Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2018, 15:35   #64
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Dietrich bogom dziękował, że Wiesiołek nie stanął okoniem i dał się sprowadzić z prostej drogi na manowce, gdzie wszyscy byli mniej widoczni dla tych, co ową drogą wędrowali. I że Daireann pozwoliła na to zejście ze szlaku. Oraz za to, że owi "wędrowcy", wielcy jak chałupy, nie mieli czasu, by się bardziej zainteresować tym, co się chowa na poboczu i pobiegli dalej.

- No, udało nam się - powiedział do towarzyszących mu Daireann i Duraka. - Gdyby mieli więcej czasu, to zostałyby z nas same kosteczki. Byłoby akurat po jednym z nas dla każdego trolla na przekąskę, a Wiesiołek i Leliana na danie główne.

* * *


Widok czegoś, co Durak nazwał symbolem granicy królestwa krasnoludów, sprawił Dietrichowi niekłamaną przyjemność. Była to szansa nie tylko na kilka chwil spokojnej wędrówki, ale i na znalezienie odpowiedniej pomocy dla Leliany, która znajdowała się na granicy śmierci.

Nadzieja na spokój i bezpieczeństwo rozwiała się jak dym, gdy banda niedowidzących krasnoludów pomyliła ich z goblinami. Na szczęście
Niestety - nie wypadało powiedzieć im, co się o nich myśli...

- Górskie trolle uciekały nie oglądając się za siebie. - Dietrich uzupełnił wypowiedź przedmówcy. - A my chcemy się dostać do Scharmbeck. Najpilniejsza jednak sprawa to dobry medyk. Starliśmy się z bandą rabusiów i dziewczyna poważnie oberwała.
 
Kerm jest offline