Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-04-2018, 09:25   #14
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację

319
Jej rozmówczyni bynajmniej nie wydawała się w najmniejszym stopniu urażona - przeciwnie, wyglądało na to, że ceni otwartość.
- Olgo - zaczęła niższa kobieta składając dłonie w piramidkę - zadbam o to, by wyekwipowano cię w sprzęt, dzięki któremu samodzielnie dotrzesz do istotnych informacji związanych z funkcjonowaniem Domeny Ludzkiej. Teraz, by wyjaśnić ci pokrótce sytuację, posłużę się pewnymi uproszczeniami. Nie wnikam w jakim okresie dziejów dokładnie wyrosłaś, jeśli w ogóle to wiemy. Wiem natomiast, że z racji kompetencji, w twojej erze, kogoś takiego jak ja, nazywano by bogiem. - Kai’Re wyciągnęła uspokajająco ręce, lecz Olga zrobiła krok w tyłu - oczywiście jak zresztą możesz nawet teraz zobaczyć, nie jestem przedstawicielem jakiegoś innego gatunku, jestem człowiekiem tak jak ty i większość mieszkańców Domeny Ludzkiej. Zajmuje swoje stanowisko z racji kompetencji a nie… - czarna zastanowiła się przez momencik - a nie z racji jakiś nadprzyrodzonych mocy, magii. Faktem jednak pozostaje, że decyduje o losie planety i wszystkich jej mieszkańców. - Kai’Re przeniosła wzrok na drzewo. - Przeznaczyłabym znaczne środki na ochronę ciebie i każdego innego przynależnego mi człowieka lub pokrewnego. Jednak jeśli miałabym wybierać między tą plantacją a życiem jednego czy tysiąca ludzi, nie zawahałbym się nawet przez chwilę. Tutejsza produkcja zapewnia żywność milionowej populacji. Twoje mocne strony są inne niż moje, w dzisiejszych czasach rozumiemy to. - czarna znów skupiła swoją bardzo spokojną twarz na Polce. - Ja jestem więc takim bogiem od zarządzania. Ale na przykład już nie od wojny. To jest dziedzina bardziej dla Homo Ablus, twój rodzaj dominuje we wszystkich aspektach obrony Domeny Ludzkiej, przed wrogami z zewnątrz i wewnątrz. - Kai’Re westchnęła - Ja więc mogę decydować o losie podległych mi plantacji, osiedli, instalacji. Mogłabym zainicjować zmianę orbity jakiegoś księżyca, ale nie mam władzy choćby nad jednym żołnierzem z prawdziwego zdarzenia. Dystrybucja takiej władzy nie jest opłacalna w myśl dyrektywy Rady Ziemian. - “bogini” przewróciła oczami - zapewniono mnie, że dla kogoś z twojej ery będzie zrozumiałe, gdy wspomnę jeszcze o animozjach między różnymi sektorami dowodzenia. Ale… dosyć tej preambuły. - kobieta usiadła na podłożu wśród konarów i liści i zachęciła Olgę by ta spoczęła obok niej. Kobieta jednak nie poruszył się, przyglądając rozmówczyni ponuro. Wciąż jednak słuchała, gdy ciemnoskóra mówiła dalej:
- Mam problem na jednej z przypisanych mi planet. Widzisz, to jest planeta, na której mamy populację ludzi z wczesną cywilizacją, nieświadomych ogromu Domeny Ludzkiej. Nazywamy takie planety Depozytowymi, choć możesz usłyszeć jak ktoś wulgarnie określa je “Farmami”. Na planecie ukrył się przestępca, prawdopodobnie dezerter. Ktoś taki, posiadający zaawansowaną wiedzę i wyszkolenie, podobny do twojego endoszkielet i siłę, mogący przechodzić przez prymitywne drewniane czy kamienne budynki jakby ich tam w ogóle nie było, może poczynić ogromne szkody w ludzkiej populacji. Zwróciłam na to uwagę… “bogom wojny” jednak ci uznali, iż ściganie jednego dezertera jest “niewłaściwym wykorzystaniem środków”. Cóż… to zmusiło mnie do poszukiwaniu “środków” we własnym zakresie i tu pojawiasz się ty.
Polka w pierwszej chwili miała się roześmiać. To było czyste szaleństwo lub raczej świetny motyw na scenariusz filmu s-f z Bradem Pittem. Tego to wszędzie pchali... w latach ‘90-tych XX wieku.
- Dlaczego mam z tobą współpracować? - zapytała wreszcie, wciąż stojąc w oddaleniu.
Siedząca przed Olgą “bogini” zadzierała do góry nosa by zachować kontakt wzrokowy z górującą nad nią Polką.
- Pytanie brzmi: dlaczego miałabyś tego nie robić? Masz coś lepszego do roboty hm? W dzisiejszych czasach wszyscy ludzie i pokrewni pracują, każdy do czegoś dąży, chce się w czymś realizować. Chcesz coś mieć, wykonujesz pracę by to osiągnąć. Mam kilku białych znajomych, ale nigdy nie socjalizowałam się z żadnym wojskowym. Jeśli chcesz być dla mnie jędzą, będę musiała się ciebie pozbyć: w suspenser cię z powrotem nie wsadzę, bo co to za zarządca, który sprawną i wysokiej jakości specjalistę wprowadza w suspensję? Jak miałabym wytłumaczyć takie marnotrawstwo zasobów? Domena Ludzka wymaga najwyższej możliwej produktywności. Pozostanie mi więc odesłanie cię do armii… tylko coś mi się wydaje, że “bogowie wojny” wypełnią ci harmonogram po brzegi. Szkieletyzację nawet po tych wszystkich tysiącleciach wciąż przeżywa kilkanaście procent kadetów, komuś takiemu jak ty po prostu nie odpuszczą, wyślą cię na jakąś wojnę pewnie, przecież w kosmosie nie jesteśmy sami... - Kai’Re wstała i uśmiechnęła się - Za to u mnie… wyślę cię na powierzchnię planety gdzie poza tym jednym przestępcą nie ma absolutnie żadnego zagrożenia dla kogoś takiego jak ty, prawie jak urlop! - zachęcała. - zresztą, czemu nie powiesz mi co byś chciała? Każdy przecież czegoś chce.

***

330
Kai’Re pokiwała głową.
- Ja nawet nie rozumiem twojego języka ani nim nie mówię. Po prostu mam w sobie wiele maszyn, które tłumaczą dla mnie takie rzeczy. Inne pozwalają mi kontrolować urządzenia znajdujące się w różnych miejscach fizycznie niepołączonych z moim ciałem. Dla kogoś nie obeznanego z technologią wygląda to jak “magia”. Jest na twoim ciele wiele punktów przez które moglibyśmy wyposażyć cię w takie implanty. Alternatywnie, znajdując się tutaj możesz po prostu zadawać pytania na głos i SO, Świadomość Okrętu udzieli ci odpowiedzi. Gaia 3, proszę potwierdż.
- Potwierdzam - rozległ się głos “gejszy”
- Słyszałam co nieco tych “informacji” na początku. - Ela zmarkotniała trochę. Puściła materiał pozwalając mu wrócić do oryginalnego stanu. Chwilę nawet kusiło ją by zrobić z niego coś bardziej znajomego, ale to mogło poczekać. - Jej wypowiedź składała się głównie ze słów “niejawne”, “nieznane” i “poufne”. - Już pominęła fakt, że gadanie ze ścianami też nie było najlepszym pomysłem, skoro już i tak mogła gadać sama z sobą. - Jakich punktów na ciele? Chcesz powiedzieć, że wczepiacie sobie informacje. - Jej wyobraźnia podpowiedziała obraz wielkiego kleszcza, który szepcze coś pod skórą. Wizja była na tyle obrzydliwa, że Elą aż lekko zatrzęsło.
Wyglądało na to, że sama Kai’Re chwilę się zastanawia.
- Pewnie można by było tylko po… chociaż nie, żołnierze mają coś takiego, bo tam gdzie przebywają… - murzynka spojrzała na Polkę. - wybacz, może faktycznie przyda się tutaj ktoś lepiej rozeznany w historii, bo nawet ja widzę, że informacje, które właśnie przewijają mi się na soczewkach oczu są dla ciebie niezrozumiałe. - kobieta rozejrzała się po okolicy - przywołać Słonko 54.
- Już tu jestem Opiekunko Kai’Re - ciemna postać, która wcześniej przyglądała się Elżbiecie zmaterializowała się obok Polki i “bogini”. Agentka przyjrzała się kolejnej czarnoskórej istocie. Była ciekawa co tutaj znaczy, że ktoś jest rozeznany w historii. Sama co nieco wiedziała na ten temat. Tylko, że jej wiedza dotyczyła jej świata i chyba mogła być lekko nieaktualna. Uśmiechnęła się nie do końca wiedząc jak tutaj wygląda witanie się. Kiedyś czytała, że carnoskórzy w afryce maja jakieś inne zwyczaje ale chyba nie zależało brać na nie teraz poprawki.
- Słonko - Kai’Re skłoniła dość pretensjonalnie głowę przed kobietą - oddaje to w twoje ręce, jestem potrzebna gdzie indziej. - to powiedziawszy powtórzyła pożegnalny gest jeszcze raz, tym razem względem Elżbiety i zaczęła się oddalać. - prywatność sto procent - powiedziała jeszcze nim jej sylwetka całkowicie zniknęła z widoku.
- No cześć - Słonko odezwała się do Polki gdy zostały “same”. - Trochę głupie imię Słonko 54 nie uważasz? Elżbieto? To polskie, czy się nie mylę?
- Słonko przypomina bardziej pseudonim, albo ksywkę, ale nie jest dziwne. - Ela mimo woli uśmiechnęła się. Zejście z tematu tego co z nią zrobiono na chwilę dało odpocząć skołatanej głowie. - A Elżbieta chyba jest… było popularne w wielu krajach, ale tak jestem z Polski.Co znaczy że znasz sie na historii?
Słonko westchnęła, Elżbieta mogła dokładnie przyjrzeć się jej całkowicie czarnym oczom.
- Uryci żyją znacznie dłużej niż ludzie. A ja jestem jedną z nich, dokładnie Azigiem, “kosmitką” “ufoludkiem” spędziłam z wami już trzy, może cztery razy po trzysta lat. No to się trochę nauczyłam. Ludzie nie uczą się historii, tylko czerpią z wiedzy zapisanej w maszynach wtedy kiedy jest to im w danym momencie potrzebne.
- Za moich czasów czerpano z wiedzy zapisanej w książkach. To wszystko… także wydaje się jakby ktoś wyciągnął to z jakiejś bajki. - Ela rozejrzała się po okolicy głównie po to by nie skupiać wzroku na goliźnie swojej rozmówczyni. - Co stało się z Polską? Gdy miałam wypadek nadal trwała wojna. - Profesorka w jej głowie wydała się być zbita z tropu. Jaka wojna? Ela poczuła jak świat, który kojarzy zaczyna się delikatnie rozjeżdżać.
Słonko pokiwała głową.
- No, właśnie tak jest, zadajesz pytanie i odpowiedz zostaje dla ciebie wyszukana ze wszystkich możliwych stron wszystkich dostępnych książek. Dlatego od maszyny możesz usłyszeć “niejawne” “brak danych” i tym podobne. Kai’;Re jak większość ludzi ma takie “soczewki” na własnych oczach i na nich cały czas wyświetlają jej się informacje. Wyświetlają znaczy pokazują, tak jak strony książki, ale że jest to przezroczyste to dalej widzi wszystko przed oczami. Standardowy model wymaga by pytania zadawać na głos ale Kai’Re oczywiście ma lepszą wersję: większość swoich pytań może myśleć. Dla ciebie wygląda to tak, że ona wie wszystko o wszystkim, ale tak naprawdę ma po prostu pod ręką wszystkie biblioteki na raz. To dlatego ludzie nie uczą się tak jak w twoich czasach, zapamiętywanie nie ma dla nich znaczenia.
Ela słyszała o soczewkach tyle, że korekcyjnych. Były potwornie drogie i nosili je raczej tylko bardzo dobrze sportowcy, ze Stanów lub innych bogatych państw. Musiało to działać trochę jak rzutnik, którego podkładem jest na przykład zadrukowana mapa. Widziała coś takiego na uczelni, tylko skąd były wyświetlane?
- Chyba mniej więcej rozumiem… - Agentka spróbowała na chwilę skupić wzrok na czarnych oczach swojej rozmówczyni, ale szybko zdała sobie sprawę, że długo tak nie da rady.
- Polska jak i reszta krajów Europy nie istniała już w dwudziestym trzecim wieku ery tak zwanej chrześcijańskiej. To chyba nie był podbój a jakiś rodzaj współpracy między narodami, taki sojusz czy coś. WIdzisz, historia do początków Ery słonecznej jest niepełna z uwagi na wojnę jaka nastąpiła przed nią. W jakimś momencie ludzie powierzyli większość swoich danych bardzo delikatnym nośnikom i w czasie globalnego konfliktu większość wiedzy została zniszczona. To co wiem o Polsce, Doktorze Dolittle, Demokratycznej Republice Konga, czy Wergiliuszu pochodzi z odnalezionych czasem książek.
Od Ery słonecznej dochodzi jeszcze cenzura, więc niektórych informacji nie uświadczysz nawet jak gdzieś tam są.
Teraz jest 2518 roku Ery Słonecznej. Na Ziemi, w której jurysdykcji jesteśmy, to jest 366 rok Ery Strzelca.
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.
Amon jest offline