Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-04-2018, 23:08   #240
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Mogilno, Dziedziniec klasztorny

To było niesamowite widzieć tylu mężów na koniach i to w ciężkich zbrojach. Zakonnica przyjrzała się potężnym zwierzętom, zdolnym unieść taki ciężar. Nie widziała czegoś takiego od kiedy opuścili mury Fuldy. Odruchowo zatrzymała się bardzo blisko Gerge.

- Witam ojcze. - Zakonnica uśmiechnęła się do dowódcy oddziału. To dobrze, że Franceska i Weismuth powitali ludzi, którym tak bardzo zależało na walce ze Złym, że pokonali taki szmat drogi. Byłoby wielką niedogodnością kazać im czekać na dziedzińcu. - Nazywam się siostra Anna, a mój towarzysz podróży, Gerge. W służbie Inkwizycji. - Skłoniła się lekko. - Cieszy mnie, że dotarliście do Mogilna cało. Wiele niebezpieczeństw spotkać można poza murami klasztoru.

Rozejrzała się po dziedzińcu, akurat by zobaczyć opuszczających go cygan. Ruch ten najwyraźniej nie umknął także kanonikowi. Zaniepokoiło ją, że duchowny od razu kazał sięgnąć do broni. Czemu ktoś w służbie Pana miałby grozić niewinnym ludziom? Gdy tabor ruszył podbiegła szybko do Simonici.

- Czemu już wyjeżdżacie? Ja… wierzę, że moglibyśmy pomóc. - Niestety jedyne co jej pozostawało to wiara. Patrząc teraz w oczy cygana zbyt bardzo świadoma była, że nie mogli nic zrobić, nie gdy brat Fyodor był w tym stanie. Okazało się, że Simonica widząc ludzi kanonika poczuł wyraźne zagrożenie dla swoich ludzi. Dlatego przyspieszył wyjazd.

Zakonnica opuściła wzrok No tak… do tego już teraz kanonik zagroził im bronią. Anna zacisnęła piąstki na swym habicie. Czuła, że przedłużając może narażać tych ludzi, tylko… tak bardzo chciała im pomóc. Podniosła głowę i uśmiechnęła się do cygana.
- Zabierz ich proszę do Gniezna. Zadbaj o nich. - Wiedziała, że nie musi tego mówić. Simonica troszczył się o swoich ludzi. Jednak przez ten egoistyczny gest poczuła się odrobinę lepiej. - Pozwólcie. - Sięgnęła do swego krzyża i odezwała się po cichu. - Benedicat vos omnipotens Deus, Pater, et Filius, et Spiritus Sanctus. Jedźcie z Panem.

Odsunęła się by przepuścić tabor i obserwowała go aż zniknął za zakrętem. Może jeszcze się spotkają. Może zastanie ich w zdrowiu, Może kiedyś będzie mogła bardziej im pomóc. Pochyliła głowę.
- Wybacz Boże, niewiele zrobiłam. Strzeż ich podczas wędrówki. - Ścisnęła mocniej krzyż, czując jak wbija się w delikatną skórę dłoni. Wtedy poczuła delikatny uścisk na ramieniu. Gerge był obok. Musiała się opiekować nim i resztą towarzyszy. Gdzieś tam był ciężko chory Fyodor. Do tego… popatrzyła na pustą już drogę. Biedny brat Piotr powiedział jej tak wiele niepokojących rzeczy. Jeśli była dla niego nadzieja, a Anna szczerze wierzyła, że Pan wybacza gdy skrucha jest szczera, a pokuta właściwa. Piotr zapłacił za swój grzech życiem… Nie miała prawa tego oceniać. Nie znane były jej wyroki Pańskie, lecz… chciała wierzyć. Jeśli jest tam jakaś szala, niech spocznie na niej także to dobro, które im okazał.
- Powinniśmy iść. Opat zaprosił nas na obiad. - Głos Gerge wyrwał ją z zamyślenia. Ponownie chwyciła się ciepła spoczywającej na jej ramieniu dłoni i uporządkowała myśli. Nie chciała jeść. Nie teraz, gdy rodzina Michal wyruszyła w tak niebezpieczną drogę. Posiłek był jednak darem, darem od innego sługi bożego. Odetchnęła.
- Wobec tego chodźmy. - Uśmiechnęła się do swego towarzysza.


Mogilno, Obiad

Gdy tylko znaleźli się na korytarzu prowadzącym do komnaty, w której miał odbyć się posiłek, Anna dostrzegła prowadzonego przez dwóch zakonników, szybko poprosiła by przyniesiono jej wrzątek i by wrzucono do niego nieco czosnku. Zioła mogła dodać tutaj, ale nie miała przy sobie wiele więcej. Jeśli czerwony brat będzie się tak przemęczał, będzie musiała leczyć go nie tylko z zatrucia dymem, ale jeszcze przeziębienia!

Przygotowanie naparu tak pochłonęło jej myśli, że na początku nie zwróciła uwagi na podany posiłek. Dopiero gdy przed czerwonym bratem znalazł się kubek z parującą zawartością, a Annie udało się dam mu sygnał, że ma to wypić, zaczęły do niej docierać sygnały od otoczenia. Między innymi, delikatne stuknięcie o but pod stołem.
- Powinnaś zjeść.

Anna spojrzała na Gerge zaskoczona. Nagle jej nos zaatakowały pobudzające apetyt zapachy. Tyle, że… był piątek. Nie powinna jeść takich rzeczy. W zakonie była zazwyczaj jakaś zupa… chleb… Poczuła jak ślinka zbiera się jej od widoku dania spoczywającego na półmiskach. Niepewnie rozejrzała się po zebranych. Wszyscy z apetytem posilali się. Westchnęła i nałożyła sobie nieco warzyw. Już chciała się zabrać za jedzenie gdy obok nich na talerzu wylądował kawałek ogona, nałożony przez Gerge.
- Masz się najeść. - Inkwizytor wrócił do swojego posiłku. Anna uśmiechnęła się. Będzie jej tego brakować gdy odejdzie. Posłusznie zabrała się za jedzenie.


Gdy Francesca odezwała się, Anna przysłuchiwała się jej z pełnym podziwem i odrobiną zaskoczenia. Nigdy nie potrafiła tak mówić. W ogóle rozmowy o polityce nigdy nie były jej mocną stroną. Matce kiedyś tak bardzo na tym zależało… ale tyle wydarzyło się potem.

Zrobiło się jej trochę smutno, gdy Ramberti powiedziała o podróży do papieża. Czyli także miała ją opuścić? Anna skupiła wzrok na talerzu. Wizja jednostki Płockiej inkwizycji stawała się coraz bardziej zamglona. Czy miała ją stworzyć sama? Michal zginęła. Gerge będzie musiał wyjechać, Francesca też… Zerknęła na włoszkę, a napotykając jej spojrzenie, uśmiechnęła się jedynie.
 
Aiko jest offline