Walka była szybka. Orkowie padli nim zbliżyli się zbytnio do elfiego maga. Ten był rad. Nie przepadał za walką kontaktową a jedynie za łukiem i magią.
Podróżni, których wsparli okazali się sprawni. Potrafili walczyć co dało radość sercu Laurenorowi. Może uda się poznać te istoty i dowiedzieć się czegoś.
Elfi czarodziej podszedł do rannego i popatrzył na ranę. Nie była śmiertelna, ale trzeba było się nią zająć.
- Jeśli pozwolisz postaram się pomóc.- Zwrócił się do Olegario i zaczął splatać magię by uleczyć ranę by w drodze nie wdarło się zakażenie. Ludzkie ciała były podatne na takie infekcje a na polach bitew, a raczej po było to plagą.
Mag kręcił głową gdy najemnik pastwił się nad truchłem orka po czym zwrócił się do Ariego.
- Czym różni się nasz kompan od tych orków? Ta wojna zmienia ludzi szybciej niż fale morskie zmieniają kształty brzegów.-
Laurenor na propozycję wspólnej wędrówki przytaknął. Pomysł i propozycja była rozsądna a towarzystwo jeszcze jednego elfa mogło dać sporo wiedzy. Nawet krasnoludzica wędrując rodakiem maga musiała być wyjątkowa.