła przed siebie pytanie.
- Około sześćdziesięciu w zależności od klasyfikacji. - odpowiedziała “gejsza”.
- To jest Świadomość Okrętu, w skrócie SO. - wyjaśniła Słonko - Większość obiektów, pojazdów, ma coś takiego, jest też powszechne posiadanie podobnych rozwiązań w ubraniu czy ciele. Zazwyczaj aktywuje się je głosem ale na przykład Kai’Re może po prostu pomyśleć pytanie.
Olga skinęła głową.
- Nie wydaje mi się, żebyś była ode mnie mniej inteligentna. Chyba że ludzie faktycznie aż tak się rozwinęli. - Powiedziała raczej jako spostrzeżenie niż komplement. - A co z miejscem, do którego lecę? Co o nim powinnam wiedzieć? Jak... mam sobie tam poradzić? Wiesz, ja nie wiem niczego. Od tego jak zdobywacie jedzenie czy ubrania po broń, jeśli... jeśli mam tam z kimś walczyć.
- Z tego co usłyszałam, Opiekunka chce cię wysłać na Farmę. Rozwój kultury czy technologii na takim świecie nie będzie dla ciebie czymś “nowym”. W zależności od planety może ci się trafić coś zbliżonego do ziemskiej starożytności, średniowiecza, kto wie, może nawet coś ala “twoje” czasy. - powiedziała Słonko po czym chwyciła Olgę za dłoń i przysunęła ją sobie przed oczy. - Metabolizm twojego ciała został udoskonalony, czuję też zapach szczepionek, które ci zaaplikowano. - Słonko spojrzała Polce w oczy i ostentacyjnie pociągnęła nosem - tak, ja po prostu czuje to jak każdy inny zapach. Możesz zaspokajać głód nawet surowym mięsem, padliną, dosłownie czym się tylko da. Jeść przy tym skórę, futro, kości, liście, korę. oraz inne rzeczy, gdy schabowy nie jest dostępny.

- Możesz dostać i tak jak większość ludzi pomagać sobie komputerem osobistym KO, który będzie odpowiadał na twoje pytania - Słonko wskazała na okulary, które Olga wciąż miała na nosie - choćby coś takiego. Przy endoszkielecie powinno być CCI, centralny chip informacyjny, jak twój nie działa, czy z jakiś powodów go nie masz, to ci mogą naprawić, wszczepić. Jednak na Farmie ci się nie przyda, tam nie ma zwyczajnie zasięgu. No ale muszą cię wyposażyć choćby w soczewki z tłumaczem - będą ci się wyświetlać literki z tłumaczeniem co ktoś mówi. Będzie też fonetyczny zapis tego co ty chcesz powiedzieć. Nie dziw się, jest pewne opóźnienie między myślą a słowem i właśnie w tym czasie taki KO przygotowuje dla człowieka fonetyczny zapis.
Niewiele to tłumaczyło Oldze. Skinęła jednak głową, starając się zapamiętać jak najwięcej z paplania Słonka w nadziei, że część z jej słów stanie się zrozumiała nieco później. Nagle poczuła się bardzo samotna i zagubiona. I choć Olga z lat ‘90-tych znała to uczucie i potrafiła zepchnąć na dno świadomości, Olga “wcześniejsza” pomyślała po raz pierwszy o bliskich, których utraciła bezpowrotnie. Jacek umarł tak dawno temu, że pewnie nie miała nawet szansy, by odwiedzić jego grób. To samo z innymi. Czy w ogóle ich poświęcenie podczas Powstania miało jakiś sens? Czy ktoś o nich później pamiętał?
O dziwo, z pomocą przyszła pamięć Olgi “późniejszej. Byli bohaterami. W większości bezimiennymi, ale jednak cenionymi przez tych, dla których wolność wywalczyli później. Dziewczyna poczuła uścisk w sercu. Aż zatrzymała się na moment i przetarła dłonią oczy, zsuwając na chwilę z nich dziwne okulary.

- Masz dla mnie jakieś... rady? - zapytała ciemnoskórej “elfki”, by ta nie zainteresowała się na głos jej nagłą zmianą zachowania - Wiesz, z takich rzeczy dla was podstawowych, a dla mnie niekoniecznie?

 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline  
Stary 04-05-2018, 15:19   #19
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
- I mogłabym działać, tak po prostu? Mimo, że nie przechodziłam tego całego szkolenia, mimo że nie należę do żadnego oddziału? Nie obawiacie się, że mogłabym także stać się takim dezerterem. - Agentka nie miała pomysłu czemu miałaby coś takiego zrobić, profesorowa również. Ale ona nie rozumiała w pierwszej kolejności po co w ogóle miałyby się w to pakować. To nie była ich sprawa, a zapowiadało się bardzo niebezpiecznie. Jednak… były to istoty, które oddały im życie. Tylko jakie?! Ela westchnęła i przetarła oczy, zmęczona tym co działo się w jej głowie.
- To jest ryzyko, które Kai’Re jest gotowa wziąć. - Slonko wzruszyła ramionami.
- Jest tu jakaś sala, w której mogłabym sprawdzić co w ogóle potrafi to ciało?
- Jasne, chcesz się przejść? Będziesz miała coś przeciw jak popatrze?
- Nie… raczej nie mam nic przeciwko. - Ela nie była jeszcze do końca pewna jak chce to sprawdzić, jednak nie przychodziło jej do głowy nic czego nie mogłaby obserwować druga osoba. - Możemy się przejść… tylko… nie jest ci zimno w tym stroju?
- Wy ludzie zostaliście pozostawieni sami sobie, my Uryci zostaliśmy wychodowani w bardzo precyzyjnym celu, mamy dokładnie tyle genów i cech ile mieliśmy mieć. - Słonko mówiła ale już poruszała się do przodu i gestem dała Elżbiecie do zrozumienia by ta udała się za nią. Ruchy 54 były tak płynne, że mogłaby w zasadzie komunikować się z otoczeniem jedynie przy użyciu mowy ciała. - Jeśli w danym otoczeniu jest odpowiednia temperatura, to moja własna skóra całkowicie mi wystarcza. Ubranie wtedy ma jedynie dekoracyjną wartość. Tutaj, jest dwadzieścia stopni celsjusza, jest okej.
Z racji iż Elżbieta wciąż miała na nosie różowe okulary, przechadzała się wraz ze Słonko po gotyckich korytarzach.
- Nie ma tu oczywiście wojska ale jest kilka plutonów milicji. Prawie wszyscy różowiutcy jak ten… no jak ty - 54 puściła Polce oko, odkręcając głowę za siebie. Po jakiś dziesięciu minutach marszu kobiety stanęły naprzeciw “dębowych” drzwi, które… rozsunęły się. Słonko zerknęła na Polkę
- Winda. Muszę to tłumaczyć?
Ela pokręciła głową. Czuła się jak jeden ze studentów Rafała, gdy słuchała Słonka wszystko wydawało się jasne, ale była niemal pewna, że nie zdałaby egzaminu z tej wiedzy. Wychodowani… Czy murzynce naprawdę nie przeszkadzało, że jej gatunek potraktowano jak zwierzęta.
Jakąś minutę później drzwi otworzyły się ponownie, tym razem, gotyckie pomieszczenie było ogromne. Kilkadziesiąt dorosłych mężczyzny i kobiet ćwiczyło na różnych przyrządach, to musiała być jakaś sala gimnastyczna.
Ela otworzyła szeroko usta. Ile osób tutaj musiało mieszkać? Przyjrzała się najbliższym ćwiczącym, jakby spodziewała się znaleźć tutaj kogoś znajomego… a może miała taką nadzieję. Czuła się dziwnie mając robić cokolwiek przy tych ludziach. Tym bardziej, że nie do końca wiedziała co ma zrobić.
- Oni wszyscy należą do tej waszej milicji? - Niepewnie zsunęła z nosa okulary by przyjrzeć się pomieszczeniu bez nich. Wciąż wyglądało jak sala gimnastyczna, Elżbieta z łatwością rozpoznawała też przedmioty takie jak sztangi, hantle, inne ciężary oraz urządzenia, których nawet jeśli nie widziała nigdy na własne oczy, zasadę działania i funkcję mogła zrozumieć. Jednak ściany, sufit i podłoga pomieszczenia zdawały się być wykonane ze szkła lub innej przezroczystej substancji. Dzięki temu Elżbieta mogła dostrzec znajdujące się “za ścianą” pomieszczenia. Były tam korytarze na których miały się całe strumienie ludzi, głównie azjatów. Trudno było skupić się na ubiorze przechodniów, gdyż każdy jeden zdawał się mieć inny krój i kolor. Każdy możliwy fason. Ludzie nosili się w kreacjach tak różnych jak niemal... brak kreacji po coś co przypominało syberyjski kożuch. Koryny, kapelusze, tiary, co tylko wyobraźnia podpowiada.
- To jest tak jakoś jedna trzecia całej milicji w tym kompleksie. - Słonko pokiwała głową. - Jest dziesięć dzielnic więc zawsze koło pięćdziesięciu milicjantów jest na służbie, spójrz - Słonko pokazała palcem na sufit, gdzie bez okularów Elżbieta mogła zobaczyć w korowodzie przechodniów postać kobiety.

[MEDIA]https://i.pinimg.com/564x/bf/6f/2b/bf6f2b138bff1997593ee2417adb11d8.jpg[/MEDIA]

- Oczywiście milicjanci nie mają endoszkieletów ale zakładają egzoszkielety, takie zbroje bojowe. Nie żeby jakaś “wojna” gdzieś tu była, statystycznie, większość pracy milicjantom przysparzają ich właśni koledzy, którzy mają akurat przepustkę. Każdej doby około dwudziestu milicjantów ma wolne. Te agresywne jednostki przeważnie wtedy piją, narkotyzują się, szukają bójki i seksu. Zazwyczaj wszystkie te rzeczy na raz. Potem śpią nieprzytomni, z różnych przyczyn. Jeden właśnie śpi w mojej kwaterze, w zasadzie to wyszłam się przewietrzyć, śpi już dwie godziny, straszna nuda… - Słonko pożaliła się. - No nic, masz tutaj trochę urządzeń i partnerów do treningu, tylko ich nie bij, bo koniec końców to tylko ludzie, zrobiłabyś im krzywdę. Chyba łatwiej dać im się zaatakować, mogą być tak narwani by spróbować nawet jak zauważą kim jesteś, biali tak mają.
Ela nasunęła okulary z powrotem na nos, czując jak pomału zaczyna się jej kręcić w głowie od wielowymiarowości tej przestrzeni.
- Skoro jesteśmy tacy agresywni czemu wpuściłaś jednego z białych do swej kwatery? - W głosie agentki było jedynie zaciekawienie, czy naprawdę ludzie o jej karnacji byli jedynie tacy? Nie było innych jednostek, spokojniejszych, zajmujących się czymś innym niż picie i rozboje?
- Bo pieprzy się jak… - Słonko zastanawiała się nad odpowiednim słowem - ten no… bóbr!... nie… królik! Tak, jak królik!
Ona tak na serio? Profesorowa spojrzała na czarnoskórą kobietę, ale agentka powstrzymała grymas zaskoczenia, który chciał wypłynąć na twarz. Tak, tak na serio. Zaczynała się pomału obawiać konfrontacji w tym zakresie. Na szczęście miała jeszcze sporo czasu do tego. Przyjrzała się trenującym szukając potencjalnego sparingpartnera. Najłatwiej byłoby gdyby ktoś się nią zainteresował… w sumie zawsze mogła skorzystać z jednej z maszyn i zobaczyć różnicę między tym co uda się jej osiągnąć teraz, a osiągała kiedyś. Profesorowa w jej głowie nie mogła wyjść z szoku. Walczyły? Potrafiły walczyć? Odrobinę, zawsze lepiej wychodziła jej obsługa pistoletu. Spojrzała na Słonko nie mogąc powstrzymać zaciekawienia. - Wszyscy biali są tacy? Agresywni? Słonko machnęła ręką.
- Etam, to taki chyba bardziej stereotyp, w który wierzą w dużym stopniu sami Homo Ablus. Indoktrynacja i wychowanie ma swój udział. Są biali liderzy, technicy, sawanci. Po prostu nie ma ich zbyt dużo. No dobra, jest ich mało. Ale są.
Ela ruszyła między urządzeniami, szukając czegoś wolnego dla siebie.
- Sawanci? - Tu już bez skrupułów obejrzała się na Słonko. Kojarzyła to słowo, ale jedynie z chorobą umysłową. Agentka nie kojarzyła go wcale. Kto wie, może z profesorowej będzie odrobina pożytku.
 
Aiko jest offline  
Stary 04-05-2018, 15:53   #20
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
- Szanuj swoich podkomendnych, współpracowników oraz przywódców, lecz zawsze pozostawaj czujna, gdyż szacunek i pozycja są czymś co trzeba zdobyć ale i można stracić. Wykonuj swoje zadania lecz nie ślepo. Zostałaś wyposażona w uczucia nie bez powodu. Cel uświęca środki. - Słonko wzruszyła ramionami - Niebiański Porządek jest fundamentem całej cywilizacji. Nie jest skatalogowany w jednym zbiorze, to są luźne cytaty wkomponowane w każdy element otaczającego nas świata - Słonko rozejrzała się - Ta podłoga zachowuje zasadę funkcjonalności, podczas gdy żołnierze poświęcają swoje własne życie tylko tak długo, póki to pozwala zabezpieczyć życie szerokiej masy obywateli. Balans jest zasadą istnienia. WIem, że wielu ludzi sprawdza zgodność swoich zadań z Porządkiem notorycznie, niemal w każdym momencie swojej egzystencji, każdy KO ma tą funkcję. Powinnaś wyposażyć się w podobny system, gdybyś miała jakiekolwiek wątpliwości co do tego “co robić” oraz “jak”. Na planetach Depozytowych sytuacja wygląda trochę inaczej. Te społeczeństwa są na niskim poziomie i tutaj proponuję bazować na twoich własnych doświadczeniach z ludźmi i ich kulturą. - 54 uśmiechnęła się - Cel uświęca środki.

Kobiety dotarły do pomieszczenia, które Jankowskiej przywodziło na myśl krytą stację kolejową. Trochę jak berlińskie metro może. Szczególnie jeśli nosiło się okulary i wszystko miało gotycki charakter. Gołym okiem było znów biało i sterylnie. Przy “peronach” stały owalne “lokomotywy-cysterny”, którym może i brakowało kół (trakcji kolejowej też Olga zresztą nigdzie nie widziała) wciąż jednak wyglądały złowieszczo, zupełnie jakby tylko czekały by powieść setki więźniów w bydlęcych wagonach na zatracenie.

Dla Rocchie, która przecież widziała Zachód oraz oglądała telewizję, miejsce kojarzyło się raczej z jakimś dziwnym hangarem lotniczym. Wszystkie te “lokomotywy-cysterny” jak podpowiadał jej ten powstańczy intruz w głowie, jeśli już coś przypominały to raczej promy kosmiczne. Mniejsze niż te z amerykańskich lotów ale jednak, te małe boczne skrzydełka i wielgaśny silnik z tyłu były dość charakterystyczne.

Słonko prowadziła Olgę między “peronami” wyglądało na to, że żaden z tych pojazdów nie jest ich przeznaczeniem.

Bo nie były. Na Polkę czekało bowiem coś specjalnego.
[MEDIA]https://2.bp.blogspot.com/-aDj9IDPIOzw/Wtr4kKepcxI/AAAAAAAAiYs/RfC5q83wFVEUDqmXXs8uMlR5adQmUTqqACLcBGAs/s1600/pojazd1.jpg[/MEDIA]

Słonko poprowadziła Polkę po wąskich schodach i drabinkach na sam czubek konstrukcji, tam też znajdował się władz. Obie, konkurujące ze sobą świadomości Olgi były zgodne, że wewnątrz było ciasno jak w ruskim czołgu, przy czym Rocchie sugerowała, że jak w ruskiej łodzi podwodnej (niedawno, tak parę tysięcy lat temu, oglądała przecież Polowanie na Czerwony Październik). Korytarze były tak wąskie, że Olga musiała przechodzić bokiem, trzeba się też było trochę nawygimnastykować, powypinać na zakrętach. Dla Słonko nic nie wydawało się problemem. Ściany były zimne jak w katakumbach a powietrze zatęchłe. Wreszcie kobiety trafiły do cylindrycznego pomieszczenia, które Jankowskiej kojarzyło się z wnętrzem bombowca a Rocchie z wnętrzem bombowca w amerykańskim filmie o drugiej wojnie światowej. Brak było jednak jakichkolwiek okien. Na wprost, tak jak w samolocie, znajdowały się drzwiczki do kabiny, prawdopodobnie pilota. Drzwiczki uchyliły się powoli, nie wydając przy tym żadnego dźwięku.
- 54 zostajesz czy podróżujesz z nami? - prosto z mostu zapytał mężczyzna.
- Na Ashme? - parsknęła Słonko - tylko za karę i to tylko jeśli samobójstwo nie jest opcją. Miło cię widzieć Tatian, prawie tak miło jak stracić nogę, albo musieć ją później zjeść. - powiedziała radośnie Słonko, na co mężczyzna uśmiechnął się ukazując stanowczo za duże kły - Cała przyjemność po mojej stronie, Wiedźmo. - powiedział po czym wreszcie przeniósł wzrok na Olgę.
- Siadać, zapiąć pasy i choćby nie wiem co, nie wchodzić za te drzwi - Tatian zapukał ostentacyjnie w drzwiczki, których progu stał. - Szczególnie jeśli będę krzyczał, żebyś weszła. - Słonko, która wciąż była w pomieszczeniu przekrzywiła głowę.
- Czemu wyciszenie nie działa? - na to pytanie mężczyzna się zasępił.
- Później się policzymy. - odburknął do 54 na co kobieta parsknęła śmiechem.
- Jasne, dopisze do twojego rachunku.
Jankowska słuchała tej wymiany zdań, nie bardzo jednak dochodząc jej sensu. Wciąż była w szoku. O dziwo, wygląd Tatiana zrobił na niej większe wrażenie niż fizjonomia Słonka, a to dlatego, że w przeciwieństwie do przedstawicielki obcej rasy, mężczyzna miał cechy wyglądu znane jej legend i uznawane w świecie obu Olg za... nadnaturalne, mityczne... nieprawdziwe.
- Ty... ty naprawdę jesteś wampirem? - zapytała jakoś tak cicho, patrząc na pilota.
Mężczyzna najpierw spojrzał pytająco na Słonko a potem z perfidnym uśmiechem skupił się na Oldze.
- Jeśli przekroczysz te drzwi mała dowiesz się jak bardzo naprawdę…
- Mhm… - Słonko westchnęła - żebyś sobie tylko tych zębów nie połamał. Egzystencja Tatiana jest podtrzymywana poprzez podawanie ludzkiej krwi. Krew produkuje się syntetycznie, ten pojazd jest jej pełny, jest jedynym miejscem gdzie takie stworzenie może funkcjonować. Tatian i statek, żyją w symbiozie. - Tatian wymruczał coś ale nic nie powiedział, schował się za drzwiami i ostentacyjnie je zatrzasnął
- wychodzisz 54? - rzucił z drugiej strony.
- Ta - odparła Słonko i spojrzała na Polkę - Cześć Olga, nie jest wykluczone, że jeszcze się zobaczymy.
Kobieta zrobiła wielkie oczy, jakby chciała powiedzieć “Nie zostawiaj mnie tu!”, ale powstrzymała się jakoś.
- Taa... dzięki. Do zobaczenia. - Odparła machinalnie i spojrzała na drzwi, za którymi zniknął wampir. Nie ruszyła się jednak. Stała i nieufnie rozglądała się wokół.
Czas mijał i nic się nie działo. Aż w końcu całe pomieszczenie zaczęło się lekko poruszać, bujać na boki. Olga szybko zorientowała się, że spodek kręci się wokół własnej osi.
Bardzo, bardzo szybko. Pospiesznie więc usiadła na najbliższym siedzeniu i zapięła pas.
Jasnym też stało się, że jeśli kobieta nie skorzysta ze wskazanego wcześniej siedzenia i pasów, całą podróż, czy też pobyt w pojeździe, przyjdzie jej spędzić w stanie permanentnego przyklejenia do ściany.

Olga nie miała pojęcia jak długo znajduje się w pomieszczeniu, czuła natomiast okropny chłód oraz suchość w gardle. Powietrze było jakieś ciężkie i trudno było nim oddychać. Mimo dyskomfortu kobieta niemal usnęła. Dosłownie gdy zamykała już oczy zza drzwiczek rozległ się przeraźliwy wrzask. Zupełnie jakby znajdującego się tam Tatiana ktoś ze skóry żywcem obdzierał. Mężczyzna krzyczał bez przerwy, nie robił choćby najkrótszej pauzy na złapanie powietrza.

Czas dalej się ciągnął, Olga wyczuła, że na jej głowie zaczęły powoli odrastać włosy. Jej zmęczony mózg dawno przestał rejestrować wrzask pilota, ciężkie powieki nachodziły na zmordowane oczy i kiedy kobieta miała wreszcie stracić przytomność, jej zmysły nagle znów się ożywiły. Oldze zajęło chwilę zrozumienie, że to nie ona ogłuchła tylko Tatian wreszcie przestał się drzeć.

***

330
- Oj.. - Sonko przygryzła wargę. - No tak, to trzeba wyjaśnić. Widzisz, filozofia, która kieruje , nami wszystkimi nazywa się Niebiańskim Porządkiem. Dla niektórych ludzi, szczególnie tych z Marsa to wręcz religia. Jedną z zasad jest równowaga. Jesli ktos ma jakas ułomność wymaga się od niego wiecej juz od dziecka, im większa ułomność tym większe wymagania. Sawanci to ludzie, którzy są w jakimś stopniu upośledzeni od urodzenia, nie chodzę, maja problemy z komunikacja i tak dalej, ale sa zupelnie ponad skalę w innych dziedzinach. Każda istota musi być produktywna i udowodnić społeczności swoją wartość. Musi dawać jakąś korzyść gatunkowi by jej czy jego geny były warte przekazania dalej. - Słonko wzruszyła ramionami - wśród Urytów nie ma sawantów, my już się nie rodzimy w tej formie - Słonko wskazała na własne ciało. - raczej hybrydujemy z ludźmi. Dla nas to jedyna szansa na genetyczny postęp. Azigowie i Sagowie zostali wyhodowani w sposób, który wyklucza niemal całkowicie możliwość wrodzonych chorób, upośledzeń, ale też możliwość powstania czegoś nowego. Poza tym młody Uryta będzie po prostu… zwierzątkiem, nie będzie na przykład umiał mówić przez dziesiątki lat. Urytki mogłyby nawet zajść w ciąże bez mężczyzn, ot ciekawostka. Jednak te które w ostatnim tysiącleciu zdecydowały się na potomstwo wybrały dla niego ludzkich ojców. Urodziły je kosztem własnego życia, przekazując płodom swoją pamięć i część osobowości. W pewnym sensie urodziły się na nowo. Urytcy mężczyźni mają trudniej, tylko niektórym Sagom to się udaje.
- Brzmi… rozsądnie. - Ela wolała chyba nie wiedzieć co stało się ze wszystkimi ziemskimi wyznaniami. Tyle walk, tyle wieków tradycji, różnych obrządków… może potem spyta o to komputer. - Nie nudzicie się w swoim towarzystwie? Bo rozumiem że od wieków obracacie się w tym samym gronie.
- Trudno się nudzić jeśli się ze sobą nie przebywa i nie rozmawia bez całkowitej konieczności. Odkąd w naszym życiu pojawiliście się wy ludzie, spędzamy z wami większość naszego czasu.

- Cześć, pomóc ci w czymś? - męski głos zaskoczył Elżbietę gdy mijała ławeczki do ćwiczeń.
Mężczyzna właśnie sam skończył serię. Mając na nosie okulary, Polka mogła zobaczyć jak pod twarzą nieznajomego pojawiają się w powietrzu litery: “Tatian 14091504, milicjant.”
To było dziwne poznać czyjeś imię nim się przedstawi. Teraz Ela nie była pewna czy powinna podać swoje. Po za tym… co oznaczał ten numer? Uśmiechnęła się zakłopotana, zdając sobie sprawę, że bezczelnie przygląda się mężczyźnie.
- W sumie… dawno nie ćwiczyłam i chciałam sprawdzić w jakiej jestem formie.
To było dziwne poznać czyjeś imię nim się przedstawi. Teraz Ela nie była pewna czy powinna podać swoje. Po za tym… co oznaczał ten numer? Uśmiechnęła się zakłopotana, zdając sobie sprawę, że bezczelnie przygląda się mężczyźnie.
- W sumie… dawno nie ćwiczyłam i chciałam sprawdzić w jakiej jestem formie.
- Aha… - Tatian bez żadnego skrępowania wodził wzrokiem po ciele Elżbiety. Mimo iż Polka była przekonana iż jest teraz wyższa niż przedtem, to mężczyzna wciąż nie był od niej niższy, lecz mniej więcej tego samego wzrostu. - To co? Zapasy? - Tatian uśmiechnął się niepewnie.
Ela poczuła jak się rumieni. Teraz troszkę żałowała, że nie pomajstrowała przy swoim ubiorze gdy siedziały pod drzewem. Nagle świadomość tego, że mężczyzna widzi każdą, najdrobniejszą wypukłość jej ciała sprawiła, że zrobiło się jej dziwnie ciepło.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 04:37.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172