Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2018, 09:24   #28
Trojak
 
Trojak's Avatar
 
Reputacja: 1 Trojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłośćTrojak ma wspaniałą przyszłość
Elf przywitał się uprzejmie z Joelle, którą sprowadził do domu Darvan. Za to nieco wylewniej przywitał się z pseudosmokiem, głaszcząc go nawet koniuszkiem palca pod pyskiem.
- Miło cię poznać, Toor, temu zezgredziałemu czarodziejowi przyda się taki przyjaciel. - Zażartował, uśmiechając się do Darvana.

Po kolacji poszedł się pakować, zabierając wszystko, co mogło przydać się na takiej wyprawie, a w szczególności broń - miecz, krótki miecz, sztylet, tarcza, łuk i kołczan ze strzałami. W mieście takim, jak Kaer Maga bez tego ani rusz. Siłą rzeczy i tak wiedział, że pewnie natrafią na jakieś kłopoty, bo zawsze natrafiali na jakieś kłopoty.

Na wieczornym obchodzie sprawdził, czy konie w stajni mają co jeść i pić, po czym upewnił się, że tylne drzwi domostwa są zamknięte. Wracając, dostrzegł stojącego nieopodal domu mężczyznę w kapturze, który obserwował budynek. Falavandrel od razu wydało się to podejrzane.

- Hej, szukasz tutaj czegoś konkretnego?! - Wojownik krzyknął, jednak tamten nie odpowiedział mu, znikając od razu gdzieś w bocznej alejce. Elf wrócił do domu i powiedział o wszystkim pozostałym. - Jakiś typ w kapturze obserwował dom, powinniśmy mieć się na baczności.

Nim Falavandrel ułożył się do snu w swojej sypialni, raz jeszcze wyjrzał dyskretnie przez okno, upewniając się, że nikt nie obserwuje domu. Tym razem nikogo nie dostrzegł, więc położył się do łóżka. I choć długo nie mógł zasnąć, to w końcu odpłynął w nicość.

* * *

Przez kolejne dni w drodze niewiele się działo, bo i trakt, którym podróżowali był jednym z bezpieczniejszych w tych okolicach. Co chwilę na kogoś natrafiali, mijając się i pozdrawiając. Ogólnie cała podróż minęła elfowi nudno i bez większych emocji. Ożywił się nieco, gdy dotarli w końcu do owianego złą sławą bandyckiego miasta.

Nie dziwił się, że przedmieścia nazywane są Królikarnią, gdyż domy niemal przylegały do siebie, a ludzie tłoczyli się na głównej ulicy niczym mrówki. Elf obserwował otoczenie pewnym wzrokiem, ale i pozostawał czujny, bo zdarzyć się tu mogło dosłownie wszystko. Prowadząc swego rumaka za uzdę przeciskał się między mieszkańcami miasta, instynktownie zwieszając dłoń na rękojeści miecza.

W dzielnicy, w której ponoć mieściła się karczma, od której mieli zacząć poszukiwania Tirany było przyjemnie i kolorowo, jednak pierwsze wrażenie szybko zostało rozmyte przez bandę bandziorów, która zaszła im drogę. Gangusy z ekipy Sczarnich nigdy nie odpuszczały swoim ofiarom, więc Falavandrel wiedział, że bez rozlewu krwi się nie obejdzie. Zwłaszcza, że nie zamierzał oddawać swoich rzeczy, a każde takie nakazy sprawiały, że aż krew zaczynała się w nim gotować.

- No dobra, tylko bez nerwów, oddamy wam wszystko, nawet nasze towarzyszki - rzucił teatralnie zlęknionym tonem elf, by dodatkowo uśpić czujność napastników. Podszedł do juków przy siodle, udając, że je odpina.

Chwilę później jednym, szybkim ruchem klepnął mocno w zad swego wierzchowca, mając nadzieję, że ten ruszy w stronę zbirów i przerwie ich krąg, rozpraszając. Moment potem chwycił za miecz, szarżując z głośnym okrzykiem na pierwszego z brzegu napastnika.
 

Ostatnio edytowane przez Trojak : 21-04-2018 o 09:30.
Trojak jest offline